Relacja z meczu Stomil Olsztyn - Stal Rzeszów

Czas na zmiany

2009/2010 - Druga Liga Olsztyn - stadion Stomilu
Al. Piłsudskiego 69a, 10-569 Olsztyn.
Stomil Olsztyn 1:1 Stal Rzeszów
1:0
1' Daniel Michałowski Bramki Karol Wójcik 75'
ż Paweł Podhorodecki
ż Krzysztof Filipek
ż Radosław Stefanowicz
kartki Mba Chukwuemeka Ukonu ż
Bramki Stomil Olsztyn: 1. Daniel Iwanowski - 6. Paweł Podhorodecki, 4. Paweł Sędrowski, 23. Arkadiusz Koprucki, 13. Radosław Stefanowicz - 9. Łukasz Suchocki, 3. Tomasz Aziewicz, 5. Paweł Alancewicz, 8. Krzysztof Filipek (68, 14. Bogdan Miłkowski), 7. Daniel Michałowski (67, 15. Sebastian Spychała) - 10. Paweł Łukasik (74, 11. Robert Tunkiewicz).
Stal Rzeszów: 1. Tomasz Wróbel - 15. Krzysztof Hus, 9. Tomasz Tomasik, 10. Piotr Duda, 3. Artur Chałas - 12. Karol Wójcik, 11. Serges Kiéma, 8. Wojciech Reiman (70, 17. Mba Chukwuemeka Ukonu), 20. Paweł Kloc (82, 19. Mateusz Jędryas), 6. Maciej Grad (64, 21. Sunday Ibrahim) - 14. Emmanuel Samson Udoudo (90, 7. Damian Szala).
Szczegóły Sędzia: Jacek Grzybek (Gdynia)
Widzów:

Relacja

W dzisiejsze środowe popołudnie znowu piłkarze OKS-u schodzili z opuszczonymi głowami. Nic dziwnego, skoro po raz kolejny w fatalnym stylu tracą punkty - ze Stalą uciekły dwa niezwykle cenne oczka w walce o UTRZYMANIE w II lidze.

Mecz rozpoczął się tak, jak kibice sobie tego życzyli. Dynamiczną akcją z prawej strony popisał się Łukasz Suchocki i w pełnym biegu dośrodkował w pole karne, gdzie niepilnowany Daniel Michałowski głową spokojnie skierował piłkę do bramki strzeżonej przez Tomasza Wróbla. Po zdobytym golu OKS zaczął tracić inicjatywę, jednakże mógł podwyższyć na 2:0, gdyby tylko bomba z kilkudziesięciu metrów Krzysztofa Filipka leciała w światło bramki, a nie wylądowała na poprzeczce. Ze strony Stali jedynie Karol Wójcik czy Emmanuel Samson Udoudo zagrozili bramce OKS-u, jednak górą z tych pojedynków wychodził, powracający do pierwszej jedenastki, Daniel Iwanowski. OKS przeprowadzał groźne kontry głównie prawą stroną za sprawą aktywnego Suchockiego, który kolejny mecz gra na równym, wysokim poziomie.

Druga połowa rozpoczęła się od groźnych akcji gości, a pierwszy sygnał, że Stal może być naprawdę groźna dał Wojciech Reichman, który prawie wkręcił piłkę do bramki Iwanowskiego. Po drugiej stronie boiska dogodne sytuacje do zdobycia bramki marnował przede wszystkim Michałowski, który nie potrafił zamienić dwóch sytuacji sam na sam. Najpierw potknął się na piłce, a kilka minut później strzelił tak anemicznie, że jego strzał Wróbel mógłby obronić samymi nogami. W 75. minucie akcję bramkową OKS-u skserowali piłkarze Stali. Po dośrodkowaniu, tym razem z lewej strony, niepilnowany w polu karnym Karol Wójcik spokojnie głową umieścił piłkę w długim rogu. Do końca spotkania piłkarze OKS-u nie przeprowadzili już żadnej składnej akcji. Na odchodne kibice znowu wyrazili swoją dezaprobatę z gry oraz wyników drużyny, żądając od p.o. prezesa klubu zwrotu wydanych pieniędzy na bilet oraz zwolnienia trenera Jerzego Budziłka.

Autor: kom

Wypowiedzi pomeczowe

Jerzy Budziłek (trener OKS 1945 Olsztyn) - Chcieliśmy zainkasować trzy punkty, stąd z remisu się nie cieszymy. Mecz nam się dobrze ułożył, wygrywaliśmy 1:0 i mieliśmy jeszcze sytuacje bramkowe. Szkoda, że Michałowski nie wykorzystał swoje okazji, a uderzenie Filipka nie wpadło do bramki (uderzył w poprzeczkę - red.). Bramkę, którą straciliśmy to jest kuriozum. Zawodnicy niepotrzebnie poszli pod akcję, zamiast pilnować zawodników w polu karnym. Słabiej zagrali nasi napastnicy, którzy dzisiaj nie stwarzali sobie sytuacji. Szkoda, że piłkarze, którzy weszli z ławki nie poderwali drużyny do walki i nie zdobyliśmy zwycięskiego gola. Podsumowując remis z przebiegu meczu nie krzywdzi żadnej drużyny.

Czesław Palik (trener Stali Rzeszów) - Cieszymy się z remisu, będzie nam się milej wracało do domu. Z przebiegu spotkania mieliśmy optyczną przewagę. Bramka, która padła w 1. minucie trochę podcięła uwagę i rozwagę w graniu. Później nerwy zostały opanowane i zaczęliśmy grać poprawnie. W kilku sytuacjach nie potrafiliśmy ich wykorzystać, m.in. Udoudo i Duda. W drugiej połowie było więcej walki i sytuacji podbramkowych. Bałem się, żeby nie stracić gola w doliczonym czasie gry, jak to było w Brzesku. Gramy bez sześciu podstawowych zawodników, stąd wynik cieszy.

Paweł Alancewicz (pomocnik OKS 1945 Olsztyn) - Wynik 1:1 nas nie satysfakcjonuje, bo dlaczego ma nas cieszyć skoro graliśmy z drużyną z dolnej części tabeli. Mamy mało punktów, musimy gonić górę, jeżeli chcemy utrzymać się w drugiej lidze. Zawodzi skuteczność, mamy sytuację, ale nie potrafimy ich wykończyć. Strzelamy bramki w pierwszych minutach meczu i później stoimy zamiast dalej atakować.

W pierwszej połowie jesteście drużyną przeważającą, w drugiej odsłonie natomiast oddajcie pole gry rywalom, co jest tego przyczyną? - Nie wiem, naprawdę trudno jest cokolwiek powiedzieć w tej kwestii. Może w naszych szeregach pojawia się rozkojarzenie, co prawda później próbujemy atakować, ale bez rezultatu, wyraźnie zawodzi skuteczność.

Artur Chałas (obrońca Stali Rzeszów) - Przyjechaliśmy tutaj nastawieni na bardzo ciężką walkę, powalczyć o punkty z drużyną będącą wyżej w tabeli. Znamy ten zespół, trener nakreślił nam kilka rzeczy, które mieliśmy realizować. Od początku spotkanie było pełne walki. Rozpoczęliśmy mecz bardzo ospale, stąd tak szybko stracona bramka. Zaczęliśmy grać dopiero w drugiej połowie, czego efektem był strzelony przez nas gol.


Zapowiedź

Ligowe rozgrywki w pełni, już w środowe popołudnie podopieczni Jerzego Budziłka zagrają ze Stalą Rzeszów. Olsztynianie na własnym boisku nigdy nie przegrali z rzeszowianami. Trzykrotnie zwyciężali i raz zremisowali. Ostatni pojedynek rozegrany 14 maja 1994 r. zakończył się wygraną "biało-niebieskich" 3:1.

Po odbytej karze za żółte kartki do kadry meczowej wraca Paweł Sędrowski. W pierwszej jedenastce mają zagrać Paweł Alancewicz i Daniel Michałowski. Ponadto trener Budziłek będzie miał do dyspozycji wszystkich piłkarzy, nikt nie narzeka na kontuzję.

W Stali pod znakiem zapytania stoją występy Ireneusza Grybosia, Krzysztofa Majdy, Sylwestra Sikorskiego, Szymona Soleckiego oraz Wojciecha Krauze. Wszyscy narzekają na urazy.

Autor: redakcja