Artykuł

Flaga GKS-u Bełchatów wisząca na tym spotkaniu, fot. kibice.stomil.olsztyn.pl

Flaga GKS-u Bełchatów wisząca na tym spotkaniu, fot. kibice.stomil.olsztyn.pl

"Pamiętam i nie zapomnę": Stomil Olsztyn - GKS Bełchatów (2002)

26.01.15 20:23   -   0  

Jesienią 1993 po raz pierwszy odwiedziłem stadion Stomilu. "Biało-niebiescy" podejmowali wtedy GKS Bełchatów. Wynik 2:1 dla nas. 9 lat później przeciwnikiem OKS-u też był zespoł z Bełchatowa, stawką tak jak w 1993 roku drugoligowe punkty, jednak pomiędzy tymi meczami było zdecydowanie więcej różnic niż podobieństw.

W latach dziewięćdziesiątych Olsztyn żył piłką, kibiców, atmosfery, entuzjazmu mogli nam zazdrościć w całym kraju. W 2002 roku gdzieś to wszystko uleciało. Wyniki dalekie od oczekiwań, zniechęcenie kibiców, władz miasta. Działacze (nie lubię tego słowa, ale do ludzi zarządzających wtedy klubem, ono chyba najlepiej pasuje) opanowali w sposób perfekcyjny robienie dobrej miny do złej gry. Kontrakty, które i tak były niskie jak na drugoligowe standardy nie były wypłacane. Wiadomo, że pieniądze nie grają, jednak ciężko myśleć i skupić się na grze, gdy wszystkie ustalenia, okazują się nic nie warte. W takich warunkach olsztyńscy piłkarze przygotowywali  się do pojedynku z Bełchatowem. 

Goście, zespół balansujący między pierwszą, a drugą ligą, mieli w swoim składzie kilku niezłych piłkarzy. Piotr Szarpak grał z Widzewem w Lidze Mistrzów, Łukasz Garguła, uważany był wtedy za jednego z najzdolniejszych pomocników w kraju, Marcin Chmiest czy Jacek Popek, też nie byli postaciami anonimowymi w polskiej piłce. Personalnie, Stomil też wyglądał całkiem przyzwoicie, jednak sprawy bozaboiskowe, sprawiały, że to goście przed pierwszym gwizdkiem sędziego uznawani byli za faworytów.

Mecz od pierwszych minut mógł się podobać, akcje z obu stron, szybkie tempo gry. W olsztyńskiej drużynie wyróżniali się młodzi zawodnicy: Łukasz Giermasiński i Adam Cieśliński. Obie drużyny miały kilka dobrych okazji  do strzelenia bramek, jednak  do przerwy bramki nie padły. Druga część meczu zaczęła się fatalnie dla gospodarzy. Sędzia dopatrzył się jakiegoś przewinienia w okolicach pola karnego olsztynian i przyznał rzut wolny gościom. Niestety Garguła pokazał, że nie bez powodu o jego talencie jest coraz głośniej i ładnym strzałem pokonał Norberta Witkowskiego. 

Po stracie bramki „Biało-niebiescy” zamiast rzucić się do ataku, oddali inicjatywę bełchatowianom. Druga połowa była fatalnym widowiskiem, brak zaangażowania, wiary w sukces. Nieliczni kibice, szybko zaczęli gwizdać na swoich piłkarzy. Mimo przewagi gości, którzy stworzyli sobie jeszcze kilka dobrych sytuacji, więcej bramek już nie padło. Po tym meczu , nie mogłem uwierzyć, że jeszcze w poprzednim roku, na tym samym stadionie przegrywała Legia, a pełny stadion świętował. Rok 2002 kończył  się fatalnie i niestety ciężko było o jakieś nadzieję związane z kolejnym.

Cdn.

Łukasz Żukowski

Patronite Zostań patronem stomil.olsztyn.pl! Doceniasz naszą pracę? Chcesz więcej ciekawych materiałów? Wspieraj nas tutaj: https://patronite.pl/stomilolsztynpl

Tagi: Stomil Olsztyn, GKS Bełchatów, MOKS Stomil Olsztyn, Pamiętam i nie zapomnę


Komentarze

Artykuł nie został jeszcze skomentowany - możesz być pierwszą osobą!

Dodaj swój komentarz

Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz. Zaloguj się tutaj.


Zostań fanem

...i bądź na bieżąco!