Relacja z meczu Górnik Polkowice - MOKS Stomil Olsztyn

Baraże o pierwszą ligę

2000/2001 Pierwsza Liga, Baraże Polkowice
Górnik Polkowice 0:0 MOKS Stomil Olsztyn
0:0
Bramki
ż Kułyk
ż Grech
ż Majewski
kartki Siniczyn ż
Święcki ż
Kwiatkowski ż
Bramki Górnik Polkowice: Maciej Kijewski Marcin Jeziorny [75' Henryk Cackowski] Andrzej Słowakiewicz Marcin Szymański [64' Bartłomiej Majewski] Robert Malawski Tomasz Salamoński Lesław Grech Sebastian Gorząd Tomasz Moskal Sławomir Kułyk Mariusz Ujek [88' Marcin Kruszelnicki]
MOKS Stomil Olsztyn: Andrzej Krzyształowicz Andrzej Biedrzycki Tomasz Lenart Andriej Siniczin Artur Januszewski Sławomir Święcki [46' Marek Kwiatkowski] Rafał Szwed Paweł Holc Krzysztof Kowalczyk Maciej Sawicki [77' Tomasz Radziński] Abel Salami
Szczegóły Sędzia: Jacek Granat (Warszawa)
Widzów: 5000

Relacja

Nie taki diabeł straszny, jak go malują - tak w jednym zdaniu można określić grę Górnika Polkowice w pierwszym meczu barażowym. Wprawdzie drużyna olsztyńska wcale nie zagrała lepiej, ale nasi jechali na Dolny Śląsk po remis i cel z pewnością osiągnęli. Śmiem nawet twierdzić, że jeśli OKS zagrałby tak jak w meczach z Legią lub Widzewem, to mógłby po prostu "przejechać" się po polkowiczanach.

Jednak zacznijmy od początku. Tego dnia pogoda z dopisała, tak więc na stadion w Polkowicach przybyło ponad 6 tys. widzów (co jest sporą liczbą, jak na 30-tysięczne miasto). Arbitrem głównym spotkania był pan Jacek Granat, który dokładnie o godz. 18 rozpoczął pierwszy mecz barażowy pomiędzy obiema drużynami. Początek meczu należał do gospodarzy, jednak grali bardzo chaotycznie i nic z tej optycznej przewagi nie wynikało. W 18' ładne, miękkie dośrodkowanie Malawskiego na bramkę próbował zamienć znajdujący się w dogodnej sytuacji Jeziorny. Jednak jego strzał głową (z 6 metrów) okazał się niecelny - piłka poszybowała pół metra nad poprzeczką. Była to najlepsza sytuacja dla Górnika w tym meczu. W 20' pierwszą groźną akcję przeprowadził Stomil. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego głową minimalnie niecelnie uderzył Artur Januszewski. Dwie minuty później z dystansu próbował strzelać Malawski, jednak piłkę po jego uderzeniu bez problemów wyłapał Krzyształowicz. W 26' po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Szweda, głową próbował uderzać Holc, piłka jednak odbiła się od obrońcy gospodarzy i minimalnie minęła słupek. W 33' Andriej Siniczyn łapał w polu karnym swojej drużyny za koszulkę Kułyka, który upadł na murawę, na szczęście faulu nie dopatrzył się Jacek Granat. Do końca pierwszej części meczu kibice nie oglądali już jakiś interesujących akcji. Działo się tak m. in. dlatego, że defensywa olsztyńska grając bardzo umiejętnie na ok. 25 metrze (od bramki Krzyształowicza), skutecznie rozbijała akcje ofensywne gospodarzy. Ta nieporadność w ataku "dobijała" polkowiczan, którzy stawali się z minuty na minutę coraz bardziej agresywni. Momentami mecz stawał się bardzo brutalny. W samej pierwszej połowie arbiter pokazał cztery żółte kartki, natomiast aż trzech zawodników korzystało z pomocy lekarskiej. Najpierw w 35' Sławomir Święcki, który jednak chwilę później powrócił na plac gry. W 43' starcie Moskala i Biedrzyckiego, spowodowało, że obaj musieli na moment zejść z boiska (z rozciętymi głowami), jednak powrócił na nie już tylko ten pierwszy, "Koniu" został zmieniony przez Marka Kwiatkowskiego.

Początek drugiej połowy, był bardzo podobny do całej pierwszej części meczu. Górnik starał się atakować, natomiast Stomil swoim doświadczeniem panował nad sytuacją. W 57' bardzo ładnie z 20 metrów uderzył Paweł Holc - ten strzał obronił jednak Kijewski. W 67' z dystansu próbował uderzyć Kowalczyk, jednak uczynił to zbyt lekko. Minutę później, z rzutu wolnego fantastycznie strzelił Rafał Szwed, jednak piłkę z największym trudem wybił Kijewski. W 77' Cackowski będąc w trudnej pozycji zdołał znakmoicie dośrodkować piłkę, do której jednak nikt z jego kolegów nie doszedł. Kilkanaście sekund później po zagraniu Gorząda do Cackowskiego ten drugi podał piłkę do Kułyka będącego na piątym metrze. Naciskany napastnik Górnika w trudnej sytuacji oddał strzał minimalnie niecelny. W 84' po dośrodkowaniu Szweda z rzutu rożnego błąd popełnił Kijewski. O piłkę na 3 metrze walczyło po trzech zawodników każdej z drużyn. Pusta bramka, to zawodnik Stomilu próbował wepchnąć piłkę do siatki, to obrońca Górnika próbował ją wybić - po kilku sekundach ogromnego zamieszania futbolówka wyszła daleko w pole. Do końca meczu wynik nie uległ zmianie, choć lekką przewagę posiadali gospodarze. Bez wątpienia jednak remis jest wynikiem sprawiedliwym. W Olsztynie Górnik już faworytem nie będzie. Z perspektywy czasu na twarzach kibiców OKS-u powinien pojawić się lekki uśmiech, bo wystarczy przypomnieć sobie choćby przedmeczowe wypowiedzi polkowiczan, którzy zapowiadali zwycięstwo przynajmniej 2:0. A jaki był tych obietnic finał? Nasuwa się wniosek, że gdyby Stomil naprawdę chciał strzelić gola, to by tego dokonał. Nasz zespół zagrał jednak bardzo ostrożnie. Zresztą widząc postawę sędziego, który gwizdał prawie każde potknięcia zawodnika polkowickiego jako faul olsztynian, nasi piłkarze nie chcieli ryzykować jakiejś przypadkowej akcji. Choć w defensywie, jak i w ofensywie OKS był zespołem o wiele dojrzalszym i lepiej zorganizowanym.

Autor: mjr