Relacja z meczu Stomil Olsztyn - Sokół Aleksandrów Łódzki

Prawie się udało - kończymy na czwartym miejscu

2008/2009 - Druga Liga Olsztyn - stadion Stomilu
Al. Piłsudskiego 69a, 10-569 Olsztyn.
Stomil Olsztyn 4:0 Sokół Aleksandrów Łódzki
0:0
46' Łukasz Suchocki
54' Paweł Łukasik
60' Paweł Alancewicz
90' Sebastian Spychała
Bramki
ż Daniel Michałowski kartki
Bramki Stomil Olsztyn: Zbigniew Małkowski Arkadiusz Koprucki Paweł Podhorodecki Radosław Stefanowicz Piotr Kulpaka..." class="playerVote">Piotr Kulpaka Daniel Michałowski Grzegorz Piesio Paweł Alancewicz [71' Łukasz Wasilewicz] Łukasz Suchocki [82' Sebastian Spychała] Grzegorz Lech Paweł Łukasik [82' Piotr Karłowicz]
Sokół Aleksandrów Łódzki: Michał Chachuła Mateusz Płaczek Przemysław Ziółkowski Krzysztof Brodecki Przemysław Woźniczak Stefan Potocki Piotr Słyścio [78' Mateusz Turek] Kamil Bartos Adrian Kasztelan [63' Samuel Obi Uche] Tomasz Kurstak [63' Łukasz Świętosławski] Arkadiusz Świętosławski
Szczegóły Sędzia: Sylwester Tuszer (Gdańsk)
Widzów: 1600

Relacja

Olsztynianie pokonali 4:0 zespół Sokoła Aleksandrów Łódzki. Po fatalnej pierwszej połowie, która zakończyła się wynikiem bezbramkowym, w drugiej części meczu piłkarze OKS-u wzięli się do roboty! Pierwszy kwadrans drugiej połowy był zabójczy w wykonaniu naszych zawodników. Trzy gole strzelone przez Suchockiego, Łukasika oraz Alancewicza doprowadziły do euforii stadion przy al. Piłsudskiego. Do jeszcze większej euforii doprowadziła kibiców w 70 minucie informacja o aktualnych wynikach z innych boisk. Start remisował u siebie z KSZO, a Wieliczka przegrywała z Wigrami. Niestety niedługo później piłkarze z Otwocka zdobyli bramkę, która przypieczętowała ich awans na trzecie miejsce w tabeli. Olsztynianom na otarcie łez pozostał gol strzelony w ostatniej minucie przez Sebastiana Spychałę.

Spotkanie „z wysokiego C” mogli rozpocząć goście. Już w 50 sekundzie egzekwowali rzut wolny z prawej strony boiska, po czym piłka trafiła na czternasty metr do Kasztelana, który popisał się dobrym strzałem i Zbigniew Małkowski z trudem odbił piłkę na róg. Odpowiedź olsztynian była bardzo szybka, bo już minutę później w znakomitej sytuacji znalazł się Grzegorz Lech. Jednak na siódmym metrze źle przyjął piłkę i obrońcy Sokoła wybili piłkę. W dalszej części meczu działo się niewiele. Więcej z gry mieli goście, a to przecież OKS miał do upadłego walczyć o zwycięstwo. Piłkarze Sokoła częściej utrzymywali się przy piłce i ze swoimi akcjami ofensywnymi próbowali gościć pod naszym polem karnym, choć z tychże akcji niewiele wynikało. W 11 minucie goście próbowali zaskoczyć Zbigniewa Małkowskiego strzałem z dystansu, jednak nasz bramkarz był dobrze ustawiony i bez problemu złapał futbolówkę. Olsztynianie próbowali grać z kontry, ale to także nie bardzo im wychodziło. Źle wyglądały także rzuty wolne. Ten z 25 min. egzekwowany przez Pawła Łukasika nawet nie doleciał do pola karnego gości. Mały zryw w grze gospodarzy nastąpił po 35 minucie. Wtedy to sygnał do ataku dał Grzegorz Piesio. Egzekwował rzut rożny i wykonał go dość niekonwencjonalnie, usiłując bezpośrednio uderzyć na bramkę. Na drodze do szczęścia stanęła jednak poprzeczka. Niedługo później olsztyńska publiczność była blisko euforii. Świetny rajd prawą stroną boiska przeprowadził Łukasz Suchocki, jednak do zagranej przez niego piłki nie doszedł żaden piłkarz OKS-u. Później do końca pierwszej połowy działo się już niewiele.

W przerwie Jerzy Budziłek musiał mocno wstrząsnąć swoją drużyną, bo już w 10 sekundzie drugiej części gry olsztynianie zdobywają bramkę. Szybka akcja i przerzut piłki do Łukasza Suchockiego, który lobuje bramkarza gości i uszczęśliwia kibiców przy al. Piłsudskiego. Była to sześćdziesiąta bramka OKS-u strzelona w tym sezonie. Cztery minuty później powinno być 2:0, jednak po dwójkowej akcji Lech – Łukasik i atomowym strzale z dziesięciu metrów tego drugiego, bramkarz Sokoła jakimś cudem odbija piłkę. Jednak co się odwlecze to nie uciecze i w 54 minucie Łukasik mógł cieszyć się ze swojej trzynastej bramki w sezonie. Kontra olsztynian i znowu Lech zagrywa do Łukasika. Świetne podanie kapitana OKS-u było nie do sięgnięcia dla defensywy gości i z zimną krwią wykorzystał to Łukasik. Uderzył z pierwszej piłki w krótki róg i bramkarz Sokoła był bez szans. Piłkarze Sokoła ruszyli do skomasowanego ataku, jednak ich akcje zazwyczaj kończyły się przed polem karnym Olsztyna. Egzekwowane seriami rzuty wolne na wysokości naszej szesnastki również nie przynosiły efektu. Olsztynianie natomiast czyhali na swoją kolejną szansę i doczekali się w 60 minucie. Wtedy to znakomitą solową akcję przeprowadził Paweł Alancewicz, który wydryblował pół defensywy Sokoła i zdobył trzecią bramkę dla OKS-u! Pięć minut później znakomitą okazję do zdobycia bramki kontaktowej zmarnował Uche. Czarnoskóry zawodnik Sokoła był praktycznie sam na sam ze Zbigniewem Małkowskim, ale na tyle źle się zachował (zbyt słabo kopnął piłkę), że olsztyński golkiper chwycił piłkę bez większych problemów. W 70 minucie nad olsztyńskim stadionem rozszalała się olbrzymia ulewa, która wyraźnie przeszkadzała w grze zarówno gospodarzom jak i gościom. Do końca mecz był wyrównany, a trener Sokoła chcąc wzmocnić swoją ofenswyę wpuścił dwóch świeżych zawodników. Zmiany przeprowadził także Jerzy Budziłek. Wpuścił na plac gry Sebastiana Spychałę i Piotra Karłowicza. Strzałem w dziesiątkę okazał się ten pierwszy dubler, który w ostatniej minucie meczu przypieczętował zwycięstwo OKS-u bramką na 4:0.

Autor: mjr


Pomeczowe wypowiedzi:

Mariusz Wilkowiecki (trener Sokoła Aleksandrów Łódzki) - Przyjechaliśmy tutaj z nastawieniem żeby powalczyć o punkty. Nie szukając gdzieś podpórek ani szczęścia, nie konsultując wyników z innych boisk, dlatego pierwsza połowa pokazała, że jesteśmy równorzędnym przeciwnikiem. Aczkolwiek w tabeli mamy mniej punktów od gospodarzy. Nie mniej jednak pierwsza połowa nie przyniosła nam korzyści bramkowych. Zagraliśmy dobrą część meczu, jednak to nie wystarczyło żeby osiągnąć końcowy sukces. Po przerwie obraz meczu zmienił się po pierwszej akcji. Gospodarze od razu zdobyli bramkę po rozpoczęciu i dwóch szybkich podaniach. Kolejne bramki były konsekwencją tej akcji, która wyraźnie podcięła nam skrzydła. Oddaliśmy inicjatywę i już wtedy gospodarze przeważali, uskrzydleni tym prowadzeniem i wspaniałą publicznością.

Jerzy Budziłek (trener OKS 1945 Olsztyn) - Pierwsza połowa w naszym wykonaniu nie była rewelacyjna. Jesienią przegraliśmy w Aleksandrowie 1:4, znaliśmy zespół gości - nie przeprowadzaliśmy jakiś oszałamiających akcji, natomiast próbowaliśmy utrzymywać się przy piłce, co też nam nie wychodziło. Nie oddaliśmy praktycznie ani jednego skutecznego strzału w światło bramki. W drugiej części meczu ta szybko strzelona bramka nas uskrzydliła. Bardzo pomogli też nam kibice, za co im dziękujemy. Bramki strzeliliśmy przepięknej urody. Szczególnie ta pierwsza padła po ciekawej akcji - dwa podania, podanie do skrzydła i Suchocki przelobował bramkarza. Nie ćwiczyliśmy tego na treningach, to chłopcy wymyślili rozgrywając piłkę w środku boiska i chwała im za to. Dziś w zespole zadebiutowali dwaj zawodnicy młodzieżowych grup OKS-u - Łukasz Wasilewicz i Piotr Karłowicz. Łukasz to rocznik 1991, a Piotr 1993. Na takich zawodników powinniśmy stawiać i opierać się na nich, bo nasz klub nie dysponuje jakimś oszałamiającym budżetem, stąd też potrzeba zdecydowanego penetrowania i wyszukiwania talentów w naszym województwie, którzy czuliby się związani z klubem.

Paweł Łukasik (napastnik OKS 1945 Olsztyn) - Pierwsza połowa senna, bardzo chaotyczna - nic nam nie wychodziło. Przeciwnik również zbyt wysokiego poziomu nie zaprezentował. Jednak w przerwie powiedzieliśmy sobie kilka ostrych słów, w czym również nam "pomógł" Adaś Zejer - krzyknął w szatni i zmobilizował nas razem z trenerem. Poprawę było widać w drugiej połowie - warto było dać z siebie wszystko i efektownie pożegnać się z kibicami. Bardzo ładne bramki, wiele składnych akcji. W głębi ducha liczyliśmy też na przeciwników, którzy rozgrywali mecze w tym samym czasie. Myśleliśmy, że w jakiś sposób nam pomogą, choć w pierwszej kolejności staraliśmy się wygrać sami. Niestety nie udało znaleźć się w barażu, ale zobaczymy co będzie dalej...

Wysłuchał: mjr
Źródło: Radio Olsztyn


Zapowiedź

W piątkowe popołudnie ok. godz. 19.30 powinniśmy już wszystko wiedzieć i znać ostateczny kształt tabeli drugiej ligi. Czy olsztynianom uda się pokonać Sokoła Aleksandrów Łódzki i przy szczęśliwym zbiegu okoliczności wskoczyć na trzecie miejsce? Cały Olsztyn jest pełen nadziei...

W tym pojedynku OKS poprowadzi specjalista od awansów Jerzy Budziłek, który na zaplecze ekstraklasy awansował już trzykrotnie. W 1992 roku prowadząc Stomil, w 1996 roku z Warmią Olsztyn, a w 1999 roku ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki. Czy w piątkowe popołudnie zrobi ku temu pierwszy krok wprowadzając olsztyńską drużynę do baraży?

Na pewno wiele będzie zależało od stanu boiska przy al. Piłsudskiego. Ostatnie obfite opady deszczu z pewnością nie miały korzystnego wpływu na stan murawy. Synoptycy nie mają dobrych informacji - na piątek przewidywane są ciągłe opady deszczu i temperatura ledwo przekraczająca 10° C.

Nasz najbliższy rywal zajmuje obecnie 11 miejsce w tabeli. Lokata ta daje aktualnie bezpieczne utrzymanie w lidze, jednak przy niekorzystnym zbiegu okoliczności może oznaczać konieczność gry w meczach barażowych z drużyną III-ligową (wszystko w zależności od ilości spadkowiczów z I ligi). Dlatego też nie należy oczekiwać łatwej przeprawy. Zwłaszcza, że w zeszły weekend Sokół pokonał wysoko Concordię Piotrków Trybunalski (3:0). Dwie bramki w tamtym spotkaniu zdobył najskuteczniejszy zawodnik gości Arkadiusz Świętosławski. To właśnie na niego w głównej mierze powinni uważać olsztyńscy defensorzy, bo Świętosławski z 14 bramkami jest wiceliderem tabeli strzelców naszej ligi. Warto też dodać, że z tego dorobku aż trzy bramki wpakował naszemu zespołowi jesienią, gdy Sokół ograł u siebie OKS aż 4:1.

Olsztynianie do meczu przystąpią najprawdopodobniej bez Marcina Winca. Niewiadomą jest także występ Piotra Ruszkula. Jednak ostatni mecz w Zamościu pokazał, że i bez nich zespół świetnie radzi sobie na boisku. Niezagrożony jest występ Pawła Alancewicza, który w Zamościu z powodu drobnego urazu przedwcześnie opuścił boisko.

Autor: mjr
Źródło: własne, Gazeta Olsztyńska