Na Stomil w prawo!

Spoglądając na możliwości olsztyńskich drużyn na dzień dzisiejszy, nie sposób nie zastanowić się nad przyszłością lokalnego sportu. Teraz, gdy AZS Olsztyn ma problemy ze znalezieniem sponsora i skompletowaniem kadry, możliwy jest odwrót "kibiców" od akademickiego klubu. Tylko co to ma wspólnego ze Stomilem?

A no, ma. Bo spragnieni sportowych emocji fani poszukają innej rozgrywki w "metropolii", jaką niewątpliwie jest Olsztyn. Tylko czy zaczną regularnie przychodzić na stadion, gdzie w przeciwieństwie do Uranii wieje czy pada? Nawet jeśli przyjdą jeden raz, czy spodoba im się na tyle, by tę wizytę powtórzyć?

Na pewno nie. Przecież musieliby się zetknąć z buractwem (sic!), jakiego nie ma na halach w całej Polsce - kibice AZS-u Częstochowa to przecież banda tzw. kiboli (modne określenie za sprawą "Wyborczej"). Także na stadionie obserwujemy najgorsze cechy stecowskiego "polactwa" jak np. wyzywanie sędziego czy nagminne przeklinanie. Nie warto nadmieniać, że taka sytuacja na siatkówce jest wręcz nie do pomyślenia.

Odwieczna wojna pomiędzy sympatykami kopanej i siatkówki szybko się nie zakończy. Tym bardziej, że ci drudzy dopingować tak naprawdę zaczynają, a już buńczucznie wypowiadają się o tym, że w Polsce nie mają sobie równych. Rzeczywiście nie mają, bo kto na piłkarskim stadionie wpadłby na pomysł, by wymachiwać flagą sponsora lub przez ćwierć meczu skandować jego nazwę? Chyba nikt.

Życzę sobie i wszystkim, by w przyszłym sezonie na stadionie nie pojawiało się mniej niż dwa tysiące kibiców. I żeby nikt odważny czasem nie odpowiedział na pytanie: "Gdzie byliście w IV lidze?!" - "Na AZS-ie"...

Autor: kom