OKS okazał się mało gościnny w pierwszych derbach województwa w sezonie 2009/2010. Olsztynianie pokonali elbląską Olimpię 2:0. Drużyna OKS-u w pełni zasłużyła na to zwycięstwo, bo w przekroju całego spotkania była zespołem dominującym.
Sam mecz rozpoczął się od dwóch brutalnych fauli gości na Pawle Alancewiczu. Nie wiedzieć czemu w obu sytuacjach sędzia oszczędził elblążan nie pokazując im kartek. W 3 min. mogliśmy oglądać pierwszą ofensywną akcję olsztynian. Jednak zakończyła się ona nieudanym dośrodkowaniem Sebastiana Spychały. Trzy minuty później zapachniało bramką dla olsztynian. Świetne prostopadłe podanie Filipka do Suchockiego przechwycił jednak bramkarz elblążan. W 8 min. pierwszy raz groźnie było pod naszą bramką. Jednak całe niebezpieczeństwo wybiciem piłki zażegnał Podhorodecki. W tym samym czasie na stadion dotarła grupa kibiców z Elbląga, eskortowana przez szwadron policji. Minutę później olsztynianie mieli świetną okazję do strzelenia bramki. Jednak świetne podanie Miłkowskiego na niecelny strzał zamienił Łukasz Suchocki. W 10 min. elblążanie mieli swoją okazję. Jeden z napastników Olimpii uderzył technicznie zza pola karnego, a Daniel Iwanowski mógł tylko odprowadzić piłkę wzrokiem. Ta minęła słupek o centymetry! Minutę później Olimpia egzekwowała pierwszy rzut rożny, jednak olsztyńska obrona poradziła sobie z tym dośrodkowaniem. W 15 min. olsztyńska publika poderwała się z miejsc. Kapitan olsztynian Tomasz Aziewicz, widząc wysuniętego bramkarza Olimpii, zdecydował się na strzał z ponad 40 metrów. Krzysztof Hyz miał jednak sporo szczęścia, bo zdołał wrócić i końcówkami palców przenieść piłkę nad poprzeczką. Dwie minuty później swoją sytuację mieli goście. Jednak świetnie dysponowany tego dnia Daniel Iwanowski ubiegł szybkim wyjściem Łukasza Wróblewskiego. Były pomocnik olsztynian doznał chwilę później jakiejś kontuzji i już w 24 min. opuścił boisko. W 18 min. OKS gościł pod polem karnym elblążan. Po rzucie wolnym piłka trafiła do Łukasza Suchockiego, który zza pola karnego uderzył mocno, jednak niecelnie. Chwilę później dobrą akcję elblążan przerwał zdecydowanym wejściem Filipek. W 25 min. o krok od szczęścia był Bogdan Miłkowski, jednak Krzysztof Hyz poradził sobie z jego strzałem. W 29 min. następuje już druga zmiana w zespole Olmipii – z boiska schodzi Zazwada. W 36 min. olsztyńska publiczność miała w końcu powody do radości! Przed polem karnym Bogdan Miłkowski ograł dwóch elbląskich defensorów i prostopadle podał do Łukasza Suchockiego. Ten mając przed sobą tylko Krzysztof Hyza uderzył po ziemi tuż przy słupku i chwilę później piłka zatrzepotała w siatce. Trzy minuty później mogło być dwa zero, jednak dobrze zapowiadający się kontratak zakończył złym dośrodkowaniem Spychała. W 40 min. goście mieli jedną z najlepszych okazji do zdobycia bramki. Nieudana pułapka ofsajdowa obrony OKS-u mogła mieć tragiczne skutki. Jednak Michał Stawiński w sytuacji sam na sam nie zdołał pokonać świetnego tego dnia Daniela Iwanowskiego. W tej akcji bramkarz olsztyński doznał drobnego urazu i była potrzebna pomoc masażysty, jednak chwilę później był już zdolny do gry. W samej końcówce pierwszej połowy olsztynianie mogli zdobyć jeszcze drugą bramkę. Z narożnika pola karnego fantastycznie w same okienko elbląskiej bramki uderzył Suchocki, jednak Hyz jakimś cudem zdołał odbić piłkę. Chwilę później arbiter zakończył pierwszą część meczu.
Drugą połowę od mocnego uderzenia mogli rozpocząć elblążanie. W 50 min. znów fenomenalnie interweniował Daniel Iwanowski! Po raz drugi po nieudanej pułapce ofsajdowej nasz bramkarz wygrał sytuację sam na sam z elbląskim napastnikiem! Dwie minuty później znowu miał ręce pełne roboty, jednak pewnie chwycił piłkę po dośrodkowaniu z prawej strony boiska. W 54 min. pierwszą groźną sytuację w drugiej połowie przeprowadzili olsztynianie. Świetną kontrę strzałem w sam środek bramki zakończył Łukasz Suchocki. W 56 min. duże zamieszane w naszym polu karnym, pewnym wybiciem kończy Paweł Podhorodecki. W 60 min. z rzutu wolnego na bramkę elblążan strzelał Alancewicz. Strzał był celny, jednak w sam środek bramki i Hyz nie miał problemów z jego obroną. Minutę później „Alan” miał okazję do poprawki, jednak uderzył dużo gorzej – niecelnie, wysoko ponad bramką. Jednak w 63 min. Alancewicz już się nie pomylił. Po ofensywnej akcji olsztynian, dostał piłkę tuż przed polem karnym i mimo asysty trzech obrońców, zdołał ich ograć i uderzyć nie do obrony dla Hyza! W 71 min. mogło być 3:0. Jednak po dużym zamieszaniu w polu karnym Olimpii, zakończonym strzałem Spychały, Hyz z trudem zdołał obronić. W 78 min. po dobrej akcji Suchockiego lewą stroną, akcję strzałem z powietrza zakończył Filipek. Jednak uderzenie było zbyt lekkie żeby zaskoczyć elbląskiego golkipera. W 82 min. na strzał z dystansu zdecydował się Koprucki, jednak uderzenie było niecelne. W 84 min. ten sam zawodnik strzelał głową po rzucie rożnym, jednak piłka znów przeszła nad poprzeczką. Minutę później z dystansu uderzał Szostek, jednak piłka znowu minęła bramkę Hyza. Po tej sytuacji doszło do sporego zamieszania na murawie. Szostka zaczęło popychać dwóch zawodników Olimpii. Po chwili w tym miejscu znaleźli się wszyscy zawodnicy obu drużyn, jednak arbitrowi udało się załagodzić całe zdarzenie, choć nie wiedzieć czemu ukarał po nim żółtymi kartkami bramkarzy obu drużyn, Bogu ducha winnych w całej tej sytuacji. W samej końcówce mogła paść najpiękniejsza bramka meczu. Zza pola karnego technicznym strzałem popisał się Podhorodecki. Bramkarz Olimpii stał w bezruchu i tylko patrzył jak piłka przechodzi tuż nad jego bramką. Niedługo później arbiter zakończył zawody, a olsztyńska publika mogła triumfalnie ogłosić – Derby są nasze!
Autor: mjr
Wypowiedzi pomeczowe
Tomasz Arteniuk (trener Olimpii Elbląg) - Nie uważam, że zwycięstwo przyszło dziś OKS-owi łatwo. Do momentu utraty bramki widziałem dwie równorzędne drużyny. Gola straciliśmy jednak po bardzo prostym błędzie. A błędy częściej zdarzają się zawodnikom zmęczonym i tu trzeba przyznać, że płacimy za wysiłek włożony w środowe spotkanie w Pucharze Polski. Przy drugiej bramce zawodnik OKS-u oddał strzał życia, ale najbardziej żal tego, że nie wykorzystaliśmy stuprocentowej sytuacji po pierwszym golu dla gospodarzy. Gdybyśmy wtedy strzelili, moglibyśmy wywieźć stąd conajmniej jeden punkt. Moi zawodnicy podeszli do tego meczu, jakby to było spotkanie o być albo nie być. Ja natomiast tłumaczyłem im, że to mecz ważny dla środowiska kibicowskiego, a dla nas jest w tej rundzie 17 równie ważnych spotkań. I z takim nastawieniem przeanalizujemy tę stratę punktów.
Jerzy Budziłek (trener OKS 1945 Olsztyn) - Zrealizowaliśmy swoje przedmeczowe założenia i wygraliśmy mecz. Do następnego spotkania z Olimpią to my jesteśmy nad nimi. Był to mecz walki, przeprowadziliśmy kilka składnych akcji. Olimpia też miała dobre sytuacje, m.in. sam na sam z naszym bramkarzem. Zaskoczyła nas trochę zmiana, jeżeli chodzi o wiek młodzieżowca. Dla nas to decyzja niekorzystna. Zastanawialiśmy się w klubie, dlaczego ją podjęto w PZPN-ie. Zespoły przygotowywały się do rozgrywek z młodzieżowcami z rocznika 1989 i młodszymi, czynili wielkie starania, aby znaleźć odpowiednich kandydatów, a teraz okazało się, że są oni niepotrzebni. Jeżeli chodzi o wystawienie zawodników do gry to ja nie biorę pod uwagę, czy to jest młodzieżowiec czy nie.
Paweł Alancewicz (pomocnik OKS 1945 Olsztyn) - Mecz derbowy i bardzo się cieszę, że udało mi się w nim zdobyć bramkę. To wszystko dzięki ciężkiej pracy z bratem, dzięki temu, że rodzice mnie cały czas wspierają i to właśnie dla nich zadedykowałem podziękowania, które miałem na podkoszulce. Jestem bardzo szczęśliwy i mam nadzieję, że moja kariera dalej będzie się tak rozwijała.
Łukasz Wróblewski (pomocnik Olimpii Elbląg) - Był to mecz walki, a my przyjechaliśmy tu po zwycięstwo. Może za bardzo się spieliśmy, za bardzo chcieliśmy. Mecz od początku nie układał się najlepiej - dwie kontuzje - moja oraz Marka Zawady. Później bramka strzelona dała olsztynianom kontrolę nad meczem. Było ciężko. Drugi gol to błąd naszych obrońców. Paweł Alancewicz stał tyłem do bramki, a jednak zdołał się odwrócić i uderzyć. Ja dziś skręciłem kostkę, która spuchła strasznie w trakcie meczu i byłem zmuszony zejść, choć bardzo w tym meczu chciałem zagrać. Wpływ na mój uraz mogło mieć przemęczenie - w środę graliśmy 120 minut z Pogonią Szczecin.
Łukasz Suchocki (napastnik OKS 1945 Olsztyn) - Udało nam się strzelić bramkę czym ustawiliśmy sobie wynik spotkania. Duża w tym zasługa całego zespołu, ja tylko wykończyłem akcję.
Bogdan Miłkowski (zawodnik OKS 1945 Olsztyn) - Uważam, że cała drużyna zagrała dzisiaj bardzo dobry mecz. Zostawiliśmy dużo zdrowia na boisku. Pierwszy mecz u siebie i 2:0, wynik cieszy. Pierwszą połowę grało mi się fajnie, miałem trochę sił. Później z nich opadłem, ale mówiąc szczerze nie miałem ani jednego dnia odpoczynku, gdy skończyła się czwarta liga, zacząłem treningi w Olsztynie. Trochę brakuje mi jeszcze świeżości, ale mam nadzieję, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej. Chciałbym zadedykować zwycięstwo dla mojej żony, z którą dwa tygodnie temu stanęliśmy na ślubnym kobiercu - tak dzisiejsze spotkanie podsumował Bogdan Miłkowski.
Zapytany o to, dlaczego tak solidny piłkarz tyle lat tułał się po niższych ligach odpowiedział: - Grałem prawie 17 lat w Ostródzie, miałem kilka propozycji, raz to kontuzja, raz sprawy osobiste przeszkodziły mi przejść do innego zespołu. Bardzo się cieszę, że obecnie gram w OKS-ie.
Źródło: własne, Gazeta Olsztyńska, Radio Olsztyn
Piłkarz meczu
Daniel Iwanowski, który fenomenalnie bronił w sytuacjach sam na sam. Głównie dzięki jego fantastycznej grze olsztynianie zawdzięczają wynik na "zero z tyłu".