Bez rewelacji - tak po krótce można określić poziom sportowy meczu w podkrakowskim Wolbromiu, gdzie miejscowy Przebój podejmował Olsztyński Klub Sportowy.
Decydującą o wyniku spotkania bramkę OKS 1945 zdobył po koronkowej akcji w 60. minucie , kiedy to olsztyńskiemu zespołowi trzy punkty zapewnił Grzegorz Piesio. Wynik mógł być okazalszy, gdyby nie poprzeczka oraz słupek w pierwszej połowie i nieuznana bramka Pawła Alancewicza po rzucie wolnym.
Lepszą drużyną był zespół OKS-u, jednak przez godzinę piłka nie chciała znaleźć drogi do siatki Pączka. W ostatnich minutach spotkania przed remisem olsztynian uratował Zbigniew Małkowski, broniąc bardzo groźny strzał rywala. Bramka dla gospodarzy nie padła także dzięki... spojeniu słupka z poprzeczką, bo na nim w ostatniej minucie spadła futbolówka. Kolejna stracona bramki w ostatniej minucie na pewno podłamałaby zespół.
Zawodnicy nie mają nawet co liczyć na odpoczynek od trenera Łukasika - w Olsztynie zameldują się w nocy z soboty na niedzielę, a już rano czeka ich kolejny trening. Jednakże za zdobycie trzech punktów w nagrodę odpoczną sobie w poniedziałek.
Po meczu powiedzieli:
Ryszard Łukasik (trener OKS 1945) - Jestem bardzo zadowolony z wyniku, z trzech punktów przede wszystkim. Zasłużyliśmy na to, żeby ten mecz wygrać. Na pewno mieliśmy w pamięci pierwszy mecz, gdzie zrobiliśmy falstart. Na usprawiedliwienie tego - mieliśmy bardzo słaby skład w pierwszym meczu, chociaż stworzyliśmy sporo sytuacji. Tutaj do skuteczności można by mieć jeszcze trochę życzeń. Nie wiem, dlaczego sędzia nie uznał bramek, które zdobyliśmy. Z mojego punktu widzenia powinny być uznane.
Robert Góralczyk (trener Przeboju) - Piłka nożna jest taką grą, w której wygrywają ci, którzy strzelają bramki i tak to dzisiaj było. Nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji, a właściwie świetnie bronił bramkarz i w beznadziejnych sytuacjach wykazywał się refleksem, także nie na darmo bronił tam, gdzie bronił. Nasza młoda drużyna dążyła do tego, by ten niekorzystny wynik odrobić i to pociągało za sobą konsekwencje - były ze dwie-trzy kontry, które mogły przesądzić... Cóż, kiepski dorobek - dwa mecze, jeden punkt. Trzeba wyciągnąć wnioski, zebrać tę drużynę... Wygląda na to, że kolejny poważny uraz jest w drużynie - Mateusza Siedlarza - i teraz trzeba myśleć o przyszłości.