Mecz Stomil - Orlen był nazywany meczem o wszystko! Tak więc drużyna wygrywająca przedłużała swoje szanse na pozostanie w ekstraklasie, a przegrana przybliżała się do II. ligi... Oba zespoły te spotkanie także traktowały bardzo poważnie i od początku starały się stworzyć sytuację, która mogłaby przynieść bramkę.
Jednak zanim przejdziemy do samego meczu - przypomnijmy kilka sytuacji, które miały miejsce kilka dni przed tą potyczką. Najpierw Orlen. Wszyscy piłkarze tej drużyny czuli się dobrze, także było wiadomo iż w Olsztynie płocki zespół zagra w optymalnym składzie, jednak największym zmartwieniem wszystkich były plotki krążące w środowisku piłkarskim o rzekomym wycofaniu się ze sponsorowania płocczan przez Orlen, który rzekomo chciałby wspomóc Legię. W Stomilu zaś zmieniono (po raz trzeci w tym sezonie) trenera i rozwiązano kontrakt z Mirosławem Rzepą. Sam zespół pod okiem (nowego) trenera Zbigniewa Kieżuna przygotowywał się w ciszy i "odizolowaniu" (od kibiców i dziennikarzy) w ośrodku w Ramsowie. Te wszystkie sprawy dodatkowo podbiły atmosferę meczu, jednak jak się ostatecznie okazało tą "grę nerwów" lepiej zniósł Stomil 1:0. Jednak zacznijmy od początku...
W sobotę (28 kwietnia 2001) na stadion przy al. Piłsudskiego przybyło 6000 widzów (na trybunach pojawili się także: Bogusław Kaczmarek i Bartosz Jurkowski, który nie gra w pierwszym składzie płockiego zespołu). Dokładnie o godz. 16 sędzia Słupik z Tarnowa rozpoczął spotkanie. Pierwsza groźna akcja miała miejsce w 8'. Wtedy rzut wolny (po faulu Popieli na Holcu) wykonywał Rafał Szwed, ale piłka po jego strzale minimalnie minęła bramkę. W 10' rajd z piłką przeprowadził Maciej Sawicki, po czym dośrodkował w pole karne, ale nikt tej akcji "nie zamknął". W 16' OKS miał bardzo dobrą okazję do objęcia prowadzenia. Najpierw w doskonałej sytuacji znalazł się Piotr Matys, który próbując przelobować bramkarza Orlenu (Krupskiego) został przez niego sfaulowany. Sędzia tego nie zauważył, a futbolówka (powoli ale) zmierzała do pustej bramki. Jednak w ostatniej chwili wybili ją obrońcy płoccy. Ale nie zrobili tego zbyt perfekcyjnie, bo ta trafiła do Sawickiego, który zdecydował się na strzał, ale uderzył w słupek. W 18' znowu strzela Sawicki jednak znowu niecelnie. W 21' w pole karne OKS-u wpada Marek Saganowski, który blokowany przez Krzysztofa Kowalczyka, zdołał jednak strzelić, ale Krzyształowicz wybił piłkę na "róg". Cztery minuty później Geworian zagrywa do Maćkiewicza, który strzela, ale piłkę łapie Krzyształowicz. W 28' pada jedyna bramka spotkania. Wszystko zaczęło się od bardzo dobrego dośrodkowania Macieja Sawickiego na głowę Marka Kwiatkowskiego, który wpakował futbolówkę do płockiej bramki. W 40' Geworian uderza piłkę (znajdując się w "szesnastce" Stomilu), jednak robi to zbyt lekko i bramkarz Andrzej Krzyształowicz łapie piłkę. W 43' Paweł Miąszkiewicz wykonuje rzut wolny przed bramką Stomilu, piłka jednak przelatuje obok słupka. W 44' znowu Miąszkiewicz - tym razem z rzut rożnego, zagrywa do Popieli, ten jednak strzela głową ponad bramką OKS-u. Niedługo później sędzia zakończył pierwszą połowę. Po tej części gry Stomil prowadził zasłużenie, ponieważ od początku dążył do tego, aby prowadzić i stworzył o wiele więcej sytuacji podbramkowych, tak więc teraz piłkarze olsztyńscy mogli ze spokojem przygotować się do drugiej połowy.
Kilka sekund po rozpoczęciu drugiej części gry, Sawicki znajduje się w sytuacji sam na sam z Krupskim, jednak naciskany przez obrońców Orlenu, źle trafia w futbolówkę, która przelatuje ponad bramką. W 51' rzut rożny dla Stomilu. Piłka ze stałego fragmentu gry, zagrywana na głowę Sawickiego, który strzela ponad bramką. W 62' Rafał Szwed uderza piłkę z rzutu wolnego (z ok. 28 metrów), jednak Krupski broni, choć ze sporymi kłopotami. W 64' znowu bardzo dobrą sytuację miał Sawicki - sam na sam z Krupskim, ale nie trafił do bramki. W 83' podobną sytuację miał Tomasz Radziwon - wprowadzony 30 minut wcześniej na boisko za Kawiatkowskiego. Także był sam na sam z Krupskim, ale znowu lepszy okazał się golkiper Orlenu. W 94' drugą żółtą kartkę za opóźnianie gry otrzymał Andrzej Biedrzycki i musiał opuścić boisko, jednak chwilę później sędzia Słupik zakończył mecz.
Autor: mjr