Relacja z meczu MOKS Stomil Olsztyn - Śląsk Wrocław

Żal i rozpacz!

2000/2001 Pierwsza Liga Olsztyn - stadion Stomilu
MOKS Stomil Olsztyn 1:2 Śląsk Wrocław
1:1
40' Orliński (k) Bramki Filipczak 5'
Sadzawicki 50'
ż Matys
ż Syniczyn
ż Kwiatkowski
cz Kwiatkowski 61'
kartki Naskręt ż
Filipczak ż
Włodarczyk ż
Bramki MOKS Stomil Olsztyn: Krzyształowicz Biedrzycki Lenart (32' Kwiatkowski) Rzepa Kościuczuk Januszewski Syniczyn Orliński Kowalczyk Sawicki (82' Szwed) Matys (68' Dombraye)
Śląsk Wrocław: Pyskaty Szadzawicki Naskręt Wasilewski Kowalczyk (70' Stolarz) Paszulewicz (90' Janus) Pisz Filipczak Włodarczyk (82' Jezierski) Jawny Nazaruk
Szczegóły Sędzia: Piotr Wieczerzak (Kraków)
Widzów: 4000

Relacja

. Stomil Olsztyn przegrał bardzo ważne spotkanie z Śląskiem Wrocław 1:2. Jedyna bramka dla Stomilu padła po rzucie karnym wykonanym przez Piotra Orlińskiego. Stomil od 60 minuty grał w dziesiątkę po zejściu z boiska Marka Kwiatkowskiego za drugą żółtą kartkę. 

. Już w pierwszych minutach Śląsk zdominował pole karne Stomilu. W pierwszej akcji jeden z napastników Śląska znalazł się na pozycji spalonej, zaś w kolejnej sytuacji groźnie dośrodkowywał Pisz. W 5 min. doszło do akcji po której Śląsk objął prowadzenie. Tuż przed polem karnym Mirosław Rzepa sfaulował Leszka Pisza. Do piłki ustawionej metr przed linią pola karnego, nie podszedł jednak poszkodowany, a Dariusz Filipczak, który sprytnym strzałem pokonał Andrzeja Krzyształowicza. Duży błąd w tej sytuacji popełnił Marek Rzepa, który przepuścił piłkę pod nogami, myląc tym olsztyńskiego bramkarza. Chwilę później Śląsk miał kolejną sytuację do strzelenia gola. Jednak piłka po strzale Leszka Pisza uderzyła w boczną siatkę. W 14 minucie urazu doznał Tomasz Lenart. Na początku wszystko wydawało się w porządku, ale jednak w 31 minucie poszkodowany musiał opuścić boisko. Kontuzjowanego Lenarta zastąpił Marek Kwiatkowski. Ataki Śląska trwały do 24 minuty. Wtedy to Nazaruk wyszedł na czystą pozycję i miał tylko przed sobą bramkarza Stomilu. Andrzej Krzyształowicz wyszedł z tej akcji obronną ręką. Po tej sytuacji Stomil się ożywił i częściej atakował bramkę strzeżoną przez Pyskatego. W 26 minucie Syniczyn miał dogodną sytuację do strzelenia gola, ale z pięciu metrów nie potrafił strzelić gola. W tym okresie gra obu zespołów bardzo się zaostrzyła. Sędzia pokazywał kartoniki raz za razem. W 40 minucie doszło do sytuacji, po której 4000 kibiców uniosło ręce do góry. Stomil wywalczył rzut rożny. Piłkę w pole karne dośrodkował Krzysztof Kowalczyk, a piłkę niemal, że z bramki wybił ręką... Jacek Paszulewicz. Obrońca Śląska otrzymał jedynie żółty kartonik, sędzia bez wahania jednak mógł pokazać czerwoną kartkę. Do wykonania rzutu karnego wytypowano Piotra Orlińskiego, który ze stoickim spokojem wykorzystał jedenastkę. 

. Druga połowa zaczęła się od mocnego strzału z 20 metrów Krzysztofa Kowalczyka. Pięć minut później Śląsk mógł się cieszyć z ponownego prowadzenia. Piłkę przed polem karnym otrzymał Krzysztof Sadzawicki i mocno uderzył w światło bramki. Rozpaczliwa obrona Krzyształowicza nic nie przyniosła i piłka ugrzęzła w bramce. Chwilę później Leszek Pisz przewrócił się w polu karnym i sędzia podyktował rzut karny. Trzeba dodać, że tą decyzją sędzia skrzywdził olsztyński zespół bo o żadnym faulu nie było mowy. Do piki podszedł Piotr Jawny i w myśl przysłowia "oliwa sprawiedliwa" Andrzej Krzyształowicz wybił piłkę na rzut rożny. W 56 minucie ładną akcją popisał się Nazaruk. Gdyby nie faul olsztyńskich obrońców mogło być groźnie. W 62 minucie nieodpowidzialnie zachował się Marek Kwiatkowski, który sfaulował Włodarczyka pod polem karnym i za to otrzymał drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną. Po tym incydencie gra się bardzo zaostrzyła wskutek tego sędzia się gubił i nie wiedział jakie podejmować decyzje. Stomil dążył do wyrównania, a Śląsk chciał podwyższyć wynik. Zarówno Stomil jak i Śląsk miał do tego dogodne wymarzone akcje. Dobrych sytuacji nie wykorzystali Kościuczuk i Dombraye (zmienił Matysa). W Śląsku blisko szczęścia był Michał Stolarz. Do regulaminowego czasu sędzia doliczył 5 minut. Spowodowane to było dużą ilością przerw w spotkaniu. Pod koniec meczu na boisku pojawił się Rafał Szwed. Piłkarz ten miał dogodną sytuację na strzelenie gola, mocno uderzył z 25 metrów, piłkę jednak z trudem na rzut rożny wybił bramkarz Śląska. 

Autor: Emil

 

Wypowiedzi pomeczowe:

Janusz Wójcik (trener Śląska): Roszady w składzie były niewielkie. Praktycznie rzecz mówiąc, trudno było by się jakiegoś wielkiego trzęsienia ziemi. Wiadomo, że ci zawodnicy, którzy tworzą trzon zespołu wyszli również dzisiaj do gry. Sądzę, że zaprezentowali większe zaangażowanie, większą chęć do wygrania tego meczu. Myślę, że z sytuacji Śląsk wygrał zasłużenie to spotkanie. Praktycznie obydwa zespoły były zaangażowane w grę, jeden i drugi zespół szukał punktów. Jeśli chodzi o sędziowanie to chyba nikt nie ma zastrzeżeń do podyktowanych rzutów karnych.

Dariusz Janowski (trener Stomilu): Trudno się ocenia takie spotkanie jeśli zespół przegrywa bardzo ważny mecz. Na pewno nie można odmówić zaangażowania naszym zawodnikom. Widać było wielką wolę walki. Nie szczęśliwie się dla nas toczył ten mecz od samego początku. Nieszczęśliwie stracona pierwsza bramka. Fatalne ustawienie obrońców spowodowało, że straciliśmy bramkę. Dalej kontuzja Lenarta, trzeba gonić wynik, trzeba zmieniać ustawienia obronne. Następnie czerwona kartka Kwiatkowskiego. Niestety nie udało się nam odrobić wyniku, ale okazje do tego były.

Mieczysław Broniszewski (trener koordynator Stomilu): Bardzo dobrze walczyli w dziesiątkę, szczególnie w drugiej połowie. Mogli jeszcze pod koniec zremisować no ale niestety nieodpowiedzialny czyn Kwiatkowskiego doprowadził do tego, że pod koniec wszyscy musieli się mordować. Zawsze jednak jak się gra w dziesiątkę to się więcej sił traci.

Maciej Sawicki (napastnik Stomilu): Panowie ja bym chciał aby Stomil wygrywał, i wtedy byśmy nie musieli się oglądać na innych przeciwników, ale nie możemy spuścić głowy i powiedzieć bijcie nas. Trzeba wyciągnąć wnioski i wziąć się do roboty.

Rafał Szwed (pomocnik Stomilu): Popełniliśmy dwa bardzo ważne błędy. Ciągle jest to samo, wychodzimy na mecz i tracimy bramkę, wychodzimy na drugą połowę dostajemy bramkę. Moim zdaniem, nie którzy zawodnicy wychodzą mniej skoncentrowani. Uważam, że powinienem w końcówce dograć do Piotra Orlińskiego. Wiadomo jednak, że lubię uderzać i szkoda, że bramkarz jednak obronił.

Marek Kwiatkowski (pomocnik Stomilu): Była taka kontrowersyjna sytuacja, razem biegliśmy zawodnik się przewrócił na 18-20 metrze. Sędzia odgwizdał wolnego i dostałem czerwoną kartkę i niestety musiałem zejść z boiska. Przy rzucie karnym powinna być czerwona kartka, zagranie z premedytacją, jednak sędzia pokazał żółtą. To ustawiło mecz.

Mirosław Rzepa (obrońca Stomilu): Chyba jak trener powiedział, po wyjściu na boisko brak z naszej strony koncentracji. Po prostu musimy wyciągnąć z tego wnioski. Sędzia nas trochę podłamał drugą żółtą kartką dla Marka. Chcieliśmy jednak odbić na 2:2. Robiliśmy wszystko aby wynik skończył się remisem.

Artur Januszewski (obrońca Stomilu): Trudno mi jest na gorąco oceniać, ale sędzia w wielu przypadkach się gubił. Nie widział, niektórych sytuacji np. Paszulewicz uderzył łokciem bez piłki naszego zawodnika. Nie wiem od czego jest sędzia główny, czy od patrzenia na boisku jak piłka chodzi czy jak zawodnicy grają bez piłki. A odnośnie naszej gry to nie wyszło nam troszeczkę. W końcówce byliśmy trochę nie skuteczni. W Chorzowie trzeba będzie to nadrobić.

Wysłuchał: Emil