"Rozmowa mało piłkarska" - Piotr Skiba

Po środowym treningu rozmawialiśmy z bramkarzem Stomilu Olsztyn Piotrem Skibą. Jest to pierwsza krótka rozmowa z serii "rozmowa mało piłkarska".

Dobrze zauważyłem, że pełniłeś dzisiaj rolę trenera bramkarzy w zastępstwie za Sylwestra Wyłupskiego?
- Tak się złożyło, że trener dzisiaj nie mógł być. Dał nam wczoraj wskazówki co mamy zrobić i wszystko wykonaliśmy od A do Z.

Widziałbyś się w takiej roli w przyszłości?
- Czemu nie? Mam licencję UEFA B. W Szkole Mistrzostwa Sportowego także prowadziłem zajęcia. Bramkarstwo to jest to co lubię i nie wykluczone, że moje losy tak się potoczą, że zostanę trenerem bramkarzy.

Biznes też rozkręciłeś związany z bramkarzami. Jak ci idzie?
- Z każdym tygodniem, z każdym miesiącem jest coraz lepiej. Jest coraz więcej zadowolonych bramkarzy z moich rękawic. Idziemy w dobrym kierunku. Są nowe pomysły, chcę nawiązać współpracę ze szkółkami piłkarskimi w Polsce. Oby cały czas to się rozwijało jak do tej pory.

Skąd bierzesz na to czas? Masz przecież treningi, mecze ligowe...
- Pomaga mi moja żona. Choć jeżeli firma bardziej się rozwinie to nie wiem co to będzie.

W tym momencie dla ciebie najważniejszy jest pierwszoligowy Stomil.
- Oczywiście! Klubowi poświęcam jak najwięcej czasu. Jak gramy ligowy mecz to zero telefonów, odizolowuje się totalnie od firmy 4keepers. Pełne skupienie na meczu.

Wspomniałeś o żonie. Jak się żyje po ślubie?
- Dobrze się żyje (śmiech - red.). Wspieramy się. W firmie żona pomaga mi przy projektowaniu rękawic. Jeżeli chodzi o sprawy sportowe to jest ze mną cały czas. W dobrych i złych momentach. Brniemy przez życie razem. Z tego miejsca chciałbym pozdrowię Paulę.

Drugi trening na Warmii za wami. Jak się trenuje?
- Jeżeli boisko będzie nawadniane to będzie lepiej niż w Kortowie. Fajnie, że wyszła taka inicjatywa i mamy gdzie trenować, bo z tym był problem. Może to nie jest idealne boisko do treningów pierwszoligowych. Musimy zaakceptować to co mamy.

W szatniach unosi się nadal ten charakterystyczny zapach?
- Tak, tak. Próbujemy wprowadzić swoje zapachy (śmiech - red.) i swój klimat do szatni. Z dnia na dzień jest lepiej.