W zeszłym tygodniu pożegnaliśmy wiernego sympatyka Stomilu Olsztyn - Jerzego Rudzińskiego. Znaliśmy się ponad 10 lat, odszedł zdecydowanie za wcześnie…
Piszę panie Jurku, chociaż ostatnie miesiące byliśmy "na Ty", tak chciał żeby mówić do niego, chociaż, gdy ja przychodziłem na świat, to był w moim obecnym wieku.
Poznaliśmy się na meczach Warmii Traveland Olsztyn. Jerzy Rudziński był kierownikiem tego zespołu, a ja zaczynałem swoją “przygodę” w dziennikarstwie sportowym. Prowadziłem relacje tekstowe z meczów Warmiaków, nie do końca odnajdywałem się w nowym środowisku, ale zawsze mogłem liczyć na pomoc nieocenionego kierownika.
Spotkaliśmy się bardzo często nieprzypadkowo. Jurek kochał sport, był widziany zawsze tam gdzie coś się działo w Olsztynie oraz regionie. Ja w 2014 roku zacząłem tworzyć portal o sporcie w Olsztynie, więc zawsze się spotykaliśmy na sportowych arenach w naszym mieście, ale nie tylko, bo przecież Jurek jeździł na mecze do Barczewa, Pasymia, Olsztynka czy Ornety.
Nie raz pomagał mi zorganizować transport na wspólny wyjazd na jakiś mecz piłkarski w naszym województwie. Pomagaliśmy sobie nawzajem, bo Jurek, kibic starszej daty, z komputerem nie było mu po drodze. Ostatnie czasy pandemii były ciężkie dla niego, bo nie mógł uczestniczyć w piłkarskich wydarzeniach osobiście i musiał liczyć na pomoc znajomych czy rodziny. Oglądaliśmy wspólnie chociażby domowy mecz z Chrobrym Głogów z poprzedniego sezonu. Oglądaliśmy to za dużo powiedziane, bo przegadaliśmy praktycznie całe spotkanie, tym bardziej, że z boiska wiało straszną nudą.
Po każdym meczu Stomilu była obowiązkowa rozmowa telefoniczna, żeby na gorąco wymienić swoje poglądy i spostrzeżenia. Nie zawsze zgadzaliśmy się w opiniach, mieliśmy nie raz inne spojrzenie na pewne sprawy, czasami nawet się sprzeczaliśmy. Jurek nigdy się na mnie nie pogniewał, że ktoś dwa razy młodszy od niego, np. mówił, że przesadza w danej ocenie.
Przeżywał sprawy Stomilu bardzo mocno. Bolało go wiele spraw związanych z naszym klubem, wiem, bo w ostatnich latach, rozmawialiśmy bardzo często. Nigdy jednak nie odwrócił się od swojego klubu. Ciężko mi wskazać czy opuścił w ostatnich latach jakiś domowy mecz Stomilu, ale nawet jak się 1 czy 2 go nie było, to przecież to każdemu z nas się zdarza.
Ja wiem, że o zmarłych pisze się dobrze albo wcale. To jednak nie jest tak, naprawdę Jurek był osobą bardzo lubianą i znaną w środowisku. Wystarczy, że zacytuje komentarz Roberta, który za Stomilem zaczał jeździć w latach 80-tych:
Wspaniały Człowiek. Miłośnik sportu, Stomil miał w sercu. Prawdziwy lokalny patriota Olsztyna! Na przełomie lat 80 i 90 wielokrotnie dzięki Panu Jurkowi zabieraliśmy się jako kibice z wyjazdu autokarem z piłkarzami. Szacunek!
Jurek musiał wiedzieć wszystko o Stomilu, a jak już pisałem wcześniej nie miał stałego dostępu do internetu, ale gdy dowiedział się, że w sieci pojawił się ciekawy wywiad czy tekst to prosił o wydruk, a potem kolportował to wśród swoich znajomych. Powiedzcie kto z was jest tak zdeterminowany?
Odszedł zdecydowanie za wcześnie, do mnie to nadal nie dociera, cały czas się łapię na tym, żeby nie wysyłać wyników np. IV ligi czy I ligi piłki ręcznej.
Żegnaj!
ps. wyłączam komentarze, nie chcę nabijać odsłon tym artykułem.