Zawodnicy OKS 1945 Olsztyn zdobyli w Paradyżu jeden punkt. Spotkanie mogło zakończyć się zwycięstwem gości, gdyby nie gapiostwo olsztynian w końcowych minutach meczu.
Pierwsza część meczu nie była porywającym widowiskiem. Wprawdzie olsztynianie mieli optyczną przewagę, nie zdołali zdobyć więcej niż jednej bramki. W 29 minucie z dobrej strony pokazał się Dariusz Radziszewski, który silnym strzałem chciał zaskoczyć bramkarza gospodarzy, jednakże piłka o centymetry minęła poprzeczkę. Chwilę po tym olsztynianie zdobyli bramkę. "Dostałem piłkę w okolicach czternastego metra. Wbiegłem w pole karne, wymanewrowałem trzech obrońców, wzdłuż pola karnego, i uderzyłem po długim rogu" - opowiadał po meczu Tomasz Zahorski, zdobywca bramki. W tej części meczu Ceramika tylko dwa razy poważniej zagroziła bramce strzeżonej przez Skibę.
Druga połowa należa zdecydowanie do gospodarzy. Wprawdzie olsztyńska obrona dobrze się spisywała, chwila dekoncentracji pod koniec meczu spowodowała, że gospodarze wyrównali. W 88 minucie podopieczni Zbigniewa Podsiebierskiego zdobyli gola. Po rzucie rożnym piłka przeleciała przez całe pole karne, jeden z piłkarzy Ceramiki źle w nią trafił, ale drugi posłał już do siatki. Co więcej, Ceramika mogła ten mecz wygrać dzięki sędziemu liniowemu, który w 91 minucie nie wskazał ewidentnej pozycji spalonej. Jedynie brak precyzji Arkadiusza Żarzcyńskiego sprawił, że olsztynianie nie stracili jednego punktu. "Szkoda, bo mogliśmy wrócić na fotel lidera" - mówił po meczu Andrzej Biedrzycki, szkoleniowiec OKS 1945 Olsztyn.
Wypowiedzi pomeczowe:
Andrzej Biedrzycki, trener OKS 1945 Olsztyn:
Pozostał spory niedosyt, ponieważ straciliśmy bramkę pod koniec meczu. Mieliśmy okazje aby podwyższyć wynik spotkania. W drugiej połowie staraliśmy się wyprowadzać groźne kontry. Zabrakło podania otwierającego drogę do bramki. Punkt jest na pewno ważny, bo zdobyty na wyjeździe.
Tomasz Zega, obrońca OKS 1945 Olsztyn:
Być może w końcówce meczu za głęboko się cofnęliśmy. Poczatek mieliśmy dość dobry. Stworzyliśmy kilka sytuacji. Tomek Zahorski zdobył jedną bramkę, a powinniśmy w pierwszej połowie dołożyć jeszcze jedną, a nawet dwie bramki. Pozostał niedosyt, gdyż pod koniec meczu przy naszym gapiostwie straciliśmy bramkę. Spotkanie było do wygrania, ale cieszymy się z punktu, gdyż był to bardzo trudny przeciwnik.