W środę piłkarze Stomilu zorganizowali konferencję prasową. Nie trzeba być jasnowidzem, aby wiedzieć, że głównym tematem były ogromne zaległości finansowe wobec zawodników. "Ostatnią pensję, którą dostałem przeznaczyłem na spłatę długów. Czekam na zaległe pieniądze od czterech miesięcy" - mówił Sławomir Święcki, obrońca. Pozostali piłkarze mają podobne problemy. "Dostałem z klubu niepełną wypłatę, 2 tys. zł. Wynająłem mieszkanie, zapłaciłem kaucję i prawie nic mi z tego nie zostało. Wczoraj mieliśmy dwa treningi, a nie dostaliśmy obiadu. To wszystko jest chore" - powiedział na konferencji Leszek Zawadzki. Prezes klubu chce, aby drużyna wygrywała, zdobywała punkty, a tym samym przekonywała do siebie kibiców oraz sponsorów. "Zimą zatrudniliśmy dobrych piłkarzy, a nie juniorów. Nie utrzymamy się w niej jednak pieniędzmi, ale dobrą grą i punktami" - argumentował. "Zaczęliśmy rundę dużo lepiej niż jesienią, ale wy, piłkarze, musicie mieć świadomość, że najwięcej zależy od was. Bo piłkarzowi powinno się płacić za dobrą pracę, czyli wynik, a nie za porażki" - dodał. Na konferencji nie mogło zabraknąć Józefa Łobockiego, wiceprezesa Stomilu. "Albo tworzymy manszaft, albo nie. A jeśli nie, to nie zawracajmy sobie tym wszystkim dupy. Albo chcemy być ludźmi z jajami, albo nie. Pytacie się, kiedy następne pobory, kiedy zaległości i skąd? Nie zawracajcie sobie tym głowy, wy grajcie" - mówił obitnie. "Wypowiedzi zarządu są nierzetelne" - krótko skomentował całą sytuację trener Tyszkiewicz.
Stomil nie jest odosobniony w powyższych kłopotach. Podobna sytuacja panuje w Łączności Olsztyn (koszykówka).
Źródło: własne, Gazeta Olsztyńska
Stomil nie jest odosobniony w powyższych kłopotach. Podobna sytuacja panuje w Łączności Olsztyn (koszykówka).
Źródło: własne, Gazeta Olsztyńska