Do Grodziska Wielkopolskiego zespół OKS-u jechał jedynie bronić honoru, jednak z tego zadania wywiązał się bardzo słabo. Po porażce w pierwszym meczu 1:6 nikt z symaptyków olsztynian nie liczył na cud, jednak w najczarniejszych snach z pewnością nie przewidziano iż w połowie rezerwowy Groclin znowu ogra naszych różnicą aż pięciu goli.
Początek nie zwiastował smutnego końca, bo już w 3' z dystansu strzelał Lech jednak na posterunku czuwał Przyrowski. Później na murawie rządzili już tylko gospodarze. W przeciągu 10 minut Groclin egzekwuje trzy rzuty wolne w niedalekiej odległości z od naszej bramki. Pierwszy w 5' - strzela Sedlacek, jednak minimalnie niecelnie; drugi w 12' - strzela Goliński i piłka ląduje w siatce, ale gol nie zostaje uznany, ponieważ pomocnik Groclinu zapomniał iż z rzutu wolnego pośredniego - bezpośrednio do bramki uderzać nie można. Ale co się odwlecze to nie uciecze i już dwie minuty później Goliński zdobywa jak najbardziej prawidłowego gola. Cieszy się on, cieszy się garstka kibiców Groclinu, cieszy się także nowy trener V-ce Mistrzów Polski - Werner Liczka. A tymczasem na boisku - egzekucja trwa... W 24' odroczył ją na chwilę, kapitalną interwencją - bramkarz OKS-u, Grygorowicz. Jednak tylko na chwilę, bo minutę później był bez szans przy strzale Piotra Rockiego. Wynik do końca pierwszej połowy nie uległ już zmianie, choć sporo szans mieli gospodarze, ale warto też wspomnieć o jednej wybornej sytuacji Zahorskiego, który w 37' w sytuacji sam na sam nie zdołał zdobyć bramki.
Druga połowa to dalszy ciąg srogiej lekcji udzielonej przez Dyskobolię olsztyńskiemu KS-owi. Pierwsze minuty były dość ospałe, ale już pierwsza akcja po tym przestoju jest niezwykle efektowna i skuteczna. W 53' ładną centrę Kaźmierowskiego na gola zamienia Radzewicz. Trzeci gol dla Groclinu, jednak ambitnie gospodarze na tym nie poprzestają. I tak kwadrans później było już 4:0 - drugiego swojego gola zdobywa Goliński, ale jeszcze przed tą akcją w polu karnym olsztynian działy się cuda, bo tak tylko można nazwać dwukrotne wybijanie piłki z pustej bramki i warto też dodać, iż w jednej sytuacji świetnie spisał się Grygorowicz. W 70' debiutant w zespole gości Szymon Kaźmierowski wieńczy swój pierwszy występ piątym golem dla Dyskobolii. Mimo iż wynik był aż nadto okazały - piłkarze Groclinu nadal siali popłoch w naszym polu karnym. W 80' ratuje nas słupek, w który trafia futbolówka po główce Sninsky'ego. Minutę później blisko zdobycia swojej trzeciej bramki jest Goliński, który uderza z dystansu, jednak Grygorowicz broni na raty. W 83' znowu z dobrej strony pokazuje się nasz bramkarz kiedy broni strzały Kaźmierowski i Zająca. Mecz ostatecznie kończy się wynikiem 0:5 co i tak jest chyba jedną z najmniejszych możliwych porażek, bo po tym co pokazali nasi na boisku (bądź co bądź słabego ostatnio w Orange Ekstraklasie) Groclinu nie można chyba zbyt perpektywicznie patrzeć w najbliższą przyszłość. Wynik dwumeczu 1:11 na etapie 1/16 finału Pucharu Polski pokazuje iż na chwilę obecną bardzo daleko nam do tej większej piłki, która przecież jeszcze nie tak dawno w Olsztynie była...
Autor: mjr