Co słychać w drużynie przed rundą wiosenną?
- Nastroje są bardzo dobre. W okresie przygotowawczym graliśmy ponad dziesięć sparingów, żadnego nie przegraliśmy, więc wierzymy, że jesteśmy dobrze przygotowani do ligi.
Futbol zna jednak takie przypadki, że sparingi szły gładziutko, a potem...
- Wiem, wiem, dlatego nie twierdzę, że przejdziemy przez rozgrywki jak burza. Mamy świadomość, że mecze sparingowe różnią się znacznie od ligowych, ale wiem też, że gramy naprawdę nieźle. Wierzę, że to zaprocentuje.
Przełożenie inauguracji rundy wiosennej wiąże się z tym, że pierwsze trzy mecze gracie na wyjeździe. Nie jest to chyba najszczęśliwsze rozwiązanie?
- Lepiej byłoby zaczynać u siebie, to fakt. Przed własną publicznością każdemu gra się przecież lepiej. Ale tak się ułożyło i nie ma co dyskutować. Ja jeszcze raz wrócę do sparingów - większość graliśmy na wyjazdach i jakoś nam szło.
Ale tamte mecze graliście z Sylwestrem Wyłupskim i Pawłem Holcem, których ostatecznie wiosną w zespole nie będzie...
- Z Sylwkiem to było różnie, bo tak na dobrą sprawę to był i go nie było, przychodził na co drugi, czasami no co trzeci trening. Z kolei postawą Pawła jestem zaskoczony, ale z drugiej strony takie jest przecież życie piłkarza. Mimo wszystko bardzo go szkoda, bo na boisku wszyscy odczuwali, że to klasowy zawodnik. I przeciwnicy, którzy musieli mu poświęcać dużo uwagi, i my, bo dużo wnosił do gry, a w decydujących momentach strzelał bramki. Ale przypomnę, że bez niego też wygrywaliśmy.
Holc zdecydował się na wyjazd do Norwegii, a następnego dnia był już jego następca, czyli Marek Kryński. O czym to świadczy?
- Widać wyraźnie, że klub zareagował profesjonalnie, zresztą podobnie rzecz wyglądała z Rafałem Prykiem, który przyszedł na miejsce Wyłupskiego. I od razu trzeba powiedzieć, że nie jest to bramkarz jeden z wielu - Pryk jeździł ze mną przed laty na konsultację juniorskich reprezentacji Polski do trenera Michała Globisza. Ostatnio mocniej trenuje i robi postępy z dnia na dzień.
Co może Pan powiedzieć o Kryńskim?
- Wiadomo, że jest szybki, nawet powiedziałbym, bardzo szybki. W pewnym sensie na pewno zastąpi Holca, jedyne pytanie to takie, czy zdąży się szybko wkomponować do drużyny. Ale jest doświadczonym zawodnikiem i wierzę, że zdąży.
OKS zakończył rundę jesienną na 12. miejscu. Spogląda pan raczej na górę tabeli, czy martwi się, jak uciec z jej dolnych rejonów?
- To jest trudne pytanie, przede wszystkim nie spodziewałem się, że po bardzo dobrym początku znajdziemy się tak nisko w tabeli. Generalnie lepiej, choćby z psychologicznego punktu widzenia, myśleć o tym, kogo gonić, a nie przed kim uciekać. Chcemy zagrać wiosną tak, by skończyć sezon na wysokim miejscu w tabeli. A w przyszłym roku pomyślimy o czymś więcej.
Czas na opinię o nowym trenerze Rosjaninie Wiktorze Karmanie.
- Początkowo zespół był bardzo zaniepokojony nową sytuacją, baliśmy się, że człowiek z zewnątrz, nie znający naszego języka, nie poradzi sobie. Jednak z każdym dniem i tygodniem przekonywaliśmy się, że nie mieliśmy racji. Dziś już wiemy, że to bardzo doświadczony szkoleniowiec, że przekazuje nam najistotniejsze sprawy dotyczące piłki. Teraz wszystko zależy od tego, czy to wykorzystamy.
Na ile punktów liczy Pan po pierwszych trzech spotkaniach?
- W każdym meczu będziemy grać o zwycięstwo. Najlepiej byłoby wszystkie trzy wygrać, ale jeśli nie przegramy żadnego z nich, będzie to oznaczało, że nie jest łatwo nas złamać.
Kibice zobaczą OKS w Olsztynie dopiero 9 kwietnia podczas meczu z Mazowszem Grójec. Spodziewa się Pan, że wiosną trybuny stadionu będą bardziej zapełnione niż jesienią?
- Sporo zależy od nas. Będziemy dobrze grali, to zacznie przychodzić więcej kibiców. Generalnie już jesienią było całkiem nieźle, fani momentami tworzyli prawdziwie ligową atmosferę, oby ich przychodziło jak najwięcej, bo nie znam piłkarza, któremu doping nie pomaga w grze.
Źródło: Gazeta Olsztyńska