Stomil przegrał na własnym boisku z Ceramiką Opoczno 0:1. Tak słabego meczu dawno w Olsztynie nie oglądano. Wielu kibiców, zawiedzionych grą obydwu zespołów, opuściło stadion przed końcem spotkania
Olsztyński zespół zagrał bez kontuzjowanego Adama Cieślińskiego, najlepszego strzelca. Ale prawdopodobnie nawet on nie byłby w stanie odmienić losu Stomilu w meczu z Ceramiką. W pierwszej połowie spotkania obydwa zespoły grały głównie na środku boiska. Gra była niemrawa i chaotyczna, jednak jak się później okazało i tak lepsza od tej w drugiej połowie spotkania. Na początku meczu olsztynianie starali się atakować prawą lub lewą stroną boiska. Udawało im się rozgrywać piłkę w okolicy pola karnego rywali. Jednak pod bramką tracili piłkę. Trudno byłoby zliczyć liczbę niecelnych podań, jakie zaserwowali w tym meczu olsztyńscy zawodnicy. Pierwsi okazję do zdobycia gola mieli piłkarze Ceramiki. W 4 min. spotkania Waldemar Przysiuda uderzył piłkę głową, trafiając w poprzeczkę olsztyńskiej bramki. Olsztynianie dobrą akcję przeprowadzili dopiero w 26. min meczu. Michał Trzeciakiewicz z sześciu metrów również strzelał głową, ale posłał piłkę ponad bramką Ceramiki. Trzy minuty później goście prowadzili 1:0. Leszek Zawadzki nie zablokował Artura Bugaja, piłkę przejął Przysiuda, podał ją wzdłuż bramki do Tomasza Feliksiaka, który sprytnym strzałem piętą pokonał Radosława Cierzniaka. Był to jedyny efektowny moment niedzielnego spotkania. Stomil nie był w stanie przeprowadzić akcji, po której mogłaby paść wyrównująca bramka. Goście byli natomiast bliscy podwyższenia wyniku (obok bramki Stomilu strzelali Przysiuda i Bugaj).
W drugiej części spotkania gra obydwu zespołów daleka była od poziomu drugoligowego. Mnóstwo niecelnych podań, żadnego pomysłu na skonstruowanie ciekawej akcji, faule i "spalone" - niektórzy kibice nie potrafili znieść takiego widoku. Piłkarze oddali zaledwie dwa groźne strzały na bramkę. W 77 min. Dariusz Preis posłał piłkę głową w poprzeczkę olsztyńskiej bramki, a dziesięć minut później strzał Trzeciakiewicza obronił Artur Holewiński. O ile postawę piłkarzy Ceramiki można wytłumaczyć (starali się utrzymać korzystny wynik), to trudno tłumaczyć tak słabą grę olsztyńskiego zespołu. Zawodnicy Stomilu nie wiedzieli, co zrobić z piłką, nawet gdy znaleźli się w dogodnej sytuacji do oddania strzału.
Porażka z Ceramiką znacznie przybliżyła Stomil do III ligi. Styl, jaki zaprezentowali olsztyńscy piłkarze, nie wróży rychłej zmiany ostatniego miejsca w tabeli. Ceramika natomiast zdobyła w dwóch meczach komplet punktów i skutecznie walczy o pozostanie wśród drugoligowców.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Wypowiedzi pomeczowe:
Piotr Tyszkiewicz, trener Stomilu: Ten mecz potwierdził, że przesypiając prawie cztery miesiące okresu przygotowawczego, trudno walczyć na poziomie II ligi. Zespół próbuje stawić czoła sytuacji. Nie popadam w głęboką rozpacz. Trzeba dalej pracować, walczyć i spojrzeć prawdzie w oczy. Powinniśmy wszyscy zastanowić się nad tym, co zrobić, by marsz Stomilu w dół zakończył się w tym momencie.
Mariusz Łaski, trener Ceramiki: W pierwszej połowie przeważaliśmy i stworzyliśmy klarowne sytuacje. Nie wykorzystali ich Przysiuda i Bugaj. Mogliśmy do przerwy prowadzić 2:0. W końcówce chłopcy byli już zmęczeni. Brakowało nam ostatniego dokładnego podania do zdobycia drugiej bramki. Cieszymy się z trzech punktów, bo każdy punkt jest dla nas cenny.
Dariusz Preis, obrońca Ceramiki: Zakładaliśmy zwycięstwo, choć wiedzieliśmy, że Stomil u siebie zawsze jest groźny. Wszystko robiliśmy aby ten mecz wygrać. Gramy drugi mecz słabo, ale wygrywamy po 1:0 i to nas cieszy. Myślę, że gra przyjdzie, a z nią wyniki.
Michał Trzeciakiewicz, pomocnik Stomilu: Szkoda nie wykorzystanej szansy. Piłkę miałem na słabszej, prawej nodze. Bramkarz dobrze skrócił kąt i trafiłem w niego. Za mało gramy piłką, za dużo jest wybijanki. Potrzebujemy więcej spokoju w grze.
Wysłuchał: kru