Stomil zremisował u siebie z Pogonią 1:1. Jednak po meczu zostaje niedosyt, bo przy odrobinie szczęścia gospodarze mogli pokusić się o zwycięstwo. Od początku spotkanie stało na bardzo wysokim poziomie, obie drużyny grały ofensywnie i kibice często oglądali akcję za akcję.
Faul na Salamim
Już na samym początku stroną przeważającą był Stomil, który momentami zamykał "Portowców" we własnym polu karnym. W 5' wpadający w pole karne Abel Salamim został powalony na ziemię, jednak sędzia Gilewski uznał, że nic nie było - moim zdaniem niesłusznie!
Akcja za akcję
W pierwszej części meczu gospodarze i goście stworzyli sporo sytuacji bramkowych. Zresztą mecz był bardzo "szybki", bo jedna drużyna kontrowała drugą, więc 7-tysięczna publiczność nie mogła narzekać na brak emocji. W 10' ładnie z półobrotu strzelał Gęsior, jednak piłka przeleciała ponad bramką Wyłupskiego. Kilka minut później na bramkę szczecinian uderzał Piotr Bajera, jednak uczynił to zbyt lekko i Szypowski nie miał problemów.
Piłka sobie kozłowała
W 17' w polu karnym Stomilu groźnie głową uderzał ponownie Dariusz Gęsior. Strzał był bardzo mocny i nieprzyjemny do obrony dla Wyłupskiego (piłka kozłowała), dlatego nasz bramkarz ratował się wybiciem na róg. W rewanżu gospodarze przeprowadzili podobną akcję, po której uderzał Preis, a piłkę na rzut rożny wybił Szypowski.
Szkoda, że nie wpadło!
W 25' Piotr Bajera zachował się jak rasowy napastnik - wyłuskał piłkę na 20 metrze (przed bramką Szypowskiego) i od razu zdecydował się na strzał. Za pierwszym razem trafił jednak w nogi Stolarczyka, a chwilę później dobijając, uderzył minimalnie niecelnie. Szkoda, że to nie wpadło - dało się słyszeć na trybunach. Zresztą przez większość spotkania Piotr Bajera prezentował się znakomicie i w przekroju całego meczu zasłużył na zdobycie gola.
Zimny prysznic
Oba zespoły nie zwalniały tempa, a w takiej sytuacji nie trudno o błąd. Niestety jako pierwsi popełnili go olsztynianie. W 32' meczu rzut rożny wykonywał Dariusz Dźwigała. Idealnie dograł na głowę wysokiego Węgrzyna (który gra jako obrońca, do przodu wychodzi tylko na akcje takie jak ta), a ten bez problemów strzelił do naszej bramki. Trudno w tej sytuacji winić Wyłupskiego, który po prostu nie miał szans na obronę tego uderzenia. Ta bramka była zimnym prysznicem dla olsztyńskich zawodników i kibiców. Zresztą piłkarze nie mogli pozbierać się aż do końca pierwszej połowy! Próbowali wykorzystać to szczecinianie, ale bez efektu i pierwsza część meczu zakończyła się zwycięstwem Pogoni.
Szulo na boisko!
Po przerwie kibice byli bardzo zdziwieni, bo trener Chojnacki nie dokonał żadnych zmian, a zapowiadał wcześniej, że wpuści na drugie 45 minut Marcina Szulika, powracającego na boisko po rocznej przerwie. Szkoleniowiec miał jednak inny plan i dopiero po przerwie nakazał Marcinowi rozgrzewkę za bramką Wyłupskiego. Fani OKS-u byli jednak bardzo niecierpliwi i co jakiś czas dało się usłyszeć głośne - "Szulo na boisko!"
Bardzo ładnie panie kapitanie
Stomil tego dnia grał dobrze bez Szulika, tak więc olsztynianie zdołali zdobyć gola wyrównującego, jeszcze zanim Marcin pojawił się na murawie. W 51' rzut rożny wykonywał Krzysztof Kowalczyk, w polu karnym Pogoni powstało zamieszanie, a Paweł Drumlak sfaulował z tyłu Tomasza Lenarta. Tym razem sędzia Gilewski nie miał wątpliwości i wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł tradycyjnie kapitan Stomilu Paweł Holc i strzelił bardzo ładnie, a zarazem technicznie - nie dając szans Szypowskiemu.
Dziesięć minut później na murawie pojawił się oczekiwany dżoker, który zmienił Tomasza Lenarta (ta zmiana pokazała, że trener Chojnacki stawiał wyraźnie na ofensywę). Tuż po wejściu, Szulik pokazał kilka ładnych zagrań i pod bramką Szypowskiego, znowu było groźnie. Jednak za każdym razem brakowało tego ostatniego strzału, który dałby olsztynianom zwycięstwo.
Kwiat jeszcze bardziej ożywił
W 75' trener wpuścił na boisko Marka Kwiatkowskiego, który zmienił Dariusza Preisa. Marek jeszcze bardziej ożywił grę Stomilu swoimi rajdami na prawym skrzydle. Widać było zresztą, że wraz z Szulikiem (nie grali ze sobą prawie dwa lata w oficjalnym meczu Stomilu) mogą stworzyć parę bardzo groźnych pomocników. Próbkę swoich umiejętności dali w niedzielnym meczu, ale ostatecznie żadna ze stron już do siatki nie trafiła. Choć w ostatniej minucie ponownie bardzo groźnie głową uderzał Węgrzyn.
Autor: mjr