Po mało ciekawym spotkaniu Stomil zremisował bezbramkowo z Widzewem Łódź. Stomil jest niepokonaną drużyną w rundzie wiosennej, tylko czy prawie same remisy pozwolą utrzymać się w szeregach ekstraklasy? Z chwilą rozpoczęcia meczu wzdłuż całej trybuny odkrytej odpalone zostały race świetlne. Dało to bardzo dobry efekt wizualny.
Początek spotkania był brzemienny w skutkach dla Widzewa. Arkadiusz Bąk wślizgiem próbował odebrać piłkę Draganowi Iliciowi, lecz trafił w nogi piłkarza. Za to zagranie sędzia ukarał łodzianina żółtą kartką. Był to dziesiąty żółty kartonik tego zawodnika i będzie musiał pauzować w dwóch następnych meczach Widzewa. Osiem minut przed końcem pierwszej połowy, trener gości zdjął z boiska napastnika Marcina Zająca. Zastąpił go Maxwel Kalu, który dobrze spisywał się w rozbijaniu ataków Stomilu i nieco ożywił grę łodzian. Posunięcie to trener Dariusz Wdowczyk tłumaczył potem słabą dyspozycją Marcina Zająca.
Nieco ciekawsza była druga część spotkania. Z piłkarzy Stomilu dobrze spisywał się Szulik, który m.in. w 51 minucie ładnym, ale nieco niecelnym strzałem próbował zaskoczyć Zbigniewa Robakiewicza. Dziewięć minut później gospodarze mieli szansę objęcia prowadzenia. Po dośrodkowaniu Adama Zejera Marek Kwiatkowski, uderzył piłkę głową, ale minimalnie chybił. W jednym z nielicznych ataków gości, tuż przed końcem gry bramkę chciał zdobyć Arkadiusz Bąk, ale strzelił wprost w ręce Wyłupskiego.
Źródło: PAP
Wypowiedzi pomeczowy:
Trener Stomilu, Jerzy Fiutowski: Interesy zespół były różne. My z pozycji gospodarzy chcieliśmy ten mecz wygrać. Zgadzam się z opinią trenera Wdowczyka, że mecz był typowym spotkaniem walki. Nikt z niego nie uszczknął dodatkowych punktów. Pomału staje sie to tradycją, kłopot w zdobywaniu bramek, co świadczy o umiejętności zawodników w zespole. Nie wprowadziłem dziś do gry Salamiego, gdyż uważam, że jest on w słabszej dyspozycji.
Trener Widzewa, Dariusz Wdowczyk: Z przebiegu meczu możemy być zadowoleni z remisu. Myślę, że ani Stomil, ani my nie stworzyliśmy dziś klarownych sytuacji do tego aby przesądzić o losach tego spotkania na swoją korzyść. Wyrównany mecz w środku boiska, na trudnymn terenie, na grząskim boisku. Uważam, że podział punktów jest sprawiedliwy. W przerwie meczu napierałem na piłkarzy aby bardziej zaatakowali gospodarzy, gdzyż nasza gra w I połowie polegała jedynie na przeszkadzaniu dla rywala, a nie na konstruowaniu własnych ataków.
Dariusz Preis (pomocnik Stomilu): Mecz był bardzo wyrównany, toczył się w środkowej strefie boiska. Jednakże było kilka sytuacji z których można było strzelić bramkę. Zabrakło nam skuteczności i troszeczkę szczęścia.
Marcin Szulik (pomocnik Stomilu): Druga linia w Widzewie nie była mocna. Kopać piłkę do przodu to umie każdy z nas, tylko niestety ale na tym boisku nie da się nic więcej zrobić. Widać było, że potrafimy grać w piłkę i mamy niezły zespół.
Maciej Terlecki (napastnik Stomilu): Gratulacje dla Widzewa gdyż zagrali bardzo skutecznie i konsekwentnie. "Kaziu" ze Zbyszkiem Robakiewiczem odwalają kawał dobrej roboty. Spędziłem sporo życia w Widzewie i nie chciałbym aby ten klub spadł z ligi. kiedyś Widzew i ŁKS walczyły o mistrzostwo kraju, a teraz łódzki klub walczy o utrzymanie. Można się rozpłakać, co niektórzy panowie zrobili z tym klubem. Ja się jednak cieszę, że znowu gram w piłkę i zdrowie mi dopisuje. Nie ukrywam, że trener Wdoczyk miał racje, że gdy przyszedłem do Płocka nie wystawiał mnie w pierwszym składzie. Byłem wtedy w słabej dyspozycji. Tylko nie mogłem się zgodzić z sugestią, że "rozpieprzam zespół od środka". Kiedy gram, to staram się przede wszystkim grać dla kibiców i zespołu. Kiedyś przyjeżdżając z Widzewem do Olsztyna grało się inaczej. To my byliśmy w 90% w posiadaniu piłki. Lecz jak się ma takich zawodników jak Łapiński, Michalski czy Siadaczka to gra się zupełnie inaczej.
Marcin Gostyński (pomocnik Widzewa): Spotkanie dzisiejsze było bardzo ciężkie. Myślę, że wynik remisowy jest zasłużony dla obydwu zespołów. Sytuacja podbramkowych za dużo nie było, gra toczyła się przeważnie w środku pola. Pewien niedosyt jest, my zawsze wychodzimy aby wygrywać. Cieszymy się z remisu.
Kazimierz Węgrzyn (obrońca Widzewa): Na pewno na naszą postawę miały wpływ trudne warunki jakie panowały na boisku. Płyta stadionu była bardzo miękka, w pewnych momentach grało się jak na plaży. Moim zdaniem ten mecz był bezbarwny, typowo na remis. Czekaliśmy na sytuacje do kontry, w końcówce meczu mieliśmy takie ze dwie lecz nie udało się ich wykorzystać. Ważne jest to, że zdobyliśmy jeden punkt.