W pochmurny dzień, na stadion Stomilu przybyło 3,5 tys. kibiców. Większośc z nich po pierwszej połowie już wyszła...
Mecz zaczął Stomil i gdy jeszcze wszyscy kibice nie zdążyli dobrze usiąść, już musieli się denerwować na swych ulubieńców. W 2 min. spotkania Orliński stracił piłkę na rzecz Arkadiusza Klimka, który płaskim strzałem dośrodkował w pole karne, a tam Jerzy Podbrożny dostawił nogę i pierwsza bramka dla gości stała się faktem. Dokładnie półtorej minuty później, piłkę w pole karne posłał Grzybowski i Podbrożny z trzech metrów głową ponownie umieścił futbolówkę w siatce. Mecz tak naprawdę się jeszcze nie zaczął, a i tak każdy wiedział, że Klimek i spółka wyjedzie z Olsztyna z trzema punktami. W 8 min. meczu pierwszy strzał na bramkę strzeżoną przez Mioduszewskiego oddał Stomil za sprawą Mariusza Wysockiego, jednak piłka przeleciała koło słupka. Po tej akcji mecz się wyrównał, grę toczono przeważnie w obrębie środka boiska. Kibice byli zawiedzeni grą Stomilu. W stronę piłkarzy poleciało trochę ostrych słów, które miały ich zmobilizować do lepszej gry. W 15 minucie doszło do bardzo groźnej sytuacji. Andrzej Krzyształowicz złapał piłkę za linią pola karnego, zrobił to na szczęście niechcący i dlatego nie dostał czerwonego kartonika. Przed szansą na trzecią bramkę w spotkaniu stanął Podbrożny. Skierował piłkę w okienko olsztyńskiej bramki lecz po drodze trafiła ona w mur i wyleciała na rzut rożny. W pole karne dośrodkował Grzybowski - Krzyształowicz spokojnie wyłapał piłkę. Dwie minuty później bramkarz Stomilu uratował swój klub przed utratą kolejnej bramki, po błędzie obrońcy w polu karnym. W 24 minucie Orliński podał do Matysa, który znalazł się na pozycji spalonej. Chwilę później z prawej strony boiska piłkę otrzymał Klimek i bez wahania uderzył z ponad 20 metrów - piłka na szczęście przeleciała minimalnie koło słupka. W 25 min. doszło do pierwszej zmiany w zespole gospodarzy. Boisko opuścił Wysocki, a w jego miejsce pojawił się Krzysztof Kowalczyk. Akcja w 28 min. mogła przynieść Stomilowi kontaktową bramkę. Orliński dośrodkowywał w pole karne, piłka odbita przez obrońcę trafiła do Matysa, lecz on źle przyjął piłkę i bramkarz Zagłębia nie miał kłopotu z obroną. W 30 minucie ładnie uderzył Piotr Matys i bramkarz z ledwością wybił piłkę na rzut rożny. Stomil zaczął powoli przejmować inicjatywę na boisku, ale sytuacja w 37 minucie kompletnie wybija olsztynian z gry. Arkadiusz Klimek po indywidualnej grze, ograł Lenarta i Krzyształowicza i do pustej bramki strzelił trzeciego gola. Do końca pierwszej połowy Stomil oddał jeszcze dwa strzały i zdążył "zaliczyć" żółtą kartkę za sprawą Kowalczyka.
Tuż przed rozpoczęciem drugiej części spotkania w zespole Stomilu nastąpiła ponowna mobilizacja, która miała pomóc w doprowadzeniu do remisu - no cóż cuda się zdarzają. Tym razem od środka zaczęło Zagłębie Lubin. 180 sekund po rozpoczęciu gry, ręką w polu karnym Zagłębia zagrał jeden z obrońców i przed szansą strzelenia gola stanął najlepszy strzelec olsztyńskiej jedenastki i zarazem kapitan Paweł Holc. Okrzyk radości na stadionie świadczył o honorowym golu i już tylko... 1:3. W 50 minucie spotkania Manuszewski oddał strzał w polu karnym ale na miejscu był bramkarz gości. Minutę później na drugiej części boiska Piotr Orliński ostro dośrodkował z rzutu wolnego w pole karne ale nic z tego nie wyszło. W 55 minucie na boisku leżał Adamski, ale na szczęcie nie doznał żadnego urazu. Pięć minut później Andrei Siniczyn wykonywał rzut wolny. Mocno dośrodkowaną piłkę wyłapał Mioduszewski. W 66 minucie nastąpiła zmiana w drużynie Zagłębia Lubin, boisko opuścił Krzyżanowski, a w jego miejsce wszedł Ireneusz Kowalski. W 67 minucie powinno być już 4:1, ale z pięciu metrów nie trafił w bramkę Podbrożny. 120 sekund później Hamlet mógł zmniejszyć rozmiary porażki ale jego strzał z 20 metrów, minimalnie przeszedł koło bramki. Akcja Siniczyna z 71 minuty mogła przynieść olsztynianom drugiego gola, w przeciągu dwóch minut Białorusin oddał dwa strzały w światło bramki. Po tej sytuacji mecz stał się wyrównany i żadna ze stron nie mogła sobie stworzyć sytuacji podbramkowej. W 80 minucie ku radości kibiców na boisku pojawił się Abel Salami, który zastąpił Piotra Orlińskiego.
Autor: Emil