Bardzo udanie zainaugurowali rozgrywki B-klasy piłkarze OKS Stomilowcy Olsztyn. W rozegranym w niedzielę spotkaniu pokonali LZS Mewę Prejłowo 1:2. Spotkanie obfitowało w ciekawe momenty i miało swoją dramaturgię. Sędzia przedłużył mecz aż o 12 min, miejscowi kibice poczuli się oszukani niektórymi, kontrowersyjnymi dla nich decyzjami arbitra, także olsztyński zespół nie został miło pożegnany po spotkaniu...
Już w pierwszej minucie Paweł Kacprzykowski mógł dać naszej drużynie prowadzenie ale strzelił zbyt lekko. Gospodarze odpowiedzieli groźnym uderzeniem Wojciecha Domżalskiego. Gdy wydawało się, że mecz rozpocznie się typowym badaniem przeciwnika, Maruisz Gregorczyk głupio stracił piłkę przed polem karnym, dopadł do niej najlepszy w tym meczu zawodnik Mewy Łukasz Mazurek, popędził w stronę bramki i strzelił obok interweniującego Ozgi. Gospodarze objeli prowadzenie. W poczynania naszych piłkarzy wkradła się duża nerwowość i popełniali sporo prostych błędów. W 16 minucie obrońcy dopuścili do groźnego strzału Przemka Makowskiego, lecz ten minimalnie przestrzelił. W 18 min. Robert Harań nie mogąc poradzić sobie z szybkim napastnikiem Mewy, brzydko faulował, za co ukarany został żółtą kartką. W 22 min. po ponownym faulu olsztyńskich obrońców, Krzysztof Deluga oddał dobre uderzenie z rzutu wolnego ale minimalnie przestrzelił. W 25 min. ponownie dał znać o sobie Mazurek i po minięciu dwóch obrońców mocno strzelił obok lewego słupka naszej bramki. Od 26 min gra naszych zawodników zaczęła nabierać rozmachu. Po długiej wrzutce jednego z pomocników bramkarz gospodarzy popełnił błąd, wyszedł za daleko i musiał parować piłkę przed siebie. Doszedł do niej Kacprzykowski, pobiegł z lewej strony pola karnego i spudłował do pustej bramki. Trzy minuty później Łukasz Gomoła świetnie poradził sobie z obroną Mewy ale niestety oddał niecelny strzał. Po chwili szczęścia spróbował Łukasz Wachowski ale również bez powodzenia. W 32 min Łukasz Ćwil dostał idealne podanie od Piotra Radkiewicza ale będąc na wykroku nie sięgnął piłki, która padła łupem Krzysztofa Lendasa. W 33 min. Radkiewicz przepięknie uderzył z pola karnego ale bramkarz sparował piłkę na róg. Jeszcze w 45 min Radkiewicz po zagraniu Bartosza Sacharczuka próbował zaskoczyć Lendasa, jednak bez powodzenia.
W przerwie kontuzjowany Rafał Glinka, bardzo dobrze radzący sobie na prawym boku obrony musiał zostać zastąpiony przez Piotra Pankiewicza. Wymienił się on pozycjami z grającym dotychczas na prawej pomocy Sacharczukiem. Na drugą połowę spotkania Stomilowcy wyszli bardzo zmobilizowani przez Kubę Kacperskiego. Już w 46 min. udało się to, czego nie mogli dokonać w końcówce poprzedniej części meczu. Kacprzykowski bardzo mocno uderzył i bramkarz gospodarzy sparował przed siebie piłkę. Dopadł do niej Radkiewicz i głową umieścił w siatce. Pierwsza historyczna bramka dla Stomilowców w lidze stała się faktem. Na ławce rezerwowych i wśród olsztyńskich kibiców zapanowała niekłamana radość. Podenerwowani takim obrotem sprawy piłkarze gospodarze rzucili się do chaotycznych ataków. W 50 min. Mazurek wygrał pojedynek biegowy z naszymi obrońcami ale strzelił obok bramki. W 53 min Gomoła przedarł się lewą stroną, oddał strzał i bramkarz sparował piłkę na róg. W 60 min. ponownie Gomoła zagrał do wychodzącego Kacprzykowskiego, lecz ten spudłował. W 65 min kontuzjowanego olsztyńskiego stopera Harania zmienił Maksymilian Mackiewicz. Wprowadziło to troszeczkę zamieszania w szeregach olsztyńskiej obrony. Max zszedł na lewo a zastąpił go Sebastian Joswowitz. Dwie minuty później, ponownie Mazurek, wybiegł zza naszych obrońców i mógł dać prowadzenie Mewie, ale spudłował. 70 min. okazała się decydującą w meczu. Najpierw Pankiewicz strzelił sprzed pola karnego minimalnie niecelnie. Po wznowieniu gry piłkę w środku pola przejął Ćwil, idealnie dograł do wychodzącego Kacprzykowskiego. Ten przyjął piłkę na pierś i strzelił obok interweniującego Lendasa. Goście objeli prowadzenie 2:1. W następnych minutach Stomilowcy chcieli pójść za ciosem, ale najpierw Ćwil zagrał na spalonego do Gomoły, a potem Radkiewiczowi nie udało się pokonać bramkarza Mewy. W 72 min. Kacperski wpuścił na boisko Jarka Browarskiego, który zastąpił bohatera meczu Kacprzykowskiego. Dwie minuty później wyraźnie zmęczony ale szczęśliwy z uzyskanego trafienia Radkiewicz szedł z boiska. W jego miejsce wszedł Adrian Przychodzki. Gospodarze raz po raz próbowali doprowadzić do remisu, ale albo pudłowali, albo na wysokości zadania stawał Ozga. W 81 min. Przychodzki pociągnął lewą stroną ale źle dograł do znajdującego się sam na sam z bramkarzem Browarskiego. W 88 min znów Przychodzki idealnie zagrał do Gomoły lecz ten przestrzelił. Do końca regulaminowego czasu gry Gomoła jeszcze dwa razy znalazł się w 1oo% sytuacjach do podwyższenia wyniku ale strzelał minimalnie niecelnie. Sędzia doliczył jeszcze 5 min ale mecz zakończył dopiero po 12, co doprowadziło do dużej nerwowości w olsztyńskiej jedenastce i spowodowało huraganowe ataki gospodarzy. Nasi obrońcy, Joswowitz, Gregorczyk , Mackiewicz i Sacharczuk w pełni zrehabilitowali się za wcześniejsze błędy i "czyścili" przedpole. Co prawda gospodarze mieli okazje do strzelenia gola, ale albo pudłowali albo cudownie bronił Ozga. Na sam koniec meczu nasz bramkarz "wyjął" zmierzającą w okienko piłkę, sam wpadł za linię bramkową ale futbolówka została przed bramką. Gospodarze rzucili się w stronę sędziego ale ten nie poddał się presji i nakazał grać dalej. Gospodarze próbowali jeszcze wymusić rzut karny ale Gregorczyk nie dał sprowokować się do gry faul. Gdy sędzia odgwizdał wreszcie koniec meczu, olsztyńscy zawodnicy, działacze i kibice rzucili się sobie w objęci.
Wypowiedzi pomeczowe:
Jakub Kacperski (trener OKS-u): Przede wszystkim chciałbym pogratulować zwycięstwa zawodnikom. Podjęliśmy walkę i potrafiliśmy się podnieść ze stanu 0:1 na 2:1, co daje jeszcze większą satysfakcję ze zdobytych 3 pierwszych punktów w historii klubu. Ze względu na niewielkie wymiary placu do gry, ciężko nam było rozgrywać piłkę w środkowej części boiska, szczególnie w pierwszej części meczu. Dzięki temu zespół Mewy stworzył sobie więcej sytuacji strzeleckich, z czego jedną wykorzystał. W drugiej połowie było już znacznie lepiej. Nasza gra już się lepiej układała, czego wynikiem było szybkie odrobienie strat i pierwsza historyczna bramka strzelona przez Pitera (Piotr Radkiewicz - red.). Końcówka była nerwowa. Nasi przeciwnicy nie mając już nic do stracenia zdecydowanie ruszyli do huraganowych ataków, czego wynikiem były 3 rzuty wolne, po których nasz bramkarz wzbił się na wyżyny swoich umiejętności. Nie było by tego całego zamieszania, gdyby nie słaba skuteczność naszych napastników w końcówce spotkania, kiedy to po naszych kontrach stworzyliśmy sobie 3 idealne sytuacje na podwyższenie wyniku. Do pracy sędziego nie mam większych zastrzeżeń. Sędziował obiektywnie poza decyzją o przedłużeniu meczu o 10 minut! - to daje do myślenia.
Patryk Giczewski (prezes OKS-u): Jestem zadowolony z postawy zawodników w całym meczu. Zmiennicy udowodnili, że posiadamy obecnie szeroką i wyrównaną kadrę, a to jest bardzo duży atut, jak i duża swoboda działania dla trenera. Dziś mimo słabej pierwszej połowy, w drugiej cały zespół pokazał charakter który cechuje wszystkich Stomilowców. Po takim meczu jak dziś nie mogę powiedzieć nic innego jak, że jestem dumny ze swoich chłopców, trenera jak i naszych kibiców.