Na boisku na Dajtkach Stomilowcy w ładnym stylu rozgromili Granicę Bezledy 4:1. Gospodarze niemal całe spotkanie kontrolowali przebieg spotkania. Drużynę rezerw wzmocnił jedynie Sebastian Spychała z pierwszej drużyny.
Przez pół godziny Stomilowcy mieli wyraźną przewagę i tylko kwestią czasu pozostawało strzelenie bramki. W 32. minucie rozwiązał się worek z bramkami. W zamieszaniu w polu karnym najprzytomniejszym okazał się Radosław Białek, a piłka po jego strzale powolutku wtoczyła się do siatki Granicy. Cztery minuty później futbolówkę ręką dotknął w polu karnym obrońca gości, a sędzia wskazał na wapno. Musiał pozostać konsekwentny w swoich decyzjach, gdyż chwilę wcześniej Marcin Bender został trafiony piłką w rękę, za co obejrzał jeszcze żółtą kartkę. Na jedenastym metrze piłkę ustawił Paweł Kacprzykowski, który pewnym strzałem w długi róg podwyższył prowadzenie dla olsztynian.
W drugiej połowie nadal optyczną przewagę mieli Stomilowcy, ale znacznie trudniej było o dobrą sytuację z powodu aktywności sędziego liniowego, który przerywał co drugą akcję, sygnalizując pozycje spalone. Groźne akcje lewą stroną przeprowadzał Spychała, ale miał za mało wsparcia wśród partnerów z drużyny. Warto także odnotować efektowną przewrotkę Kacprzykowskiego, który chyba pozazdrościł tej umiejętności Spychale. Mimo ataków Stomilowców, bramkę zdobyli goście. Marek Maleszewski "wypluł" piłkę zagrywaną w pole bramkowe, a z najbliższej odległości dobił ją napastnik Granicy. Czas pokazał, że ten gol był tylko dziełem przypadku. W 82. minucie bramkę strzelił Marcin Grabowski. Stoper Stomilowców dośrodkowywał piłkę z linii końcowej, a bramkarz gości tak niefortunnie łapał futbolówkę, że ta przekroczyła linię bramkową. Gości dobił napastnik Radosław Białek, strzelając bramkę z bliskiej odległości.
Autor: kom