Pod koniec sezonu 1994/1995 kibice Stomilu oprócz wspierania swoich ulubieńców zaczęli rozwijać również swoje zdolności analityczne i matematyczne. Ile punktów należy zdobyć by się utrzymać? Które mecze trzeba wygrać? Pytania te były powtarzane coraz częściej wśród fanów biało-niebieskich.
W 28 kolejce do Olsztyna przyjechała drużyna Pogoni Szczecin. Zwycięstwo OKS-u miało być kolejnym krokiem do osiągnięcia upragnionego celu, czyli utrzymania się w lidze. Szczecinianie dowodzeni przez doświadczonego trenera (wtedy też już go tak nazywano) Oresta Lenczyka również nie mieli jeszcze zapewnionego ekstraklasowego bytu.
Mecz wydawał się atrakcyjny również dla postronnego widza i być może dlatego transmisję z drugiej połowy spotkania zaplanowała Telewizja Polska. Skład gości nie rzucał wtedy na kolana, ale kilku zawodników ze składu "Portowców" zrobiło później jakąś tam karierę w polskiej piłce. Nazwiska Radosława Majdana, Olgierda Moskalewicza, Robert Dymkowskiego, Macieja Stolarczyka czy Waldemara Jaskulskiego chyba i dziś mówią coś kibicom.
Dla mnie i myślę, że dla reszty bywalców stadionu na Piłsudskiego ważniejszy był jednak inny zawodnik: Rafał Kaczmarczyk. Pomocnik, który w przerwie zimowej zamienił Lechię Gdańsk na Stomil. Trener Bogusław Kaczmarek zapowiadał jego transfer jak znaczące wzmocnienie składu. Niestety wypadek samochodowy, którego uczestnikiem był nowy nabytek OKS-u i komplikacje po nim, odkładały debiut Kaczmarczyka w biało-niebieskiej (lub zółto-czerwonej wtedy) koszulce.
Filigranowy pomocnik pierwszy raz zaprezentował się przed olsztyńską publicznością w 26 kolejce. OKS wygrał wtedy 4:0 z Sokołem Pniewy, a Kaczmarczyk mimo zaledwie kilkunastominutowego występu pokazał, że może swoją grą dać trochę radości kibicom Stomilu. Przed meczem z Pogonią trener Kaczmarek zapowiadał,że nowopozyskany pomocnik rozpocznie mecz w pierwszym składzie.
Chciałem się przekonać czy trener nie przesadzał i czy zawodnik rodem z Dzierzgonia jest tak dobry jak o nim mówiono. Od pierwszego gwizdka sędziego to Stomil przejął inicjatywę i gra olsztynian mogła się podobać. Najaktywniejsi byli Tomasz Sokołowski i właśnie Kaczmarczyk. Jednak to goście po jednej z kontr, za sprawą Roberta Dymkowskiego w 26 minucie objęli prowadzenie. Na szczęście ich radość nie trwała długo, gdyż 4 minuty później w okolicach szesnastki gości, futbolówka trafiła pod nogi Tomasza Sokołowskiego. Popularny "Sokół" przebiegł jeszcze kilka metrów i zmusił Radosława Majdana do wyciągnięcia piłki z siatki.
Kolejne bramki miały być tylko kwestią czasu. Olsztynianie stwarzali sytuacje, jednak albo byli nieskuteczni, albo Majdan był na posterunku. Kaczmarczyk udowadniał, że trener Kaczmarek nie chwalił go na wyrost, jednak wynik nie ulegał zmianie.
Kibice powoli zaczęli opuszczać trybuny, nie do końca usatysfakcjonowani z remisu. Na szczęście nie byłem jednym z nich i dzięki temu zobaczyłem bramkę Cezarego Bacy. W 87 minucie napastnik Stomilu głową skierował piłkę do siatki. Po raz kolejny ostatnie minuty były szczęśliwe dla olsztynian. Zaczęto mówić o warmińsko-mazurskim charakterze, polegającym na nieustępliwości i walce do końca. 2 punkty zostały w Olsztynie, a utrzymanie wydawało się łatwym do zrealizowanie celem. Chyba nikt nie wyobrażał sobie wtedy spadku...
Cdn.
Łukasz Żukowski
03.06.14 13:01 1945
Przezylem juz trzy spadki Stomilu i dwie sytuacje, gdy nasze losy wazyly sie w ostatnim meczu. Dlatego moze udaloby sie te dwie pozytyne sytuacje tu jeszcze zamiescic ku pokrzepieniu... Stomil-Rakow i baraze z Polkowicami. Baraze poprzedzila ostatnia kolejka i nasza przegrana z Pogonia po bramce Jacka Chanko. Jak sam po meczu stwierdzil, gdyby wiedzial to by przestrzelil.