Awans do Ekstraklasy Stomil wywalczył w składzie opartym głównie na zawodnikach pochodzących z Warmii i Mazur. Ci sami piłkarze decydowali również o grze olsztynian podczas premierowego sezonu w pierwszej lidze. W kolejnym roku gry biało-niebiskich na najwyższym szczeblu rozgrywek, coraz większą rolę zaczęli odgrywać zawodnicy z innych części kraju.
Bez Kazimierza Sidorczuka, Jacka Płuciennika czy Grzegorza Wagnera, ciężko było sobie wyobrazić jedenastkę OKS-u. Po wzmocnieniach z innych regionów Polski, przyszła kolej na przybyszy z zagranicy. Pierwszym, który zadebiutował w Ekstraklasie był Kirył Rybakow. Rosjanin miał być napastnikiem i w dodatku skutecznym. Pozycję boiskową i zdolności snajperskie, jednak doskonale ukrywał przed olsztyńskimi kibicami. Jeżeli prawdą były kwoty podawane odnośnie jego transferu do Stomilu, wahające się od 150 do 250 tysięcy dolarów, były to jedne z najgorzej wydanych pieniędzy w historii warmińsko-mazurskiej piłki.
Następnym zawodnikiem zza wschodniej granicy, który bronił "biało-niebieskich" barw był Andriej Siniczin. O transferze Białorusina wspominałem już tydzień temu. Solidny obrońca, czasem pomocnik, na pewno nie zaniżał poziomu gry i był podstawowym zawodnikiem drużyny trenera Ryszarda Polaka. Sam szkoleniowiec stopniowo zaczął tracić zaufanie olsztyńśkich kibiców i działaczy. Po dobrym starcie rundy wiosennej, niestety przyszły gorsze wyniki. Zamiast walki o puchary, zaczęliśmy spoglądać w dół tabeli. Za głównego winowajcę porażek zaczęto uznawać trenera i musiał on pożegnać się z posadą. Choć wśród kibiców krążyła opinia, że powód słabszych wyników był zupełnie inny.
Brak oświetlenia i fatalny stany murawy, wymagał znacznych nakładów finansowych w przypadku awansu do europejskich pucharów ,a na to chyba naszego klubu nie było stać (skąd my to znamy?). Następca Ryszarda Polaka, został jego dotychczasowy asystent Mieczysław Korzeniowski. Nowy trener już w pierwszym meczu poprowadził Stomil do wygranej w Poznaniu z Lechem. W tym samym spotkaniu w OKS-ie zadebiutował kolejny zagraniczny piłkarz , mowa o pochodzącym z Gwinei Alkhalym Soumahu. W Olsztynie mogliśmy go oglądać 3 dni później podczas pojedynku z Zagłębiem Lubin. Był to jeden z najlepszych debiutów przed olsztyńską publicznością jaki widziałem.
Od pierwszego kontaktu z piłką widać było, że piłka go słucha. Sztuczki techniczne, dobry drybling, siały popłoch w drużynie Zagłębia. Do gry nowego nabytku Stomilu, dostosowali się jego klubowi koledzy i od początku spotkania to gospodarze posiadali zdecydowaną przewagę. Ataki Stomilu przyniosły efekt w 29 minucie, gdy po podaniu Rafała Kaczmarczyka, bramkę strzelił Adam Zejer.
Ręce same składały się do oklasków patrząc na grę Soumaha i jego kolegów. W drużynie gości cudów dokonywał bramkarz, Mirosław Dreszer, który ochronił Zagłębie przed stratą kolejnych bramek i wynik już nie uległ zmianie. Pierwszy występ na Piłsudskiego, był też najlepszym w krótkiej historii występów Soumaha w olsztyńskich barwach. W pozostałych do końca sezonu 4 spotkaniach, Stomil zdobył 4 punkty kończąc rozgrywki na szóstym miejscu. Przed rozpoczęciem ligi, wynik ten uznalibyśmy za wielki sukces, jednak dobre rezultaty rozbudziły apetyty na wyższą pozycję i chyba nie doceniliśmy osiągnięcia, jakim było szóste miejsce w kraju.
Cdn.