Piłkarze OKS-u po bardzo przeciętnym meczu pokonali przedostatni w tabeli zespół Stali Poniatowa 1:0. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył w 31 minucie Daniel Michałowski. Była to czwarta wygrana z rzędu piłkarzy OKS-u. Był to jeden z meczów, o których szybko się zapomina. Przeciętna gra i duża nieskuteczność olsztyńskiej drużyny, ale najważniejszy cel został osiągnięty - komplet punktów. Dzięki zwycięstwu gonimy czołówkę ligi, OKS jest już na czwartym miejscu ze stratą zaledwie dwóch punktów do miejsca barażowego i pięciu do miejsca gwarantującego awans do pierwszej ligi.
Spotkanie rozgrywane było przy pięknej pogodzie i chyba ta piękna aura uśpiła w pierwszej połowie piłkarzy OKS-u. Co prawda zawodnicy gospodarzy posiadali optyczną przewagę, jednak w żaden sposób nie przekładało się to na sytuacje podbramkowe. Co innego zespół gości, który będąc na przedostatnim miejscu w tabeli, przyjął na mecz w Olsztynie wariant defensywny i grę z kontry. Niewiele brakowało, aby ta taktyka przyniosła skutek już w 11 min. Na szczęście olsztynian zawodnik z Poniatowej niecelnie uderzył futbolówkę i ta przeszła obok bramki Zbigniewa Małkowskiego. Później nasz bramkarz miał sporo pracy przy dwóch rzutach wolnych zawodników Stali, a także po strzale piłki z 20 metrów, kiedy ta dość niespodziewanie skozłowała tuż przed nim i musiał ratować się wybiciem jej na róg. Te sytuacje pokazały, że zespół Stali prezentuje się dość solidnie, mimo niskiej pozycji w tabeli. Natomiast olsztynianie grali bardzo niemrawo. Taki stan rzeczy utrzymywał się aż do 30 min. Wtedy właśnie pierwszą doskonałą sytuację zmarnował Łukasz Wróblewski, który po podaniu Suchockiego uderzył piłkę wprost w bramkarza Stali, a ten wybił ją na róg. Jednak ten rzut rożny przyniósł w końcu upragnioną bramkę! Piłka po jego wykonaniu trafiła do Daniela Michałowskiego, który strzałem z linii pola karnego nie dał szans golkiperowi gości. Minutę później olsztynianie mogli prowadzić 2:0, jednak Wróblewski (po podaniu Lecha) uderzył zbyt lekko. Po tej akcji goście przeprowadzili kontrę i testowany zimą w OKS Pinidur odegrał piłkę do jednego ze swoich partnerów. Ten jednak strzelił zbyt lekko, żeby zaskoczyć Małkowskiego. Końcówka pierwszej części meczu znowu była słaba w wykonaniu olsztynian – do głosu próbowali dojść goście. Najpierw w 43 min. zakotłowała się pod naszą bramką i gdy wydawało się, że za chwilę może paść gol wyrónujący – wszystko przerwał gwizdek sędziego, który słusznie odgwizdał rękę piłkarza gości. Minutę później rzut wolny na wysokości pola karnego OKS-u. Dobra wrzutka w pole karne olsztynian, ale tutaj nie daje się zaskoczyć Zbigniew Małkowski. Niedługo później sędzia kończy pierwszą połowę, po której olsztyńscy kibice mogą być zadowoleni – sytuacji jak na lekarstwo (raptem dwie okazje podbramkowe), a mimo to uzyskane prowadzenie.
O ile w pierwszej części meczu OKS grał przeciętnie, o tyle w drugiej połowie olsztynianie grali jeszcze gorzej. Praktycznie była to połowa bez historii, choć warto wspomnieć, że goście zwietrzyli swoją szansę i widząc nieporadność w grze gospodarzy – próbowali to wykorzystać. Można powiedzieć, że momentami gra wyglądała absurdalnie – goście narzucali tempo meczu, a gospodarzy ograniczali się tylko do kontr! Jednak i z tych kontr niewiele olsztynianom wychodziło, bo niedokładność podań aż „raziła” w oczy zgromadzonych na stadionie kibiców. Widząc słabą grę swojej drużyny trener Łukasik sięgnął po zawodników rezerwowych – za Łukasza Suchockiego wszedł Paweł Łukasik, a za Grzegorza Piesio Piotr Głowacki. Niewiele brakowały aby zmiennik Piesia miał swój udział przy zdobyciu gola. Najpierw w indywidaulnej akcji pokazał się Lech, jednak bramkarz Stali wybił piłkę na róg. Wykonawcą rzutu rożnego był właśnie Głowacki, który dobrze dośrodkował na głowę (niezwykle skutecznego ostatnio) Arkadiusza Kopruckiego. Ten jednak uderzył nad poprzeczką. Niedługo później na boisku pojawił się kolejny dubler – Krzysztof Kowalczyk zmienił Łukasza Wróblewskiego. Cztery minuty przed końcem olsztynianom udało się skierować piłkę do bramki gości, ale sędzia bramki nie uznał dopatrując się pozycji spalonej (z rzutu wolnego uderzał Łukasik, a odbitą piłkę dobił Kulpaka). Końcowe minuty gry to wielka nerwówka pod naszą bramką. Na szczęście drużyna gości nie miała na tyle potencjału i umiejętności, aby wykorzystać słabszy dzień olsztynian i zdobyć bramkę wyrównującą.
Autor: mjr
Wypowiedzi pomeczowe:
Grzegorz Komor (trener Stali Poniatowa) - Przyjechaliśmy tutaj i chcieliśmy wygrać ten mecz. W każdym meczu gramy otwarcie. Docenialiśmy klasę rywala, ale czyhaliśmy na swoje szanse i je mieliśmy. Troszeczkę jestem niezadowolony ze swojej drużyny, bo za bardzo bojaźliwie zagraliśmy szczególnie w pierwszej połowie. Dużo dobrego słyszałem o grze OKS-u i dziś chyba drużyna gospodarzy zagrała słabiej. Czy zasłużenie wygrali? Szkoda przede wszystkim niewykorzystanych szans z naszej strony. Dużo ich nie było - może ze trzy. Ogólnie mówiąc wyrównany mecz.
Ryszard Łukasik (trener OKS 1945 Olsztyn) - Zagraliśmy przedświąteczny mecz, po którym jestem bardzo zadowolony z wyniku. Mecz był wyrównany, bo żeby zagrać i wygrać to też jest sztuką. Dlatego chłopcy byli trochę sparaliżowani tym, że idziemy od zwycięstwa do zwycięstwa. Na pewno nie zlekceważyliśmy przeciwnika, który okupuje dolną część tabeli. Zdecydowanie podeszliśmy do tego meczu, choć trochę w dobrej grze przeszkadzał nam stan boiska. Mogliśmy zdobyć jeszcze dwie bramki, po których na pewno łatwiej by się nam grało, ale niestety piłka tak łatwo do bramki przeciwnika nie chciała wpaść. Rywal postawił nam wysoko poprzeczkę. Zawodnicy Stali grali zdecydowanie, szukali swojej szansy i dlatego mieliśmy kłopoty, bo u nas drużyny przyjezdne zazwyczaj się bronią. Uważam, że w przyszłości w podobnym meczu, może być jeszcze ciężej.
Daniel Michałowski (pomocnik OKS 1945 Olsztyn) - Nie było to nasze najlepsze spotkanie. Przeciwnik się przed nami nie położył, jak byśmy tego oczekiwali. Zresztą trener przed jeszcze meczem uczulał nas, że będzie to ciężkie spotkanie. I te trzy punkty zostały wywalczone w trudnych okolicznościach. Boisko też nam nie pomagało w efektownej grze, choć trzeba przyznać, że warunki były takie same dla obydwu zespołów. My się w tych warunkach lepiej odnaleźliśmy. Na pewno trzeba popracować nad skutecznością. Dziś może tych sytuacji nie było za wiele, ale myślę, że z każdym dniem będzie coraz lepiej, bo powoli się rozpędzamy. Nasza gra w dniu dzisiejszym nie wyglądała zbyt dobrze, ale najważniejsze są trzy punkty. Na boisku było dużo walki, a mało gry. W najbliższy piątek czeka nas wyjazd do Suwałk, do drużyny, która jest o wiele lepszym zespołem niż drużyna Stali. Z pewnością będzie się trzeba wznieść na wyżyny swoich umiejętności i zawalczyć tam o kolejne trzy punkty.
Zebrał: mjr
Źródło: Radio Olsztyn