OKS 1945 Olsztyn wygrał ciężki i bardzo ważny pojedynek w Łowiczu. Nasz zespół strzelił dwie bramki przeciwnikom, tracąc natomiast tylko jedną.
Świetnie w ostatnich spotkaniach spisuje się drużyna OKS-u - w trzech ostatnich meczach podopieczni Ryszarda Łukasika zgromadzili komplet punktów. Dzięki zwycięstwu w Łowiczu olsztynianie zaczynają nękać czołówkę. Na razie OKS zajmuje 6. pozycję w tabeli, a do miejsca gwarantującego baraże o I ligę traci tylko dwa punkty.
Już w 10. minucie spotkania Grzegorz Piesio z rzutu rożnego dośrodkował na głowę Arkadiusza Kopruckiego, który strzałem głową pokonał bramkarza Pelikana. I to właśnie Piesio także przyczynił się do zdobycia drugiej bramki - został sfaulowany w obrębie pola karnego, a jedenastkę na bramkę zamienił kapitan OKS-u - Grzegorz Lech. Honorowe trafienie dla Pelikana po strzale zza pola karnego zdobył Krzysztof Piosik. Wynik mógłby być jeszcze bardziej okazalszy, gdyby tylko Łukasz Suchocki wykorzystał jedną z dwóch świetnych sytuacji, w których znalazł się w pierwszej połowie: raz zmarnował sytuację sam na sam, by później zbyt długo bawić się z piłką i tuż przed bramką zostać zablokowanym. Swoje szanse miał także Pelikan, jednak zawsze na drodze stał mu świetnie dysponowany Zbigniew Małkowski.
Autor: kom
Pomeczowe wypowiedzi:
Łukasz Kościuczuk (dyrektor OKS 1945 Olsztyn) - Wybierając się na ten mecz spodziewaliśmy się, że będzie czekać nas ciężka przeprawa. Wiedzieliśmy, że Pelikan ma ambicje wyższe niż tylko gra w drugiej lidze. Jednak my ostudziliśmy zapał łowiczan, bo rozegraliśmy naprawdę dobre spotkanie wyjazdowe. Byliśmy zespołem lepszym, lepiej zorganizowanym - w każdej formacji. Strzeliliśmy dwie bramki. W pierwszej połowie Arkadiusz Koprucki, po rzucie rożnym i dobrym dośrodkowaniu Grzegorza Piesio, umieścił piłkę głową w górnym rogu bramki gospodarzy. Następnie skupiliśmy się na tym, aby ten wynik utrzymać i przyznam szczerze, że bardzo dobrze radziliśmy sobie w środkowej strefie gry. Umieliśmy piłkę mądrze przytrzymać czego efektem była sytuacja Suchockiego. Niestety jednak przegrał pojedynek jeden na jednego z bramkarzem Łowicza. W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. W dalszym ciągu atakowaliśmy, natomiast akcje gospodarzy ograniczały się tylko do rzutów wolnych i wrzutek z około 30 metrów. Na szczęście mieliśmy bardzo pewny punkt w osobie Zbyszka Małkowskiego, któryt radził sobie z tymi wszystkimi zagraniami. Następnie przyszła 70. minuta, w której w bardzo dobrej sytuacji znalazł się Grzesiu Lech. Jednak i on w sytuacji sam na sam nie dał rady Ludwikowskiemu. Na szczęście cztery minuty później bardzo dobre podanie Łukasika do Piesia, a Piesio został sfaulowany i sędzia wskazał na "wapno". Grzegorz Lech pewnie wykonał jedenastkę i było 2:0. Praktycznie kontrolowaliśmy mecz do ostatnich minut, choć w 80. minucie lekka dekoncentracja i najlepszy zawodnik Łowicza strzela bramkę kontaktową na 2:1. Przez to w końcówce w nasze poczynania wdarło się trochę nerwów. Na szczęście wszystko zakończyło się pomyślnie i trzy punkty pojechały do Olsztyna. Na pewno troszkę więcej spodziewaliśmy się po Łowiczu, a może po prostu my gramy coraz lepiej. Ja mam nadzieję, że jest to, to drugie, bo na pewno byłby to dobry prognostyk na przyszłość, ponieważ cały czas liczymy się w walce o awans. Możemy patrzeć do przodu z pełnym optymizem.
Ryszard Łukasik (trener OKS 1945 Olsztyn) - Jestem bardzo zadowolony z wyniku. Muszę powiedzieć, że jest to skromny wynik, ale na pewno przekonywujący. Mieliśmy sporo sytuacji po których mogliśmy zdobyć bramkę już w pierwszej połowie. Znając atuty i słabości zespołu przygotowaliśmy się do tego żeby na tym terenie wygrać. Na pewno w tej sytuacji spróbowaliśmy wykorzystać słabości gospodarzy i to nam się udało. W skromnych wymiarach, ale nam się udało.
Jarosław Araszkiewicz (trener Pelikana Łowicz) - Jeśli się przed meczem zakłada co innego, o czym innym rozmawiamy i co innego wykonujemy na boisku, jeśli żadna z formacji nie funkcjonowała tak jak powinno być, a w szczególności zawodzi środek pomocy gdzie oni są głównymi rysami poczynań Pelikana, no to sami państwo widzieliście, że piłkarze biegali jak we mgle. Niektórych zawodników nie poznawałem. Oddaliśmy jeden strzał celny na bramkę i zdobyliśmy gola. Na pewno muszę z niektórymi bardzo, ale to bardzo poważnie porozmawiać. Mnie nie bawi gra o utrzymanie, tylko o wyższe cele. Myśmy sobie powiedzieli, że mamy w tych dwóch meczach zdobyć sześć punktów żeby dojść do czuba, na dzień dzisiejszy jesteśmy tam gdzie jesteśmy i na pewno czekają nas teraz dwa ciężkie pojedynki.
Paweł Łukasik (napastnik OKS 1945 Olsztyn) - Spotkanie na takim średnim poziomie. Dużo walki, dużo długich piłek zarówno z jednej jak i drugiej strony. Przyjechaliśmy nastawieni tutaj na 3 punkty, pokazaliśmy to w meczu. Już od początku przeważaliśmy, stwarzaliśmy więcej sytuacji, dużo stałych fragmentów gry, po prostu zachowaliśmy się w sytuacjach podbramkowych bardzo pewnie i konsekwencją jest bramka z rzutu rożnego. Później kontrowaliśmy sytuację. W drugiej połowie skontrowaliśmy przeciwnika. Końcówka troszeczkę nerwowa, trochę sędzia wprowadził nerwowej atmosfery, ale wszystko dobrze się skończyło.
Zbigniew Małkowski (bramkarz OKS 1945 Olsztyn) - Fajnie, wygraliśmy, na pewno to cieszy. Ciężki teren, ładna pogoda, godzina 11:15, także nietypowa, nie pamiętam żebym kiedykolwiek grał o tej porze, ale to jest w tej chwili mało ważne. Cieszą trzy punkty, trzecie kolejne zwycięstwo z rzędu i pniemy się w górę tabeli. Zdobywamy te punkty i to jest najważniejsze. Gra również nie najgorzej wyglądała także widać, że zespół Pelikana nie bardzo mógł nam zrobić krzywdę. Oddali jeden strzał, zdobyli jedną bramkę. Myślę, że całe spotkanie było pod naszą kontrolą, także cieszymy się bardzo. Do jutra się cieszymy, a od jutra jest kolejny przeciwnik i będziemy pracować nad kolejną taktyką.
Marcin Ludwikowski (bramkarz Pelikana Łowicz) - Zawaliliśmy ten mecz i trzeba sobie powiedzieć to szczerze. Mówię, niech każdy uderzy się w pierś, dosłownie każdy kto dzisiaj grał, bo klepiemy się w szatni, jest wszystko ładnie, motywujemy się, wychodzimy na mecz i całkiem to inaczej wygląda.
Paweł Kozub (napastnik Pelikana Łowicz) - Mecz ułożyła pierwsza bramka, stracona po stałym fragmencie gry. Takie bramki najbardziej bolą. Następnie Olsztyn grał bardzo agresywnie, co było widać po dużej ilości żółtych kartek. Grali bardzo ostro, my nie potrafiliśmy się temu przeciwstawić. W drugiej połowie nasza gra wyglądała już dużo lepiej. Graliśmy ostrzej. Konstruowaliśmy już dobre sytuacje, niestety zbyt późno strzeliliśmy bramkę. Straciliśmy gola z karnego, nie wiem czy był, czy nie, ale podbudował jeszcze przyjezdnych. My strzeliliśmy za późną tą bramkę na 2:1. Gdybyśmy strzelili ją z 10 minut wcześniej może wynik byłby zupełnie inny, a tak jest przykro.
Zebrał: mjr
Źródło: kspelikan.lowicz.pl, Radio Olsztyn