Sprawa honoru

Niejednego sympatyka olsztyńskiej kopanej niepokoi coraz gorsza postawa piłkarzy. Jak jeszcze tezę o braku zaangażowania można by obalić, to statystyk tak łatwo obalić się nie da. Pięć meczów, jeden remis i trzy zdobyte gole - faktycznie zachwycający bilans jak na początek sezonu. Ale jest jedna rzecz, która martwi bardziej...

Jest to oczywiście sposób prowadzenia zespołu. Wszelkie sygnały, które wysyła Andrzej Nakielski, świadczą o tym, że już dawno pogubił się lub przerosło go - nie oszukujmy się - niełatwe zadanie. Skoro sam twierdzi, że nie potrafi zmotywować tak młodej drużyny, to może warto by skorzystać ze sprawdzonych metod doświadczonych szkoleniowców? Sarkastycznie odpowiem, że powinien wziąć przykład z technik Janusza Wójcika, który tekstem "Kiełbasy w górę i golimy frajerów!" jest w stanie natchnąć zawodnika do najwyższego poświęcenia.

Po ostatnim przegranym (też mi nowość, nie?) meczu z Kotwicą zadaję sobie jeszcze jedno pytanie: jak można siedzieć 90 minut na ławce trenerskiej i w milczeniu oglądać obraz nędzy i rozpaczy? Trener rywali całą pierwszą połowę spędził dwa metry od linii, podpowiadając drużynie i ostro karcąc zawodników po nieudanych zagraniach, nawet przy dwubramkowym prowadzeniu. Tymczasem Nakielski siedział sobie jak w fotelu przed telewizorem, gdy ogląda się kolejny nudny odcinek polskiego serialu. Bo chyba nie uwierzycie, że dwukrotne "wyjdź!" na początku drugiej połowy coś zmieniło. No i trener powinien cały czas korygować ustawienie drużyny i podpowiadać jakieś rozwiązania taktyczne, które zostały ustalone i których zespół nie realizuje. Chyba że to, co oglądaliśmy, to była właśnie ta taktyka przez małe t...

Autor: kom