Olsztyńscy piłkarze dość dobrze zainaugurowali rundę wiosenną, remisując w Głownie z tamtejszą Stalą 1:1. Wynik może "nie rzuca na kolana", ale warto zaznaczyć, iż przez niemal godzinę olsztyńśki zespół grał w dziesięciu.
Początek spotkania należał do gospodarzy, którzy osiągnęli znaczną przewagę. Olsztynianie przebudzili się dopiero po kwadransie gry. Od tego momentu już na połowie Stali próbowali przyjąć futbolówkę. W 24 minucie Robert Miękus oddał silny strzał na bramkę Jabłońskiego, lecz piłka przeleciała minimalnie obok bramki. W 30 minucie Stal powinna wyjść na prowadzenie. Wychodzącego na czystą pozycję napatnika gospodarzy nieprzepisowo zatrzymał Michał Łachacz. Sędzia z Kalisza bez wahania wyciągnął czerwony kartonik, jak nabardziej słusznie, dla olsztyńskiego piłkarza. W między czasie na stadion w Głownie dotarła grupa 41 kibiców OKS-u. Fani naszej drużyny mieli "podróż z przygodami". W okolicach Łowicza zostali zaatakowani przez kibiców łódzkiego Widzewa. Na szczęście żaden z olsztyńskich kibiców nie musiał zostać odwieziony do szpitala. W 36 minucie z rzutu wolnego na wysokości pola karnego uderzał Siniczyn, jednak jego strzał wypiąstkował golkiper z Głowna. Gdy pierwsza połowa chyliła się ku końcowi i gdy wydawało się, że wynik nie ulegnie już zmianie - w 45 minucie koszmarny błąd w defensywie popełnił debiutant w zespole OKS - Damian Dąbrowski. Prezentu od naszego obrońcy nie zmarnował skrzydłowy Stali Ireneusz Gromski i precyzyjnym strzałem w długi róg wpakował "gola do szatni".
W drugiej częsci spotkania olsztynianie, mimo osłabienia i niekorzystnego wyniku, prowadzili ze Stalą wyrównaną walkę. Jednak w 60 minucie mogło być po meczu - zawodnik Stali strzelił bezpośrednio z rzutu rożnego, futbolówka trafiła w słupek, a dobitka była minimalnie niecelna. Sytuacja ta podziała na naszych, jak przysłowiowa czerwona płachta na byka, bo już cztery minuty później był remis. Wszystko rozpoczęło się od dobrego, prostopadłego podania do Marka Kryńskiego, który ograł defensora Stali i chwilę później znalazł się sam przed bramkarzem gospodarzy, którego minął bardzo efektownie i wpakował piłkę do pustej bramki. Po stracie gola Stal rzuciła się do ataku. Przez pewien czas olsztyńska drużyna była "zamknięta" na własnej połowie. Widząc taki stan rzeczy trener Karman dokonał kolejnych zmian. Jednak na nic mogły okazać się trenerskie roszady, gdyby w 79 minucie napastnik Stali wykorzystał znakomitą sytuację bramkową. W 87 minucie olsztynianie przeprowadzili jedną z nielicznych akcji w końcówce meczu. Marek Kryński próbował uderzyć z linii pola karnego, jednak trafił w obrońcę i piłka wyszła za końcową linię. Róg dla OKS-u egzekwował Kryński. Dobrze dostrzegł w polu karnym Żytkiewicza, do którego zagrał piłkę, jednak strzał obrońcy przeleciał wysoko nad poprzeczką. Chwilę później sędzia zmuszony po raz kolejny był przerwać spotkanie, gdyż na trybunach oraz płycie boiska doszło do drobnych zamieszek z miejscowymi fanami, które dopiero po kilku minutach uspokoiła policja. Niedługo potem sędzia wznowił spotkanie, ale wynik już do końca nie uległ zmianie.
Źródło: stomil.olsztyn.pl
Wypowiedzi pomeczowe:
Wiktor Karman, trener OKS 1945 Olsztyn: Liczyłem na zwycięstwo i lepszą grę. Mecz jednak nie ułożył się po naszej myśli, wykluczenie Łachacza pokrzyżowało nasze plany taktyczne. Biorąc to pod uwagę i fakt, że gospodarze objęli prowadzenie, wynik trzeba uznać za dobry. W następnych spotkaniach liczę na znacznie więcej.
Piotr Skiba, bramkarz OKS 1945 Olsztyn: Szkoda straconej bramki w doliczonym juz czasie gry pierwszej części meczu. Wierzyłem jednak w wyrównanie i sprawdziło się. W końcówce gospodarze zaatakowali, ale więcej było dymu niż ognia.
Marek Kryński, pomocnik OKS 1945 Olsztyn: Cieszę się, że zdobyłem bramkę, która dała nam cenny punkt na wyjeździe. W futbolu nigdy nic nie wiadomo Plany taktyczne moga runąć w jednym momencie. Cały czas poznaję nowych kolegów, najważniejsze, że czuję się w tym zespole coraz lepiej.
Źródło: Radio Olsztyn