Stomil Olsztyn zremisował dziś z Groclinem Dyskobolią 1:1, w pierwszym meczu III. rundy Pucharu Ligi Polskiej. Spotkanie nie było porywającym widowiskiem, tak więc ci, którzy zostali w domach aby obejrzeć transmisję z meczu Wisła - Barcelona - słusznie wybrali.
Debiutant Załuski
Na mecz Stomilu z Groclinem przyszło wyjątkowo mało osób (niewiele ponad 500), tak niskiej frekwencji w Olsztynie nie notowano nawet na meczach towarzyskich! Jednak taka atmosfera mogła sprzyjać zawodnikom z Grodziska, ponieważ u nich liczba widzów na trybunach (nawet w szlagierowych spotkaniach) rzadko przekracza 3 tys.
Oba zespoły, z różnych przyczyn nie zagrały optymalnymi składami. W składzie Stomilu mogliśmy oglądać m. in. Łukasza Załuskę, który debiutował w oficjalnym meczu Stomilu. Zagrali także Szulik i Szwed (ten drugi z opaską kapitana), którzy ostatnio z przyczyn zdrowotnych nie występowali.
Od początku meczu (który prowadził sędzia Jacek Granat z Warszawy) Stomil miał przewagę, z której nic jednak nie wynikało.
Słaba skuteczność
Jaka frekwencja, taka i skuteczność chce się powiedzieć o pierwszej połowie. Już w 7' Abel Salami znalazł się praktycznie w pozycji sam na sam z Kotorowskim. Jednak bramkarz Groclinu wyszedł i "wymusił" błąd na Nigeryjczyku, który źle uderzył. Kilka chwil później kibice obejrzeli ładną akcję Kwiatkowskiego. W odpowiedzi goście "odwiedzili" pole karne Stomilu, w którym Kłosiński z 5 metrów nie potrafił głową posłać piłki do bramki.
Później OKS próbował "przycisnąć" Groclin swoimi stałymi fragmentami gry. Bliski był tego Bajera, który nie zdołał jednak przeciąć ładnego podania od Szulika. Kilka chwil później Szwed wykonał rzut rożny, a walkę w powietrzu z Salamim wygrał Kotorowski.
Akcja za akcję
Pod koniec pierwszej połowy Groclin przeprowadził groźnie wyglądającą akcję, zakończoną strzałem Janeczka. Piłkę jednak w dobrym stylu obronił Załuska, ale odbita ponownie trafiła do strzelca. Ten jednak zbyt długo czekał z oddaniem drugiego uderzenia. Tak więc skorzystał na tym Mirosław Milewski, który ograł Janeczkę, a piłkę podał szybko do Rafała Szweda, który rozpoczął kontrę. Wszystko jednak na marne, bo strzał Szulika obronił Kotorowski i obydwie akcje (zarówno dla jednej, jak i dla drugiej drużyny) zakończyły się fiaskiem.
Reżyser grał coraz lepiej!
Z czasem na boisku coraz bardziej "rozkręcał się" reżyser gry olsztynian - Marcin Szulik. W 35' ładnie uderzył z dystansu. Futbolówka otarła się jeszcze, o któregoś z defensorów Groclinu i wyszła na róg.
Minutę później, goście w rewanżu przeprowadzili znacznie groźniejszą akcję. Po koronkowej akcji Paszulewicz minimalnie chybił głową z kilku metrów.
W ostatniej minucie pierwszej połowy OKS miał jeszcze rzut wolny z ok. 35 metrów. Do piłki podszedł Rafał Szwed i miękko dorzucił piłkę w pole karne Groclinu. Tu akcję starał się celnym strzałem zakończyć Kwiatkowski, jednako dosłownie w ostatniej chwili został zablokowany.
I to byłoby na tyle
Pierwsza połowa kończyła się bezbramkowym remisem, który w perspektywie rewanżu był chyba bardziej korzystny dla Groclinu. W przerwie trener Chojnacki zdjął Marcina Szulika (piłkarz nie wytrzymuje jeszcze kondycyjnie całego meczu) i wprowadził za niego Pawła Holca.
Gorąco musiało być natomiast w szatni grodziszczan, bo zawodnicy na drugą połowę wybiegli bardzo zdenerwowani (i jak się później okaże bardzo agresywni w pojedynkach jeden na jednego), ale widać było, że trenera Lorensa interesuje tylko zwycięstwo. Moim zdaniem człowiek ten zachowywał się bardziej normalnie gdy pracował w Ruchu Chorzów i Pogoni Szczecin. Czyżby teraz nie wytrzymywał już presji mediów i zarządu swojego nowego klubu?
Jeśli chodzi zaś o drugą część meczu, to kibice nie obejrzeli praktycznie niczego interesującego. Tak więc kibic, który widział pierwszą połowę, w drugich trzech kwadransach miał tylko co wspominać.
Zwiastun dobrej gry
Początek drugiej połowy bardzo nudny, ale kibiców "obudziła" akcja z 55' kiedy to olsztynianie wymanewrowali grodziską obronę (z bramkarzem włącznie!), ale ostatecznie zabrakło tego jednego - celnego strzału. Zabrakło, ponieważ Paweł Holc strzelał praktycznie do pustej bramki, ale jakimś cudem trafił w Noconia!
Dublerzy pokazali
Z czasem gra się zaostrzała, a trenerzy dokonywali kolejnych zmian. W drużynie gości pojawili się m. in. Koszakow i Piegzik (szczególnie ten drugi była bardzo aktywny), natomiast w Stomilu Lech i Radziwon.
W 80' goście objęli prowadzenie. Niegroźnie zapowiadająca się akcja, kończy się strzałem Ukraińca Koszakowa (z 14 metrów) w prawy róg bramki Załuski. Chwilę później stadion wyraźnie opustoszał, a na trybunach pozostali już tylko ci najwierniejsi, którzy wierzyli w Stomil i się nie zawiedli! W 83' piękny indywidualny drybling Tomasza Radziwona, kończy się podaniem do Grzegorza Lecha, który nie daje szans Kotorowskiemu i jest 1:1. Był to pierwszy gol Lecha w oficjalnym meczu w barwach Stomilu.
Do końca OKS próbował jeszcze skonstruować jakąś akcję ofensywną, która dałaby zwycięstwo, ale ostatecznie zakończyło się na remisie. Rewanż odbędzie się 22 sierpnia w Grodzisku i można już dziś powiedzieć, że tam faworytem będzie Groclin, ale we Wrocławiu faworytem był Śląsk, a wszyscy wiedzą jak się skończyło. W tym optymistycznym nastroju zostańmy do niedzielnego meczu z Pogonią. Miejmy nadzieje, że teraz fani Stomilu stawią się przynajmniej w sile 10 tys.!
Autor: mjr