W pojedynku dwóch beniaminków lepszy okazał się ten z Łomży. Olsztyński zespół po 36. meczach ligowych bez porażki musiał uznać wyższość przeciwka. Zwycięstwo gości było jak najbardziej zasłużone.
Już pierwsze minuty spotkania dały sygnał, że wygrać z łomżyńskim klubem nie będzie łatwo. W 4 minucie tylko dzięki przytomności Tomasza Zegi, który wybił piłkę na rzut rożny po dośrodkowaniu Rafała Boguskiego, olsztynianie nie stracili bramki. W pierwszej części spotkania oba zespoły grały daleko od swojej bramki, często łapiąc przeciwnika na pozycji spalonej. W 16 minucie Dariusz Radziszewski urwał się obrońcy ŁKS-u, lecz jego dośrodkowanie pewnie złapał Kamil Ulman. Goście nie chcieli być dłużni. Dwie minuty później lekki strzał Karola Bartnika pewnie obronił Piotr Skiba. Doskonałą sytuację na bramkę w 30 minucie zaprzepaścił Tomasz Zahorski, który minął dwóch zawodników ŁKS-u Łomża, wpadł w pole karne i w ostatniej chwili piłkę spod nóg wybił na rzut rożny Adam Kamiński. Goście jednak nie zamierzali się bronić. Widząc brak dokładności olsztynian w rozgrywaniu akcji, ŁKS Łomża coraz częściej zapędzał się pod bramkę Skiby. W 32 minucie Bortnik wykonywał rzut wolny z lewej strony boiska. Na szczęście piłka przeleciała wzdłuż pola karnego i wyszła na aut bramkowy. Minutę później swoją obecność na boisku zaznaczył Marcin Strzeliński, który strzałem z ponad 25 metrów chciał zaskoczyć olsztyńskiego bramkarza. Do końca pierwszej połowy żadna z drużyn nie zagroziła poważniej bramce przeciwnika. Strzały Grzegorza Misiury oraz Dariusza Radziszewskiego były blokowane przez obrońcow, albo piłka leciała nad bramką.
Wprawdzie pierwszy kwadrans drugiej połowy należał do olsztynian, żaden z zawodników nie zdołał pokonać dobrze spisującego się bramkarza gości. W 64 minucie trybuny ucichły. Michał Łachacz sfaulował na linii pola karnego Rafała Boguskiego i sędzia bez wahania wskazał na rzut wolny. Do piłki podszedł Mariusz Marczak i przecyzyjnym strzałem pokonał Piotra Skibę. Strata bramki podrażniła olsztyński zespół, a najbardziej Grzegorza Lecha, który próbował sam doprowadzić do remisu. Niestety, jego akcje zatrzymywały się na 20 metrze. W 78 minucie powinna paść kolejna bramka dla ŁKS-u. Bardzo szybki Boguski umknął olsztyńskim obrońcom, po czym wyszedł sam na sam ze Skibą. W tej sytuacji wyższość wykazał jednak olsztyński bramkarz. Co się odlecze to nie uciecze. W 83 minucie bardzo aktywny Boguski wpisał się na listę strzelców. W pojedynku biegowym z Tomaszem Zegą okazał się szybszy i ponownie wyszedł sam na sam z Piotrem Skibą. Tym razem już się nie pomylił. Trudno jest wygrać mecz, jeżeli na bramkę przeciwnika oddaje się jedynie kilka strzałów, a tych celnych można było policzyć na palcach jednej ręki.
Wypowiedzi pomeczowe:
Tadeusz Gaszyński, trener ŁKS Łomża:
Przyjechaliśmy wygrać spotkanie. Wyszliśmy piątką pomocników, aby zagęścić pole gry i szukaliśmy swojej szansy w kontrach. Wydaję mi się, że nasze zwycięstwo jest jak najbardziej zasłużone. W pierwszej połowie stworzyliśmy dwie naprawdę groźne sytuacje do zdobycia bramki, ale nie wykorzystaliśmy ich. Graliśmy z żelazną konsekwencją w defensywie. Plan w pełni zrealizowaliśmy. Zasłużenie ŁKS Łomża wygrał w Olsztynie.
Andrzej Biedrzycki, trener OKS 1945 Olsztyn:
Wychodzę zawsze z założenia, iż jeżeli meczu nie można wygrać to należy go zremisować. Uważam, że ŁKS Łomża był zespołem lepszym i w pełni zasłużył na zwycięstwo. W pierwszej połowie mieliśmy dwie sytuacje, z których mogliśmy strzelić bramki.
Mariusz Marczak, pomocnik ŁKS Łomża:
Graliśmy z tą drużyną sparing przed rozpoczęciem rundy jesiennej. Wiedzieliśmy co prezentuje zespół z Olsztyna. Bez wątpienia był rzut wolny, z którego zdobyliśmy bramkę. Rafał Boguski został pociągnięty za koszulkę i sędzia miał prawo podyktować rzut wolny. Mogę powiedzieć, że będziemy walczyć o drugą ligę. Olsztyńskiemu zespołowi brakowało szczęścia oraz dogodnych sytuacji do zdobycia bramki.
Tomasz Zahorski, napastnik OKS 1945 Olsztyn:
Sporo sił włożyliśmy w ten mecz. Niestety, nadzialiśmy się na dwie kontry. Tak bywa w piłce, że jak się popełni błędy to potem trzeba gonić wynik. Drużyna gości pauzowała jedną kolejkę. Można powiedzieć, że mieli więcej świeżości i to wykorzystali. Myślę, że nie zagraliśmy źle. Był to mecz walki.