Olsztynianie przyzwyczaili swoich kibiców, że w każdym meczu zgarniają komplet punktów. Nie inaczej było w sobotę, kiedy na własnym boisku wygrali 2:1 z Mamrami Giżycko - gole dla OKS strzelali Łukasz Kościuczuk i Paweł Łukasik.
Andrzej Nakielski, szkoleniowiec OKS 1945 Olsztyn, w sobotnim meczu wprowadził pewne roszady w składzie. Na ławce rezerwowych usiadł Dariusz Frankowski, dotychczas podstawowy obrońca, który po absencji w dwóch spotkaniach (z powodu czerwonej kartki) nie może dojść do optymalnej dyspozycji. Do obrony został cofnięty zatem Jacek Gabrusewicz, a na prawej flance wystąpił Daniel Michałowski. Pierwszy groźniejszy strzał na bramkę gości oddał Paweł Łukasik, który kopnięciem piłki z przewrotki chciał zaskoczyć golkipera gości. W 26. minucie indywidualną akcję przeprowadził Jacek Gabrusewicz, kapitan OKS - po jego uderzeniu z dystansu piłka minimalnie minęła słupek Mamr. W tej części meczu OKS stworzył jeszcze kilka sytuacji, jednak zawodnicy nie potrafili żadnej z nich wykorzystać. Prezent dla OKS w postaci rzutu karnego podarował jeden z zawodników Mamr, który w niegroźnej sytuacji faulował Łukasza Lewandowskiego. Do piłki podszedł Łukasz Kościuczuk, etatowy wykonawca jedenastek (był to trzeci karny wykonywany przez Kościuczuka) i pewnym strzałem dał prowadzenie olsztynianom. - Przecież tego można było uniknąć - mówi Andrzej Klimowicz, trener zespołu z Giżycka. - Nie ma żadnych wątpliwości, że karny należał się gospodarzom. Wyrównana była tylko pierwsza połowa, później broniliśmy się, jak mogliśmy, jednak wraz z upływem czasu OKS atakował coraz groźniej. Prowadzenie widocznie tak rozprężyło piłkarzy z Olsztyna, że tuż po rozpoczęciu gry po szkolnych błędach w środku pola Mariusz Mogilski strzałem z ponad 20 metrów wyrównał wynik pojedynku. - Nasze błędy wynikają z tego, że gramy bardzo ofensywnie - mówi Jacek Gabrusewicz. - Zdajemy sobie sprawę, że musimy unikać takich zdarzeń, przede wszystkim w spotkaniach z groźniejszymi rywalami. Co do samego meczu z Giżyckiem, to grało nam się naprawdę ciężko, szczególnie w pierwszej połowie. Drużyna ze stolicy Warmii i Mazur wyszła na prowadzenie w 66. minucie - Marek Śnieżawski podał do Pawła Łukasika, a ten posłał piłkę w długi róg bramki bronionej przez Dominika Żytkę. W kolejnym meczu olsztynianie zagrają na wyjeździe z Zamkiem Kurzętnik.
Źródło: Gazeta Wyborcza