Tak słabego OKS-u przy Piłsudskiego nie widziano już dawno. Przy tym, co olsztynianie pokazali z Górnikiem Wieliczka, mecz ze Stalą Poniatowa był całkiem dobry. Po środowej porażce gospodarze spadli na szóste miejsce i chociaż tracą do trzeciego Startu zaledwie trzy punkty, to wciąż pozostają w zasięgu jedenastego Przeboju Wolbrom, który walczy o uniknięcie baraży.
W pierwszej połowie olsztynianie byli zespołem o klasę lepszym - Górnik grał bojaźliwie i tylko kwestią czasu pozostawało to, kiedy wpadnie pierwsza bramka. Dwa razy fatalnie spudłował Daniel Michałowski, który dwukrotnie znalazł się w dogodnej sytuacji przed polem karnym, jednak piłka po jego strzałach mijała bramkę o dobrych kilkanaście metrów. W pierwszych 45 minutach jeszcze tylko Paweł Łukasik próbował oddać strzał na bramkę górników, jednak jego uderzenie było tak lekkie, że ledwo doleciało do Waldemara Sotnickiego. Tragedię zwiastowała sytuacja sprzed przerwy. Po niegroźnej wrzutce ofiarnie wybijający piłkę wślizgiem Piotr Kulpaka prawie wpakował futbolówkę do bramki, a przed stratą gola olsztynian uchroniła tylko nieporadność napastnika gości.
Druga połowa rozpoczęła się od zimnego prysznica. Po podaniu głową Arkadiusza Kopruckiego do Zbigniewa Małkowskiego piłka odbiła się od ziemi... wypadła z rąk golkipera OKS-u i powoli wtoczyła się za linię bramkową. Olsztynianie byli tym zdarzeniem niezwykle podłamani i tuż po wznowieniu o mały włos straciliby drugiego gola. Z minuty na minutę gra wyglądała coraz gorzej. Nie wychodziły już żadne zagrania, a cofnięty Górnik i tak niechętnie liczył na kontry. Przed końcem meczu piłkę do siatki skierować mogli Michałowski, Łukasik i Kulpaka, ale ich strzały były niecelne lub zablokowane. Dobrą okazję zmarnował Łukasz Suchocki, który nie wykorzystał świetnego podania Grzegorza Lecha i nie dostawił odpowiednio nogi, by strzelić swoją trzecią bramkę w tym sezonie.
Autor: kom
Komentarz Komentatora:
Dlaczego przegraliśmy? Odpowiedzi można by szukać wszędzie - sędzia źle gwizdał, liniowi pokazywali spalone, których nie było, nierówne boisko, za mocno napompowane piłki... A może byliśmy za słabi? Nie, to też zbyt banalne. Dlaczego własne boisko zamiast być atutem, przeszkadza naszym zawodnikom?
Na cztery rozegrane kalendarzową wiosną mecze przy Piłsudskiego zawodnicy OKS-u zagrali tylko jedną dobrą połowę - 45 minut przeciwko Nidzie Pińczów (3:1). Porażka z Górnikiem Wieliczka należy do tych pechowych. Los tym razem uśmiechnął się do rywali.
Trudno znaleźć jednego winnego całej klęski, skoro żaden z zawodników swoją dyspozycją nie potrafił zamazać tragicznej postawy kolegów. Gdyby nie indywidualny błąd Małkowskiego, być może piłka wtoczyłaby się do bramki Górnika - może za pięć, dziesięć minut, a może jak z Wigrami w doliczonym czasie gry... Głupio stracony gol podciął skrzydła olsztynianom, którzy nie potrafili się po tym pozbierać.
Słabo grały boki obrony - Stefanowicz ze Spychałą nie przeprowadzili żadnego dobrego rajdu zakończonego dośrodkowaniem. Piesio był najgorszy na boisku - zaliczył chyba dwucyfrową liczbę strat. Nie lepiej spisał się kapitan zespołu Grzegorz Lech, który nie potrafił poderwać drużyny do walki. Zmiany nie zmieniły obrazu gry, a tylko pogłębiły panujący już marazm.
Olsztynianie grali bez jakiegokolwiek ładu. Zagranie długiej piłki do ataku jest najszybszym sposobem na przedostanie się pod bramkę rywala, ale nie najprostszym do strzelenia gola. Warto by zwrócić uwagę na to, jak grali podopieczni Ryszarda Łukasika. Dlaczego nie szło im rozgrywanie piłki w środku boiska w drugiej połowie? Może dlatego, że większość czasu piłka przebywała w powietrzu, co utrudniało szybką i kombinacyjną grę.
Osobne "pochwały" należą się sędziemu, panu Dominikowi Sulikowskiemu, oraz trenerowi Łukasikowi. Decyzje arbitra głównego oraz liniowych przyspieszały bicie serca setkom kibiców zgromadzonych przy al. Piłsudskiego. Nic więc dziwnego, że pana Sulikowskiego kibice określali za pomocą niewyszukanych epitetów. Dopatrywanie się przewinień w każdej dogodnej sytuacji podbramkowej OKS-u daje do zastanowienia. A trener Łukasik? A trener Łukasik obejrzał sobie mecz z ławki rezerwowych. I tyle go widzieliśmy. Może następnym razem chociaż za bilet zapłaci?!
Wypowiedzi pomeczowe:
Zbigniew Małkowski (bramkarz OKS 1945 Olsztyn) - Bramka była w stylu futbolowe jaja. Piłka się odbiła tak jak się odbiła - leci, leci prosto w ręce, w pewnym momencie się odbija i zmienia kierunek, po czym wpada do bramki. Niestety stało się. Staraliśmy się odrobić straty, ale nasza gra nie wyglądała najlepiej. Nadzieja na zobaczenie dobrego meczu, po tych udanych wyjazdach, była dziś w Olsztynie wielka. Jednak niestety warunki jakie tu zastajemy na stadionie nie pozwalają nam pokazać wszystkich umiejętności, które z pewnością posiadamy.
Robert Kasperczyk (trener Górnika Wieliczka) - Szczęścię się do nas uśmiechnęło - to nie ulega wątpliwości. Zrekompensowało nam to co stało się w dwóch meczach u siebie - ze Startem Otwock i Hetmanem Zamość. W tych spotkaniach traciliśmy bramki w doliczonym czasie gry po kuriozalnych rzutach wolnych. Liczyliśmy, że kiedyś to szczęście się do nas uśmiechnie, że nagrodzona zostanie ta ambicja chłopaków i stało się to dzisiaj. Nie ukrywam, że wygraliśmy szczęśliwie. Choć temu szczęściu trzeba było pomóc i ten mecz wybiegać. My nie graliśmy swojej piłki, w czym z pewnością przeszkadzał stan boiska. Dość długo jako trener gram na szczeblu trzecio- oraz drugoligowym i przyznam się szczerze, że rzadko zdarza mi się grać na takiej płycie. Dlatego współczuję olsztynianom, bo w takich warunkach o grze w piłkę można tylko pomarzyć.
Ryszard Łukasik (trener OKS 1945 Olsztyn) - Na temat boiska już wszystko kolega-trener powiedział. Mimo tych trudnych warunków uważam, że w pierwszej połowie zrobiliśmy kilka składnych akcji. Oczywiście nie były to sytuacje stuprocentowe, ale mogły się publiczności podobać. Druga połowa zaczęła się źle. Feralna 46. minuta i błąd bramkarski, który zniweczył nam wszystkie założenia i plany na to dzisiejsze spotkanie. Próbowaliśmy za wszelką cenę odrobić straty, niestety nie udało się - taki jest futbol. Zespół Górnika był dobrze zorganizowany i radził sobie z naszymi akcjami ofensywnymi.
Wysłuchał: mjr
Źródło: Radio Olsztyn