OKS 1945 Olsztyn zremisował 1:1 z Motorem Lubawa w spotkaniu inauguracyjnym rozgrywek czwartoligowych. Kibice zgromadzeni na stadionie Stomilu obejrzeli niezbyt ciekawe widowisko sportowe.
W pierwszej połowie przewagę osiągnęli zawodnicy prowadzeni przez Daniela Dylusia. Drużyna Motoru wyraźnie wyszła na boisko przestraszona, co ułatwiło olsztynianom strzelenie pierwszego gola. Bramka padła po stałym fragmencie gry. Dobrze wykonany rzut rożny wykończył strzałem z pięciu metrów nasz najlepszy snajper Tomasz Zahorski. Po bramce OKS 1945 powinien pójść za ciosem i strzelić kolejne bramki. Stało się jednak inaczej i do przerwy wynik się już nie zmienił. "W pierwszej połowie zagraliśmy słabo, trochę się wystraszyliśmy rywala. W drugiej było już inaczej i byliśmy blisko sprawienia niespodzianki na boisku w Olsztynie" - mówił po spotkaniu stoper Motoru Arkadiusz Koprucki. W drugiej połowie OKS 1945 dalej grał lepiej od Motoru, ale szwankowała skuteczność olsztyńskich piłkarzy. Dogodnych sytuacji nie wykorzystali Tomasz Zahorski oraz Jarosław Kaszuba. W ostatnich pięciu minutach meczu piłkarze gości mieli okazję strzelić dwie bramki. Wykorzystali tylko jedną sytuację. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłka została uderzona głową i źle ustawiony Piotr Skiba minął się z futbolówką i na tablicy świetlnej pojawił się wynik 1:1. Spiker zawodów strzelca bramki podał Marcina Krazue, jednak zawodnik przyznał, że to nie on ją zdobył. Jak się później okazało piłka do siatki wpadła po strzale samobójczym Tomasza Żakowskiego. W końcówce gry Motor mógł przychylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Idealnej sytuacji nie wykorzystał Jacek Łuczak.
Autor: em