Olsztynianie nie zawiedli i pokonali zespół Nidy Pińczów 3:1. Bramki dla OKS-u strzelali: Grzegorz Piesio (19 min.), Arkadiusz Koprucki (30 min.) oraz Łukasz Suchocki (37 min.). Honorowe trafienie dla zespołu gości zaliczył Sylwester Patejuk (44 min.). Było to pierwsze zwycięstwo olsztynian przed własną publicznością wiosną 2009 roku. Przy okazji wiosennych meczów nadarza się też doskonała okazja do postawienia pytania kiedy nasi piłkarze doczekają się w Olsztynie nowoczesnego boiska do gry? Dziś murawa na stadionie przy al. Piłsudskiego przypominała grzęzawisko, które nie pomagało w grze i konstruowaniu efektownych akcji.
Mecz mógł doskonale zacząć się dla olsztynian, ale w 4 min. znakomitej sytuacji nie wykorzystał Łukasik. Będąc sam na sam z bramkarzem Nidy strzelił wprost w niego. Po tej akcji niewiele się działo na olsztyńskim stadionie. Mecz nie był porywającym widowiskiem, a lekką przewagę osiągnęła nawet drużyna z Pińczowa. Po jednej z akcji piłka minimalnie minęła bramkę Zbigniewa Małkowskiego. Jednak olsztynianie w końcu „złapali” odpowiedni rytm gry i od razu udokumentowali to bramką! W 19 min. po akcji z lewej strony piłkę otrzymał Łukasik, który nie namyślając się długo strzelił, jednak futbolówkę zdołał jeszcze odbić Ciemiera, ale wobec dobitki Piesia był już bezradny. 5 min. później OKS mógł podwyższyć. Doskonała akcja ofensywy olsztyńskiej – szybkie podania z pierwszej piłki i wykończenie Łukasza Suchockiego minimalnie niecelne. W 27 min. świetną indywidualną akcję przeprowadził obrońca Radosław Stefanowicz, po czym dośrodkował w pole karne gości. Tam do podania doszedł Daniel Michałowski, jednak jego nieczyste uderzenie mija bramkę Nidy – szkoda, mógł być naprawdę piękny gol. Minutę później rzut rożny dla OKS-u i świetny strzał głową Pawła Alancewicza, który z linii bramkowej wybija jeden z obrońców Nidy. W 30 min. szczęście opuściło defensywę gości. Po kolejnym rzucie rożnym kapitalnie głową uderza Koprucki, a piłka ląduje w samym okienku bramki drużyny z Pińczowa. Po zdobyciu drugiej bramki olsztynianie nieco spuścili z tonu, co próbowali wykorzystać zawodnicy Nidy. Jednak w 37 min. atakując zapomnieli o obronie, a olsztynianie bezwzględnie to wykorzystali. Defensorzy OKS-u wyłuskali piłkę na własnej połowie, po czym zagrana została do niepilnowanego Suchockiego, który minął obrońcę oraz bramkarza i strzelił do pustej bramki. 3:0 dla olsztynian! W 44 min. niezbyt skutecznie interweniują nasi obrońcy. Kiksy, na które w dużym stopniu miał fatalny stan murawy, sprawiają że sam na sam z naszym bramkarzem znajduje się Patejuk i tej okazji nie marnuje. Minutę później bliscy błyskawicznej odpowiedzi są olsztynianie, ale Radosław Stefanowicz uderza minimalnie nad poprzeczką. Niedługo później sędzia kończy pierwszą część meczu.
Początek drugiej części meczu mógł być bardzo udany dla olsztynian. Bardzo aktywny tego dnia Suchocki szarżował z piłką w polu karnym gości, po czym zdecydował się na techniczny strzał z narożnika pola karnego. Pomylił się nieznacznie, bo piłka musnęła zewnętrzną część słupka. W 53 min. swoją okazję w meczu miał kapitan olsztynian Grzegorz Lech. Jednak po dośrodkowaniu uderzył piłkę głową tuż obok słupka. W 60 min. świetnie zapowiadającą się akcję olsztynian przerywa złe dośrodkowanie Sebastiana Spychały. Na boisku z minuty na minutę panuje coraz większy chaos. Drużyna gości nie bardzo ma pomysł na sforsowanie naszej defensywy, natomiast olsztynianie nie kwapią się do kolejnych ataków z rzadka goszcząc pod bramką gości. Po jednej z takich akcji w 77 min. Arkadiusz Koprucki próbował powtórzyć wyczyn z pierwszej połowy – znowu uderzał po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, tymże tym razem nogą i niezbyt mocno, dlatego też nie sprawił problemów defensywie Nidy. Im bliżej końca meczu tym wszyscy oglądający to spotkanie mieli wrażenie, że piłkarze obydwu drużyn myślami są już w szatniach. Działo się bardzo niewiele, na co w jakimś stopniu miał pewnie fatalny stan olsztyńskiej murawy. Na takim placu gry o ciężką kontuzję nie trudno, a jak wiadomo do końca rundy rewanżowej jest jeszcze mnóstwo spotkań. Choć z drugiej strony szkoda, że z tak słabym przeciwnikiem olsztynianie nie pokusili się o ciut wyższe zwycięstwo, w celu poprawienia nie najlepszego przecież stosunku bramkowego. Pod koniec trener Łukasik wpuścił świeżych zawodników – Ruszkula i Kowalczyka. Ten drugi wrócił na olsztyński stadion po ponad siedmioletniej przerwie, jednak swoim krótkim występem nie oczarował nikogo. Odnotować można jedynie jego niecelne dośrodkowanie w ostatniej minucie meczu. Tak więc olsztynianie utrzymali wynik ustalony przed przerwą i zasłużenie pokonali słabszy zespół Nidy 3:1.
Autor: mjr