W inauguracyjnym meczu beniaminek trzeciej ligi, OKS 1945 Olsztyn, bezbramkowo zremisował z Warmią Grajewo. Goście kończyli mecz w dziesiątkę, a olsztynianie nie wykorzystali rzutu karnego.
Pierwsze minuty spotkania były nerwowe w wykonaniu obu zespołów. Brakowało dokładności w rozgrywaniu piłki oraz pomysłu na sforsowanie obrony przeciwnika. Pierwsi ze swoistego letargu obudzili się goście, gdy w 13 minucie Jacek Paczkowski mocnym strzałem po ziemi chciał zaskoczyć Piotra Skibę. Chwilę potem gospodarze wykonywali rzut wolny, jednak strzał Grzegorza Misiury minął bramkę Sylwestra Janowskiego. Dziesięć minut później dogodną szansę na zdobycie gola zaprzepaścił Dariusz Radziszewski, który za długo zwlekał z oddaniem strzału, przez co piłkę zablokowali obrońcy. Momentami senną atmosferę na trybunach obudził groźnie wyglądający faul. W okolicach linii środkowej doszło do ostrego starcia Tomasza Osenkowskiego oraz Marcina Kłosowskiego. Obaj zawodnicy wślizgiem starali się wywalczyć toczącą się piłkę. Niestety obaj ucierpieli i obu piłkarzom pomocy medycznej musieli udzielić lekarz oraz masażysta. Szybciej pozbierał się Osenkowski. Uraz Kłosowskiego okazał się nieco poważniejszy i w przerwie meczu jego miejsce na boisku zajął Sebastian Jurok. W 32 minucie bardzo silnie z dalszej odległości uderzył grajewski pomocnik Mariusz Soska, lecz piłka przeleciała minimalnie nad poprzeczką. Ostatnią szansę w tej części gry na zdobycie bramki miał zawodnik Olsztyńskiego Klubu Sportowego, Grzegorz Żytkiewicz, jednakże piłka po jego uderzeniu poszybowała nad bramką.
Druga część gry rozpoczęła się od mocnego uderzenia gości, a dokładnie rzecz biorąc Maksyma Mirvy. Strzał zza pola karnego pomocnika Warmii minął jednak o kilka metrów bramkę strzeżoną przez Piotra Skibę. W 60 minucie strzałem z przewrotki olsztyńskiego bramkarza chciał zaskoczyć król strzelców czwartej ligi w poprzednim sezonie Wojciech Figurski. Skiba był jednak na posterunku. W 67 minucie doskonałym refleksem popisał się golkiper Warmii Grajewo, który obronił kąśliwy strzał w prawy róg bramki jednego z olsztyńskich zawodników. Chwilę potem ponownie dał znać o sobie Figurski, który silnie uderzył, ale w środek bramki OKS 1945 Olsztyn. W 82 minucie olsztynianie mogli objąć prowadzenie. Sędzia podyktował rzut karny za faul Marcina Wincla w obrębie pola karnego. Zawodnik otrzymał za to zagranie drugą żółtą kartkę. Do piłki podszedł Robert Miękus, który zazwyczaj nie marnuje takich okazji. Niestety, teraz było inaczej. Piłka po jego strzale przeleciała metr nad poprzeczką bramki Sylwestra Janowskiego. Losy meczu mogły się rozstrzygnąć w doliczonym czasie gry, jednakże sędzia z Gdańska nie uznał zdobytej przez olsztynian bramki, pokazując pozycję spaloną.
Źródło: stomil.olsztyn.pl
Wypowiedzi pomeczowe:
Andrzej Biedrzycki, trener OKS 1945 Olsztyn:
Patrząc z perspektywy całego meczu, nie jestem zadowolony z tego remisu, ponieważ uważam, że takie spotkania - szczególnie na własnym boisku - trzeba wygrywać. Żal przede wszystkim karnego, którego nie wykorzystał Robert Miękus, bo takie okazje do zdobycia gola musimy wykorzystywać. Mam też trochę pretensji do sędziego, ponieważ moim zdaniem spalonego nie było.
Piotr Zajączkowski, trener Warmii Grajewo:
Jeżeli gospodarz spotkania w ciągu meczu oddaje dwa strzały w światło bramki i są to strzały po stałych fragmentach gry, to świadczy o klasie gospodarzy w dniu dzisiejszym. Nigdy nie oceniałem sędziowania, ale dzisiaj było ono skandaliczne. Warmia Grajewo zaprezentowała bardziej dojrzalszy futbol. Na pewno ten zespół posiada zdecydowanie wyższe umiejętności techniczne. Byliśmy stroną dominującą, graliśmy piłką w piłkę.
Łukasz Giermasiński, pomocnik Warmii Grajewo:
Podyktowany przez sędziego rzut karny był dla mnie dziwny i niezrozumiały. To nie była jedyna jego decyzja, która krzywdziła nasz zespół. Zagraliśmy lepiej. OKS 1945 Olsztyn nie był dla nas równorzędnym partnerem do gry, a jego rola ograniczała się tylko do przeszkadzania nam.
Marcin Wincel, pomocnik Warmii Grajewo:
Sędzia cały mecz czekał, aby w jakiś sposób pomóc gospodarzom wygrać pierwszy mecz w trzeciej lidze. Czekał, czekał, aż się doczekał jednej, jedynej sytuacji, kiedy gospodarze znaleźli się w polu karnym i gwizdnął rzut karny. Na pewno nie było rzutu karnego, jestem tego pewien. Byliśmy zespołem dojrzalszym, graliśmy bardziej poukładaną piłkę. Może sytuacji za wiele nie stworzyliśmy, ale bardziej zasłużyliśmy na zwycięstwo niż gospodarze.
Źródło: stomil.olsztyn.pl