Piłkarze czwartoligowego OKS 1945 już w najbliższą sobotę na własnym boisku podejmą Zatokę Braniewo. W rundzie jesiennej 3:1 wygrali olsztynianie, ale mecz był bardzo wyrównany.
Piłkarze Zatoki Braniewo przez wiele lat występowali w trzeciej lidze (w 1960 przegrali baraże o II ligę), a z rozgrywkami na tym szczeblu pożegnali się po sezonie 1999/2000. Później Zatoka staczała się po równi pochyłej, aż ostatecznie wylądowała w A-klasie. W 2004 roku prezesem został Tomasz Sielicki, a trenerem Stanisław Fijarczyk (szkoli piłkarzy z Braniewa do dziś) i od tego momentu rozpoczął się marsz do IV ligi, do której awansowali w ubiegłym sezonie. W jesiennej rundzie beniaminek spisywał się bardzo dobrze, a na półmetku uplasował się na wysokiej szóstej pozycji. Wiosną jest nieco gorzej, bo młodzi zawodnicy w siedmiu spotkaniach wywalczyli zaledwie siedem punktów (dwa zwycięstwa i remis). Trzeba także zaznaczyć, że pierwsze piłkarskie szlify w Braniewie stawiali m.in. Tomasz Lisowski (obecnie pierwszoligowy Górnik Łęczna), czy Tomasz Reginis (Świt Nowy Dwór Mazowiecki).
- Budowaliśmy nasz zespół w oparciu o kilku doświadczonych wychowanków i wyróżniających się juniorów - mówi Tomasz Sielicki. - W przerwie zimowej nasi piłkarze po raz pierwszy uczestniczyli w obozie przygotowawczym, na którym dostali nieźle w kość i może stąd te słabsze wyniki. Przed rozgrywkami odeszło od nas trzech podstawowych piłkarzy, a w trakcie rozgrywek przyplątało nam się kilka kontuzji i spora liczba kartek. Chciałbym, żeby nasi zawodnicy przed spotkaniem z OKS nie spalili się już w szatni.
Szkoleniowiec gości nie będzie mógł skorzystać w sobotę z Bartosza Siedlika i Kamila Jakimczuka, którzy pauzują za kartki. W lepszej sytuacji będzie Andrzej Nakielski, trener OKS 1945. - Kilku zawodników narzeka na urazy, ale wykurują się do tego pojedynku z Zatoką - mówi. - Nie jesteśmy faworytem, bo skoro przegraliśmy z Mrągowią [0:1 w 21. kolejce -red.], to możemy także z Zatoką. W ubiegłym tygodniu zagraliśmy dobrze z MKS Szczytno, jednak w pewnym momencie remisowaliśmy 1:1 [olsztynianie wygrali 5:2 - red.]. A nie zapominajmy, że jesienią w Braniewie mecz był bardzo zacięty. Rzeczywiście mimo że olsztynianie wygrali 3:1, to gospodarze postawili bardzo duże wymagania. To oni przeważali w pierwszej połowie, a jednym z decydujących momentów była czerwona kartka dla zawodnika Zatoki. Pierwszą bramkę strzelili braniewianie, a dokładniej Marcin Sorkowicz, który przed rozpoczęciem sezonu był sprawdzany w OKS. Gole dla Olsztyna zdobyli Marek Śnieżawski, Łukasz Kościuczuk (z karnego) oraz Tomasz Żakowski.
Żródło: gazeta.pl/olsztyn