Spotkanie z ŁKS-em Łódź było ostatnim w barwach Stomilu dla Remigiusza Szywacza. Piłkarzowi kończy się wypożyczenie z GKS-u Tychy. Nie wiadomo gdzie zawodnik będzie grał w rundzie wiosennej.
O tym, że zawodnik odchodzi ze Stomilu wiedział oczywiście wcześniej. Nie przeszkodziło mu to jednak zagrać w ostatnim meczu od pierwszej minuty. - Kompletnie o tym nie myślałem. Chciałem się skupić tylko i wyłącznie na dobrym występie - mówi Szywacz.
Przypomnijmy, że olsztyński Stomil zremisował 2:2 z kandydatem do awansu do Ekstraklasy. - Spotkanie stało na bardzo wysokim poziomie - dodaje Szywacz. - Obie drużyny grały o zwycięstwo. ŁKS miał optyczna przewagę przez większość spotkania lecz pod koniec meczu opadli z sił i to my doszliśmy do głosu co poskutkowało bramka na 2:2 a do tego pojawiły się dwie akcje po których mogliśmy przynajmniej jedna z nich jeszcze wykorzystać .
Remigiusz Szywacz do Stomilu trafił zimą 2018 roku za trenera Kamila Kieresia. - Nie żałuję tej decyzji. Poznałem fajnych ludzi , piękne miasto i miałem okazje dołożyć cegiełkę do utrzymania zespołu w poprzednim sezonie. Cały ten okres był z pewnością udany. Dopóki nie doznałem kontuzji ręki (we wrześniu w meczu z Chojniczanką Chojnice - red.), byłem podstawowym zawodnikiem i dzięki temu miałem okazje łapać z każdym kolejnym meczem doświadczenie, które jest dla mnie niezbędne.
I dodaje: - Nie ma co ukrywać organizacyjnie i finansowo słabo to wygląda w Stomilu, ale są też pozytywy takie jak panująca rodzinna atmosfera w szatni i ludzie pracujący w klubie.Jak Stomil wyprostuje wszystkie swoje sprawy to ma bardzo duże szanse na pozostanie w I lidze. Daję 70 procent, że tak się stanie.
Remigiusz Szywacz w barwach Stomilu zagrał w 23 spotkaniach (w tym jedno Pucharu Polski) i strzelił jedno gola (w Suwałkach w meczu pucharowym).