Dlaczego nie wygraliście z Widzewem?
- Przed meczem bardzo tego chcieliśmy, ale Widzew zastosował skomasowaną obronę, której nie potrafiliśmy przełamać. Poza tym, jak zwykle, boisko było fatalne i praktycznie nie nadawało się do gry. Trzeba patrzeć na sprawę realnie - mecz był remisowy.
- Spotkanie oglądało liczne grono dziennikarzy z Łodzi, którzy śledzą pańską karierę od początku. Łodzianie stwierdzili, że przeżywa pan drugą młodość.
- Miło mi to słyszeć. Nie ukrywam, że czuję się bardzo dobrze, wygląda na to, że cały cykl treningowy w okresie zimowym był mi bardzo na rękę. Może nie jestem w jakiejś superformie, ale gra sprawia mi sporo satysfakcji, strzeliłem też w tym sezonie już dwie bramki (w meczach z Legią i Dyskobolią - red.). Oby tak dalej.
- Czyli nabrał pan ochoty na zdobywanie goli?
- Na pewno nie jest tak, że wychodząc na boisko myślę tylko o strzelaniu bramek. Poza tym stoper może się włączyć do przodu, tylko wtedy, gdy na boisku zrobi się miejsce. Najczęściej zdarza się to wtedy, kiedy drużyna gra z kontry. Tak jak to było w Grodzisku.
- Za wami pierwsza część rundy wiosennej. Rozegraliście siedem meczów - trzy na wyjeździe i cztery u siebie. Paradoksalnie więcej punktów wywalczyliście na obcych boiskach. Z czego to wynika?
- Wydaje mi się, że drużyna gra ofensywniej niż kiedyś. Duży wpływ na taki rozwój wypadków miało dojście do nas Maćka Terleckiego, który wspólnie z Marcinem Szulikiem może rozklepać każdą defensywę. Jest tylko jeden warunek - dobre boisko. Dlatego na obcych stadionach nasze wyniki są lepsze.
- Czy odrobił pan niedzielne zadanie domowe i obejrzał w telewizji mecz Górnika, waszego najbliższego rywala?
- Trener sugerował, byśmy sobie popatrzyli na grę przeciwnika, ale... nie musiał tego robić, bo sami wiemy, że to leży w naszym interesie. Górnik zagrał z Radomskiem z polotem i strzelił dużo bramek. Moim zdaniem to jest dla nas korzystne. Nie będziemy faworytem tego spotkania, dlatego łatwiej nam się będzie grało.
- W środę w Łodzi reprezentacja Polski zmierzy się z Japonią. Będzie to drugi mecz obu zespołów, w pierwszym rozegranym sześć lat temu w Hongkongu Polacy ponieśli sromotną porażkę 0:5. Grał pan w tamtym spotkaniu, co pan może powiedzieć o Japonii?
- Selekcjonerem był wtedy Władysław Stachurski. Chyba nie bardzo można powiedzieć, że grałem, bo wszedłem na boisko raptem na sześć ostatnich minut. Nie mieliśmy wtedy żadnych szans - mecz odbył się w lutym i w kadrze znaleźli się wyłącznie piłkarze z polskich klubów, którzy parę dni wcześniej zeszli z gór. Pamiętam, że Japończycy byli świetnie przygotowani pod względem motorycznym.
- Dzisiejsza reprezentacja Polski jest chyba faworytem tego spotkania?
- Zdecydowanie tak. Drużyna narodowa gra pierwszy mecz w kraju w tym roku, poza tym zespół Jerzego Engela jest o wiele silniejszy od tego, który poleciał wtedy do Hongkongu.
- Wróćmy jeszcze na chwilę do spraw klubowych. Stomil nie przegrał ośmiu meczów z rzędu, ale w tym czasie zanotowaliście aż siedem remisów. Jest więc dobrze, ale nie do końca...
- To, że nie przegrywamy, jest dużym plusem. Ale nie można się oszukiwać - samymi remisami nie utrzymamy się w lidze. Sprawa jest prosta - musimy zacząć wykorzystywać atut własnego boiska.
- Jak pan ocenia szanse Stomilu na pozostanie w ekstraklasie?
- Jestem przekonany, że się utrzymamy, ale... pachnie mi barażami. Choć z drugiej strony dysponujemy naprawdę mocną drużyną i jeśli zaczniemy wygrywać u siebie, to... wolę jednak nie zapeszać.
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Artykuł
Olsztyn - 26 marca 2002r.
Tomasz Lenart
26.03.02 08:19 - 0
Zostań patronem stomil.olsztyn.pl! Doceniasz naszą pracę? Chcesz więcej ciekawych materiałów? Wspieraj nas tutaj: https://patronite.pl/stomilolsztynpl
Tagi: -