. Stomil Olsztyn bardzo słabo wypadł meczu z Wisłą Kraków. Tak jak sądziła większość osób przed meczem, Stomil "planowo" przegrał z liderem naszej ekstraklasy.
. Stomil przyjechał do Krakowa z nadzieją wywalczenia jednego punktu. W Krakowie nikt nie dopuszczał myśli o takiej sytuacji. Tylko przez pierwsze 30 minut wszystko było po myśli zespołu Zbigniewa Kieżuna. Już w 3 min. sędzia Małek pokazał żółty kartonik dla Moskalewicza za faul na Arturze Januszewskim. Chwilę później Wisła mogła objąć prowadzenie, lecz Moskalewicz posłał piłkę nad bramką. Wisła w pierwszym okresie miała jeszcze kilka dogodnych sytuacji do strzelenia bramki. Groźnie na bramkę Andrzeja Krzyształowicza strzelali Grzegorz Pater i Kamil Kosowski. W 21 minucie Tomasz Frankowski miał bardzo dogodną sytuację do strzelenia gola. Dostał piłkę od Kosowskiego i wychodził na czystą pozycję. Do napastnika Wisły dobiegł jednak Tomasz Lenart i przytomnie wybił piłkę na aut. W 24 min. sędzia pokazał ostatnią w tym meczu żółtą kartkę, którą otrzymał Maciej Sawicki za przewinienie na Olgierdzie Moskalewiczu. Pięć minut później w dobrej sytuacji był Piotr Matys, który jednak źle obliczył lot dośrodkowanej piłki i skończyło się tylko na strachu Macieja Szczęsnego. W 32 min. gola dla Wisły strzelił Moskalewicz z podania Moskala. Cztery minuty później było już 2:0. W roli głównej ponownie wystąpił Moskalewicz, który tym razem dostał piłkę od Żurawskiego i spokojnym strzałem podwyższył wynik spotkania. Wisła pod koniec pierwszej połowy grała jak na kandydata na mistrza przystało. Dużo akcji skrzydłami i dużo akcji na polu karnym Stomilu. Przed samym gwizdkiem sędziego powinna paść trzecia bramka. Na pustą bramkę nie potrafił strzelić Frankowski, w tej akcji popisał się Artur Januszewski, który wybił piłkę z pustej bramki. Do piłki dopadł Moskalewicz i zamiast strzelić trzecią bramkę to dograł do Kałużnego, który strzelił tuż nad poprzeczką.
. Druga połowa zaczęła się od ładnej akcji krakowian. W polu karnym kombinacyjnie zagrali Moskalewicz z Moskalem i Krzyształowicz z trudem uchronił Stomil od trzeciej bramki. Po tej akcji mecz się nieco wyrównał i obydwie drużyny grały niemrawo próbując zaskoczyć rywala strzałami z odległości. Strzałami z 15 metrów gola próbowali strzelić Frankowski i Moskal. W 62 minucie Stomil przeprowadził pierwszą groźną akcję. Zza pola karnego mocno uderzył Piotr Orliński, piłkę jednak pod nogi Matysa wybił Szczęsny, a napastnik Stomilu nawet nie trafił w światło bramki. Do końca spotkania godne odnotowania są dwie akcje piłkarzy krakowskiej Wisły. W 71 minucie z dobrej strony pokazał zawodnik Wisły - Paweł Brożek. Młody napastnik zrobił duże zamieszanie w polu karnym Stomilu. Dwa razy odgrywał piłkę do partnerów i dwa razy były to strzały niecelne. Przed samym końcem meczu od straty bramki Stomil uchronił słupek. Autorem tej akcji był wprowadzony w drugiej części spotkania Mirosław Szymkowiak. Porównując obydwie części spotkania, zdecydowanie bardziej żywa była pierwsza odsłona spotkania. Wisła w pierwszej grała bardziej skoncentrowana i była bardziej skuteczna. Stomil przez cały mecz był tylko drużyną, która jedynie przeszkadzała Wiśle w większym zwycięstwie.
Autor: Emil