Gdy zimą przejął pan drużynę, otwarcie przyznał pan, że stać ją na awans do trzeciej ligi. Co teraz pan powie, gdy już tylko dni dzielą nas od inauguracji trzecioligowych rozgrywek?
- Powiem, że stać nas na powalczenie o górną połówkę tabeli. Jednak bardziej szczegółowa dyskusja o naszych szansach będzie można mówić po rundzie jesiennej. Na pewno ważny będzie początek rozgrywek, jeśli złapiemy wtedy trochę punktów, to zaczniemy grać na większym ludzie i wszystko będzie łatwiejsze
Na martwi pana, że w zespole beniaminka najbardziej doświadczonym piłkarzem jest trener?
- Nie, przecież grają u nas piłkarze, którzy mają za sobą występy w drugiej, a nawet w pierwszej lidze. Sytuacja, w której nie ma w drużynie jednego zdecydowanego lidera, jest zresztą dla mnie bardziej komfortowa, bo ciężar gry można rozłożyć na całą drużynę. Mamy jeden z najmłodszych zespołów w lidze, ale to nie znaczy, że jesteśmy skazani na porażkę. Nasza siła tkwi w kolektywie.
A konkretnie?
- Mamy niezwykle wyrównaną kadrę. To było widać w rozgrywkach czwartej ligi, kiedy na boisko wchodzili piłkarze z ławki rezerwowych i nie byli statystami. U mnie problem polega na tym, że jednocześnie może grać tylko jedenastu zawodników. Ale też sprawa jest klarowna. Cały czas powtarzam, że w każdym następnym meczu może być inna drużyna, bo grają tylko najlepsi.
Tyle że teraz to już jest trzecia liga.
- Wyniki sparingów pokazały, że możemy grać z rywalami z tej klasy rozgrywkowej, a nawet z drugoligowcem, jak równy z równym. Doskonale zdaję sobie sprawę, że sparing to jest tylko sparing, że w trzeciej lidze grają lepsze zespoły, lepiej zorganizowane, lepiej poukładane taktycznie, że prowadzą je lepsi trenerzy. Jednak ja znam już dobrze moją drużynę i wiem, że przy odpowiedniej mobilizacji damy sobie radę.
Na co pan bardziej liczy: na spokój w linii obronnej czy też może na atak?
- Na to i na to. Z tyłu dysponujemy doświadczonym i zgranym blokiem, który tracił dotąd bardzo mało bramek. Trzeba więc dalej pielęgnować to, co dobre. Musimy przy tym wszyscy wiedzieć, że w defensywie pracuje cały zespół. Jeśli natomiast chodzi o atak, to duet Krzysiek Wierzba i Darek Radziszewski w czwartej lidze strzelił 52 gole. Będę zadowolony, jeśli teraz strzelą choć jedną trzecią tego. A przecież jest jeszcze Zahorski.
Mówił pan, że najważniejszy jest początek, a na inaugurację gracie z mocną Warmią Grajewo.
- Będzie to bardzo trudny mecz, przecież gdyby nie strata kilku głupich punktów, to Warmia w ubiegłym sezonie mogła grać w barażach o drugą ligę. Ostatecznie zajęła piąte miejsce. Wiadomo, że jest to silny rywal. Piotrek Zajączkowski prowadził tę drużynę od dłuższego czasu. Ma w składzie kilku piłkarzy z dużym doświadczeniem, latem doszli do drużyny tacy piłkarze, jak Łukasz Giermasiński i król strzelców czwartej ligi Wojciech Figurski. Jest to groźny przeciwnik, ale my gramy u siebie. Jestem przekonany, że po zmianie nazwy klubu na OKS 1945 Olsztyn mecze na własnym boisku będą dla nas sporym atutem.
Źródło: Gazeta Olsztyńska