Co Pana sprowadziło na mecz OKS-u?
Na Wszystkich Świętych przyjechałem w rodzinne strony, by odwiedzić groby najbliższych i znajomych. A że zawsze ciągnie mnie do piłki, postanowiłem odwiedzić olsztyński stadion, grałem tu przecież przez wiele lat. Na meczu spotkałem się z ludźmi, z którymi trochę czasu się nie widziałem. Zresztą jak znajdę wolną chwilę, obserwuję mecze na różnym szczeblu. Tylko w ten sposób można poznać umiejętności poszczególnych zawodników. W niższych ligach nie prezentują jeszcze odpowiedniego poziomu, ale często po odpowiednim oszlifowaniu stają się wartościowymi graczami.
I jak ocenia Pan postawę olsztynian w pojedynku z Mazowszem Grójec?
OKS wygrał zasłużenie [3:1 - red.], choć był to typowy mecz walki. Gospodarze byli bardziej skuteczniejsi, ale wydaje mi się, że włożyli w ten pojedynek więcej zaangażowania. Widać, że jest to bardzo młody zespół, dopiero nabierający rozpędu. Oczywiście niektórym brakuje jeszcze ogrania, ale to tylko kwestia czasu. Podobał mi się w meczu Alancewicz, który ma może pewne braki, ale wie co zrobić z piłką. Zresztą nie brakuje na Warmii i Mazurach zdolnych zawodników, przykładem może być Tomek Zahorski, który jeszcze niedawno grał w niższej lidze, a obecnie zadebiutował w kadrze Polski. Co do OKS, to chylę czoła olsztyńskim działaczom, którzy powoli odbudowują piłkę nożna w tym mieście. Nie jest to proste zadanie tym bardziej, że po tak bolesnym upadku najtrudniej się podnieść. Wymaga to rozważnej polityki.
Przypomina Pan sobie kiedy po raz ostatni raz zasiadł na trybunach olsztyńskiego stadionu?
Tak, w czasach gdy Stomil spadł do drugiej ligi.
Czyli nic Pana nie zaskoczyło, ponieważ obiekt od tamtego czasu w ogóle się nie zmienił...
To prawda. Widać, że stadion popada w ruinę. A szkoda, bo każdy wie, że na mecze Stomilu, za najlepszych lat, przychodziło mnóstwo kibiców. Niektóre pierwszoligowe stadiony świecą pustkami, dlatego mam nadzieję, że w Olsztynie znów zagości piłka na najwyższym poziomie. Na pewno jest zapotrzebowanie na piłkę. W dzisiejszych czasach nie jest dużym problemem zbudowanie solidnego zespołu, schody zaczynają się jeżeli chodzi o wymogi licencyjne. Musimy dążyć do tego, żeby każdy obiekt posiadał m.in. podgrzewaną murawę i oświetlenie. Dlatego już teraz warto o tym pomyśleć. Niektórzy wychodzą z założenia, że nie trzeba budować obiektów sportowych. Przekornie powiem, zgadzam się z tym stwierdzeniem, jednak z jednym wielkim "ale" - w tym miejscu należy stawiać centra rehabilitacyjne. W niedługim czasie może okazać się, że większość młodzieży, która nie garnie się do uprawiania żadnych sportów potrzebować będzie pomocy właśnie w tego typu placówkach. W przeszłości młodzi ludzie garnęli się do gry, teraz także modna jest piłka nożna, z tym, że ta wirtualna. I koniecznie musimy to zmienić.
Źródło: Gazeta Wyborcza