W trakcie prologu Rajdu Warmińskiego, który w sobotę odbył się na stadionie Stomilu, rozmawialiśmy z kapitanem Stomilu Olsztyn Januszem Bucholcem.
Co robi Janusz Bucholc na prologu?
- Bardzo chciałem tu przyjść i pooglądać samochody, ich szybkość i naprawdę miło spędzam czas na stadionie Stomilu.
Kręci Cię motoryzacja?
- Niespecjalnie jestem fanem motoryzacji, czy tuningowania samochodów, ale jak każdy facet, chciałbym się przejechać czymś tak szybkim i poczuć taką adrenalinę. Może kiedyś. Na razie muszę jeszcze sporo popracować by zarobić i czymś takim pojeździć (śmiech - red.)
Myślę, że ze względu na sportową solidarność, wystarczyłoby tylko poprosić "Hołka".
- No jeśli by była taka wola z jego strony to ja bardzo proszę (śmiech - red.). Na pewno skorzystam, jeśli mi pozwoli.
Jak oceniasz ten prolog? Bardzo dużo kibiców przyszło.
- Przeszedłem się po krytej i marzy mi się, żeby na pierwszym meczu z Sandecją były takie tłumy. Jestem pod wrażeniem tego jak wypełniony jest stadion.
Pierwszy mecz przy odpalonych jupiterach powinien przyciągnąć podobna ilość kibiców?
- Ja na to liczę. Piłka nożna, Stomil Olsztyn - z całym szacunkiem dla sportów motorowych - to wielka marka i liczę, że trybuny będą w stu procentach wypełnione, a te światła są imponujące.
Miałeś już okazję widzieć jak świecą?
- Na żywo jeszcze nie, byłem na urlopie, więc czekam na kolejne testy i na pewno tutaj przybędę i zobaczę. Słyszałem, że niektórym ludziom mieszkającym nieopodal przeszkadza światło, ale mam nadzieję, że szybko się przyzwyczają bo wierzę, że będą często świecić te jupitery.
1 lipca wracacie do przygotowań.
- Już od tygodnia indywidualnie trenujemy, spotykamy się tutaj na siatko-nogę z chłopakami i cały czas aktywnie spędzamy czas. Już mi brakuje treningów i czekam do środy z niecierpliwością by wejść na boisko. Wariuje już w chacie i jak widzisz, spotykamy się tutaj. Jeśli jutro coś będzie działo sportowego, to pewnie też tam zawitam. Myślę, że będę na ceremonii mety na Starówce, to jest raz w roku i warto zobaczyć.
Zdrowotnie wszystko jest ok?
- Tak, dzięki Bogu nic mi nie dolega, świetnie wypocząłem. Dzięki temu, mam nadzieję, rozegram cały sezon i że będziemy wysoko w tabeli. Bez zdrowia się nie da, a doświadczyłem tego w poprzednim sezonie ze złamaną kością i liczę, że się to nie powtórzy.
Przyznam, że widziałem na Facebooku, że urlop sądziłeś fantastyczne.
- Było miło, bardzo. Piotrek (Skiba - red.) mnie rozprowadzał, więc owocnie spędziliśmy czas. Ja nie mam Facebooka , więc pewnie u niego widziałeś. Bubu jest aktywnym użytkownikiem portali i nawet na leżaku nie rozstawał się z telefonem.
Media społecznościowe są teraz na porządku dziennym. Wielu sportowców z nich korzysta a wspomniany przez Ciebie Skiba robi to wręcz wzorcowo i wrzuca praktycznie wszystko. Ciebie to nie bawi?
- Totalnie mnie to nie bawi. Poza tym wole kontakt osobisty, spotkać się porozmawiać, pójść do restauracji, do baru. Cokolwiek, ale w naturalnym kontakcie. Nie rozumiem tego i nie potrafię się komunikować w sposób wirtualny, sprawia mi to mękę i nie czuję przyjemności z tego. Wiem, że dużo tracę, tracą też na pewno kibice i nie widzą jak jem kolację, czy w co się dziś ubrałem. Totalnie nie mam takiej potrzeby, wolę się spotkać i pogadać.
Wiele osób, znam nawet takie, chętnie by to zobaczyło.
- Wiesz, odkąd pensja wpływa regularnie to kupiłem sobie w H&M–ie nowe spodenki (śmiech - red.).