Po sparingu Stomil Olsztyn - Olimpia Zambrów, który zakończył się bezbramkowym remisem, rozmawialiśmy z pomocnikiem olsztyńskiego klubu Łukaszem Jeglińskim.
Było sporo roszad w składzie i jak ocenisz ten remis z Zambrowem?
- O pierwszej połowie ciężko mi powiedzieć, bo większość czasu spędziłem w... szatni, bo było zimno. (śmiech) Nie chciałem zamarznąć. W drugiej połowie z każdą minutą przejmowaliśmy kontrolę nad meczem. Troszkę brakowało dośrodkowań z boku, bo dochodziliśmy do bocznych stref, wycofywaliśmy, graliśmy koronkę gdzie były sytuacje do dośrodkowań i były okazje do zdobycia bramek. Za mało było ryzyka. Warto byłoby wygrać z niższej notowanym przeciwnikiem.
Strzałów w trakcie całego meczu było bardzo mało. Trzy chyba w pierwszej i w drugiej połowie.
- To było pokłosie decyzji, gdybyśmy więcej wrzucali to byłoby tych więcej strzałów zza pola karnego czy po wybiciu piłki. Utrzymywaliśmy się przy piłce, ale to nie było groźne dla przeciwnika. Więcej dośrodkowań, przerzutów, aby zgubić przeciwnika. Kontrola nad meczem, ale za mało ryzyka i szkoda, że bez zwycięstwa.
Było sporo strat, ale takich niewymuszonych.
- Było też troszkę chaosu ze względu na wiatr i na to "kochane", wysłużone boisko na Dajtkach. Być może masz rację, że było tych strat za dużo, bo z całym szacunkiem dla chłopaków z Zambrowa, ale to jest druga liga, a nie pierwsza.
Ostatni sparing przed wiosną. Jak ocenisz przygotowania?
- Wszystko co było do zrealizowania zostało zrealizowane. Gdy przeszkadzała aura to trener starał się modyfikować treningi w taki sposób, aby dostosować się do warunków i wykonaliśmy kawał dobrej roboty i trzeba teraz zebrać z tego owoce.