Stomil Olsztyn przegrał 1:2 z GKS-em Wikielec. Po meczu na konferencji prasowej wypowiedzieli się trenerzy obydwu zespołów.
Damian Jarzembowski, trener GKS-u:
- Gratuluje chłopakom, bo wykonali kawał świetnej pracy w drugiej połowie. Z perspektywy mojej, czyli kibica (trener Jarzembowski pauzował za czerwoną kartkę - red.), pierwsza połowa była szarpana, ale patrząc na fakty, to nie byliśmy gorsi w pierwszej połowy. Straciliśmy bramkę po prostym błędzie, po głupim wyprowadzeniu piłki. Z perspektywy gry mieliśmy klarowniejsze szanse na strzelenie na 1:0. Pierwsza połowa to tło tego co chłopacy zrobili w szatni, jak mocno oni wierzyli w to, że są wstanie tutaj wygrać. Jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie do tych rozgrywek, pokazała to końcówka meczu ze Stomilem, pokazała to druga połowa meczu z Polonią Lidzbark Warmiński. W 60. minucie rzuciliśmy drugi bieg, a rywale nie dotrzymali nam tempa. Gratuluje chłopakom dążenia do celu, mentalności zwycięzców, bo to dzisiaj było widać. Osobne gratulacje kieruję do Michała Leszczyńskiego, bo wiem jak to ważny był dla niego mecz, jak mocno utożsamia się z tym klubem, kocha ten klub. Mam nadzieję, że jeszcze tutaj przyjdzie mu zagrać. Ja wiem, że on tego chce, i mimo, że najlepiej teraz robi wszystko dla GKS-u Wikielec, to za jakiś czas ubierze koszulkę z herbem Stomilu.
Emil Marecki (stomil.olsztyn.pl): 5. kolejek, macie 9. punktów na koncie, jak trener podsumuje ten początek sezonu?
- No fatalnie, my musiemy zrobić awans w tym sezonie, a straciliśmy głupio punkty… oczywiście żartuję! Cieszymy się, że jeszcze nie przegraliśmy, cieszymy się, że możemy być godnymi rywalami dla każdego w tej lidze. Mamy swoje ograniczenia, ale nie trzeba ich głośno komentować, ale sztuką jest to, że w tym miejsce gdzie się jest zrobić maksa. My tego maska robimy, dobry początek, aczkolwiek ja myślę tylko o jednym meczu. Nie analizuję tabeli, teraz się cieszę z tego meczu, a jutro myślę o meczu z Pelikanem Łowicz.
Emil Marecki (stomil.olsztyn.pl): Szykują się ruchy transferowe w GKS-ie?
- Muszą. Wypadło nam dwóch młodzieżowców, są to kontujze kilkutygdniowe. I tak szukaliśmy młodzieżowca. W sobotę miałem szalony dzień, bo wypadł nam na treningu młodzieżowiec, dzwoniliśmy szukać zawodnika. Mam nadzieję, że w poniedziałek przyjdzie i dobrze wkomponuje się w zespół.
Piotr Zajączkowski, trener Stomilu:
- Przykro, że w meczu derbowym przegrywamy przed naszą publicznością. Mecz mieliśmy pod kontrolą, bramkę na 1:1 straciliśmy po stałym fragmencie gry po rzucie karnym. Druga bramka też po stałym fragmencie gry, gdzie mieliśmy piłkę na naszej połowie. Niefrasobliwość zawodników, przeciwnik robi kontrę, stały fragment gry i tracimy bramkę. Jak od bardzo dawno mówiłem, że jest nas bardzo mało i podkreślam od 6-7 tygodni. Było bardzo fajnie jak wygraliśmy, ale teraz część zawodników gra po 90. minut, chce zmiany, ale jak nie mam kogo wstawić. Ja nie narzekam na zawodników, których mam, bo mam fajną młodzież, ale ta młodzież musi długo dojrzewać. Potrzebujemy konkretów na trzech pozycjach, żebyśmy mogli zrobić dobre zmiany. Piotr Jakubowski jest środkowym obrońcą, ale z konieczności musi grać na prawej obronie. Jeden mecz zagrał przyzwoicie, ale tu jak na dłoni widać, że ma problemy. To jest moja wina, że ja go wystawiam na tej pozycji, bo jak bym wystawił kogoś innego, to by lepiej to wyglądało. Razem wygrywamy, razem przegrywamy. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za wynik, trenerzy też piłkarze również. W tym sezonie spadnie prawdopodobnie sześć zespołów, śmierdzi, że z II lig spadną dwa zespoły do nas. Wychodzi na to, żeby się utrzymać trzeba mieć 45-36 punktów. Żeby mieć tyle, trzeba mieć zespół praktycznie na awans. Potrzebna jest uniwersalna kadra. Ja się cieszę, że kibice dopingowali nas do końca, my też wierzyliśmy do końca w remis. Nie uszczegliśm się błędów, wiedzieliśmy, że rywal jest groźny po stałych fragmentach. Głowy do góry, dla wszystkich nas, bo balonik trochę napomowaliśmy. W pierwszym mieliśmy trochę farta, kolejne mecze były niezłe, ale w Radomiu już przestrzegałem zawodników, bo możemy płakać po meczu, gdy spotkanie jest wygrane. Tracimy tam bramkę po rzucie karnym, zawodnik nie wie co się dzieje, bramka na 2:1 to fenomenalne uderzenie. Jak idzie to idzie, fala niesie, a jak nie ma fali, to można wpaść w kabałę, że może nieść się nieszczęśliwie. Ja życzę sobie, wam, swoje drużynie, żebyśmy jak najszybciej odzyskali równowagę i spokój. Mamy nareszcie pełny mikrocykl, bo od dłuższego czasu graliśmy mecze środa - sobota. Nie tak dawno graliśmy w Bielskiej-Białej, były długie podróże, ale to nie jest żadne usprawiedliwienie. Ja niebawem spotkam się z władzami klubu i przedstawię bolączki zespołu. O tych bolączkach mówiłem od dłuższego czasu.
Andrzej Ukleja (stomil.olsztyn.pl): Dlaczego zszedł Mateusz Jońca? Bo to chyba wpłynęło na destrukcję defensywy?
- Jońca miał żółtą kartkę, po lewej stronie żółtą kartkę miał Frączak. Po lewej stronie był Jankowski, który jest bardzo dobrym dyblerem, siał po tej stronie niepokój. Stąd zmiana, żeby wzmonić lewą stronę, żeby nie było tych akcji ofensywnych.