Po meczu w Bełchatowie rozmawialiśmy z zawodnikiem Stomilu Olsztyn - Grzegorzem Lechem.
Jak ocenisz wygrane spotkanie z GKS-em Bełchatów?
- W pierwszej połowie mieliśmy swoje sytuacje, w tym ja jedną. Dobrze, że po pięknej akcji Łukasz Suchocki mnie wyręczył. Wynik 1:0 może nie jest odzwierciedleniem tego, co się działo na boisku, ale tego co chcieliśmy grać i do czego dążyć. W pierwszej połowie strzeliliśmy bramkę, a w drugiej czekaliśmy na swoją szansę. Nie udało się, ciężką pracą dowieźliśmy zwycięstwo do końca i udało się nam.
Przed sezonem zapowiadałeś, że chcesz wziąć ciężar gry na siebie. I to widać, bo nie ma akcji, żeby piłka nie przechodziła przez Ciebie. Widać także dobrą współpracę z Iraklim Meschią.
- Na treningach staramy się grać blisko siebie i wymieniać podania. Irakli jest na tyle zaawansowanie technicznym piłkarzem, że potrafi wziąć ten ciężar gry na siebie, odwrócić się i poszukać grania. Fajnie to wygląda, bo wszyscy dojrzeli mentalnie i piłkarsko. Widać to było na boisku, w drugiej połowie nie wyglądało to, może pięknie, ale dla nas liczył się wynik końcowy. Szkoda, że Paweł Łukasik był na minimalnym spalonym, bo tak by był jeszcze okazalszy wynik.
Czego się spodziewać przed meczem z Sandecją Nowy Sącz?
- To będzie zupełny inny mecz. Myślę, że będą grali mniej otwartą piłkę. Bo w pierwszym meczu zagrali zdecydowanie odważnie w ofensywie, ale nie przyniosło im to wyniku. My także będziemy musieli zagrać inaczej. Trener dobrze nasz przygotuje do tego spotkania.