Relacja z meczu MOKS Stomil Olsztyn - Górnik Polkowice

Utrzymali się!

2000/2001 Pierwsza Liga, Baraże Olsztyn - stadion Stomilu
MOKS Stomil Olsztyn 0:0 Górnik Polkowice
Bramki
ż Sławomir Święcki
ż Rafał Szwed
ż Krzysztof Kowalczyk
kartki Robert Malawski ż
Bramki MOKS Stomil Olsztyn: Andrzej Krzyształowicz Andrzej Biedrzycki [87' Edward Cecot] Tomasz Lenart Artur Januszewski Paweł Holc Sławomir Święcki Rafał Szwed Piotr Orliński [70' Maciej Sawicki] Krzysztof Kowalczyk Piotr Matys Abel Salami
Górnik Polkowice: Maciej Kijewski Bartłomiej Majewski Andrzej Słowakiewicz Tomasz Salamoński [100' Marcin Szymański] Robert Malawski Marcin Jeziorny [116' Lesław Grech] Maciej Soboń [75' Emil Nowakowski] Sławomir Kułyk Sebastian Gorząd Tomasz Moskal Mariusz Ujek
Szczegóły Sędzia: Robert Małek (Zabrze)
Widzów: 10000

Relacja

Drużyna Stomilu przeszła w ostatnim okresie wiele. Presja była ogromna, napięcie wyczuwalne na każdym kroku. Mimo to olsztyńscy piłkarze wytrzymali wojnę nerwów do końca. Wszyscy bez wyjątku. I Holc, który jak na kapitana przystało nie pękł i pewnie jako pierwszy strzelił karnego, i Januszewski, który dzień przed meczem miał wesele, a potem strzelił dla Stomilu i — jak później podkreślał — z dedykacją dla swojej żony Ani ważną jedenastkę na 4:3. Wreszcie na medal spisał się Świecki, któremu ze zdenerwowania jeszcze pół godziny po meczu drżał głos.
Tej nerwówki nie musiało być, bo Stomil jako zespół I-ligowy miał wręcz obowiązek zagrać spokojnie, rozsądnie i przede wszystkim z głową. Jeszcze raz jednak w tym sezonie się okazało, że na boisku zapanował chaos. Na szczęście czasami z chaosu wyrasta nowe życie... No i na szczęście to już koniec sezonu.

Każdy kto był na niedzielnym meczu, z pewnością zapamięta to wydarzenie do końca życia. A miało być szybko łatwo i przyjemnie... Przed spotkaniem były piłkarz Stomilu Andrzej Jasiński typował 3:0 dla Stomilu, Marek Kwiatkowski, który nie mógł grać z powodu żółtych kartek, obstawiał 2:0. Goście nie chcieli obstawiać, ale za to tuż po 9 rano zrobili sobie wycieczkę na stadion z Novotelu, gdzie nocowali. Chcieli zobaczyć, jaki wpływ na płytę boiska miała sobotnia ulewa.

Zabrakło biletów
Zainteresowanie meczem przeszło najśmielsze oczekiwania organizatorów. 20 minut przed jego rozpoczęciem w kasach zabrakło biletów, potem nie wystarczyło również rezerwowych kart wstępu i ostatecznie ci, którzy przyszli w ostatniej chwili, weszli na stadion za darmo.
Fani Stomilu od początku stworzyli wspaniałą atmosferę, a olsztynianie niesieni dopingiem w ciągu trzech minut mieli aż pięć rzutów rożnych i wydawało się, że mecz nie będzie trudny. Okazało się, że był. Niby Stomil miał przewagę, niby atakował, ale okazje do zdobycia goli zaczęli stwarzać i goście — m.in. Marcin Jeziorny, który minimalnie niecelnie (tak jak w meczu w Polkowicach) strzelił głową oraz Mariusz Ujek, którego po błędzie Andrzeja Krzyształowicza w ostatniej chwili uprzedził Tomasz Lenart. Po półgodzinie spiker poinformował, że w razie bezbramkowego remisu sędzia zarządzi dogrywkę i ewentualnie rzuty karne, lecz kibice przekrzyczeli go skandując, że mecz wygra Stomil. W tym czasie trener Zbigniew Kieżun dokonał korekty ustawienia — miejscami zamienili się Paweł Holc (powędrował z prawej pomocy do środka boiska) i Sławomir Świecki. Zaraz po tej zmianie Świecki nieoczekiwanie stanął przed ogromną szansą — po dośrodkowaniu Abela Salamiego próbował na raty pokonać Macieja Kijewskiego. Najpierw jednak bramkarz Górnika obronił jego strzał, a po dobitce piłka przeleciała nad poprzeczką. Tuż przed przerwą o włos od strzelenia bramki... samobójczej był Andrzej Biedrzycki, który został trafiony piłką, po tym jak ta chwilę wcześniej minęła kompletnie zaskoczonego Tomasza Moskala.

Kapitan strzela w słupek
W przerwie w sali dla V.I.P.-ów trwały dyskusje: co trzeba zrobić, żeby wygrać mecz. — Stomil musi zacząć grać odważniej, napastnicy mają za mało wsparcia ze strony pomocników. Stawiam na to, że wygramy po bramce ze stałego fragmentu gry — mówił były piłkarz Stomilu Tomasz Sokołowski. Jego słowa nie były prorocze. Stomil nie zmienł stylu, nadal grał bardzo nerwowo, z pominięciem linii pomocy. Takie akcje nie przynosiły efektów, momentami sprawę na swoje barki próbował wziąć kapitan drużyny Holc, który kilka razy przytomnie rozgrywał piłkę. Na początku pierwszej połowy jego świetnego dośrodkowania nie wykorzystali: Piotr Matys i Salami. W ostatniej minucie meczu role się odwróciły — podającym był Salami, a Holc jakimś cudem doszedł do dośrodkowania i gdy piłka minęła już bramkarza uderzył ją głową. Ku rozpaczy kibiców trafił w słupek.

Ramiona w geście triumfu
Dogrywkę Stomil zaczął nieźle — Krzysztof Kowalczyk próbował zaskoczyć bramkarza strzałem z wolnego, a po główce Sawickiego piłka przeszła nad poprzeczką. Chwilę potem doskonałej okazji nie wykorzystał Salami. Nigeryjski napastnik najpierw trafił w poprzeczkę, a potem dobijając piłkę — w słupek. Po tej akcji kibice jeszcze wzmogli doping, a rekonwalescent Łukasz Kościuczuk, który obserwował mecz w okolicach wejścia do tunelu, był przekonany, że zaraz padnie bramka. — Gol dla nas jest tylko kwestią czasu — powtarzał podenerwowany. Kibice z kolei zaczęli krzyczeć: „Nie chcemy karnych, OKS nie chcemy karnych!". Ich życzeniu nie stało się zadość — druga połowa dogrywki także nie przyniosła rozstrzygnięcia i sędzia zarządził rzuty karne. Po regulaminowej serii był remis 4:4. Potem
Świecki strzelił pewnie w prawy róg, a Marcin Szymański posłał piłkę nad poprzeczką i dziesięć tysięcy kibiców wyrzuciło ramiona w geście triumfu.

Autor: Zbigniew Szymula
Źródło: Gazeta Olsztyńska


Po meczu powiedzieli:

Zbigniew Kieżun
Trener Stomilu — Po tym meczu nikt już nie powie, ze piłka nie jest sportem atrakcyjnym. Mówiąc jednak poważnie: cieszę, że osiągneliśmy cel, chociaż potrzebowaliśmy do tego rzutów karnych. Chcę podziękować naszej wspanialej widowni, duże słowa uznania należą się tez zespołowi, który pokazał olbrzymi charakter.

Maciej Kijewski
Bramkarz Górnika — Przyjechaliśmy do Olsztyna po to, żeby awansować. Trener nie mówił jak, mówił żebyśmy walczyli, a wszystko będzie dobrze. W czasie meczu bytem o wiele bardziej zdenerwowany niż przy rzutach karnych. My powalczymy o awans za rok, Stomilowi życzę powodzenia w I lidze.

Mirosław Dragan
Trener Górnika — Gratuluję gospodarzom. Po tym co pokazali wasi kibice jest oczywiste, że to wy zasługujecie na I ligę. Bo według mnie ekstraklasa powinna być przede wszystkim tam, gdzie są wspaniali kibice. Aż szkoda, ze napędziliśmy wam tyle strachu...

Słwomir Święcki
Obrońca Stomilu — Przed meczem wiedzieliśmy, że będziemy atakować, a oni będą się bronić. Taki scenariusz się sprawdził, nie było tylko tej upragnionej bramki. A przecież stworzyliśmy sporo sytuacji. Przed decydującym karnym Tomek Lenart powiedział do mnie: „Sławek odwróć się i idź". Bałem się, bo w meczu miałem już jedną okazję i drugiego niepowodzenia bym sobie nie darował. Do końca poczekałem, w którą stronę rzuci się bramkarz. I strzeliłem w drugi róg.

Źródło: Gazeta Olsztyńska