Mecz Stomilu z chorzowskim Ruchem nie był porywającym widowiskiem. Ponad czterotysięczna widownia wychodziła ze stadionu wielce zawiedziona.
Mecz zaczęli piłkarze Stomilu. Pierwszą okazję do zdobycia gola dla Ruchu, miał Mariusz Śrutwa lecz w 13 minucie przestrzelił. Rafał Szwed, który chciał bardzo pokazać się w tym meczu, oddał bardzo mocne uderzenie z 25 metrów lecz rewelacyjnie obronił to Jakub Wierzchowski. W 23 min. nastąpił kolejny strzał piłkarza Stomilu, tym razem w głównej roli wystapił Paweł Holc lecz ale bramkarz ponownie doskonale obronił. W 31 minucie Krzysztof Bizacki strzelił w bramkarza Andrzeja Krzyształowicza. Chorzowianie w mijających minutach ostro przycisnęli olsztynian, ale nic z tego nie wynikło. W ostatnich sekundach pierwszej odsłony z ostrego kąta strzelał Mariusz Śrutwa. Następnie Paweł Holc wpadł w pole karne i został sfaulowany przez Marka Wleciałowskiego. Sędzia z Wielkopolski nie podyktował jednak rzutu karnego.
Na początku drugiej połowy przeważał Stomil, jednak później do głosu doszli piłkarze Ruchu. W 50 minucie Rafał Szwed dostał żółtą kartkę po bezmyślnym faulu na Rafale Kwiecińskim. Kiedy Krzysztof Bizacki wykonał rzut wolny... piłka przeleciała daleko obok bramki. W 70 min. nastąpiła zmiana zawodników w chorzowskim Ruchu. Zszedł wygwizdany przez kibiców Mariusz Śrutwa, a wszedł Maciej Mizia, który dwie minuty później strzelił gola... jednak sędzia był innego zdania. Do końca meczu trenerzy dokonali jeszcze czterech zmiany, lecz nic one nie wniosły ciekawego go gry obydwu drużyn. Kibice nie doczekali się wejścia Abla Salami.
Autor: Emil