Stomilowcy w przekonującym stylu odnieśli wysokie, bo aż czterobramkowe, zwycięstwo nad trzecią w tabeli Victorii Bartoszyce. Po dzisiejszym dniu OKS nadal obejmuje pozycję lidera w tabeli, mając dwa punkty przewagi nad lokalnym rywalem - Warmią. Victoria po tej porażce spadła w tabeli o dwa miejsca i w tej chwili jest piąta.
Pierwsze dwadzieścia minut meczu nie wskazywało na wysoką wygraną olsztynian, nawet optymiści nie wierzyli w aż cztery bramki gospodarzy. Kluczową akcją meczu była sytuacja, kiedy w polu karnym Victorii padł Radosław Białek. Sędzia uznał, że obrońca rywali podcinał napastnika OKS-u i ku zdumieniu znacznej części widowni wskazał na jedenasty metr. Do piłki pewnym krokiem podszedł Marcin Wincel i pewnym strzałem zamienił rzut karny na bramkę. W 33. minucie spotkania z rzutu wolnego dośrodkowywał Marcin Bender, a nadbiegający Krzysztof Pilski dostawił głowę i zdobył drugą bramkę.
Victoria próbowała atakować, ale popełniła błąd, którego Stomilowcy nie wybaczają. Goście z Bartoszyc zaczęli grać otwartą piłkę, a to jest woda na młyn dla olsztynian. Niemal wszystkie zespoły, grające wysoko wysuniętą linią obrony, wracały z pokaźnym bagażem bramek. Jedynie grający - parafrazując słowa Jerzego Engela - "futbol na nie" Leśnik Nowe Ramuki zdołał z Olsztyna wywieźć komplet punktów. Odsłonięta Victoria tylko czekała na cios kończący. Nosa miał jeszcze trener Dariusz Maleszewski, który wprowadził do gry Łukasza Bogdanowicza i Wojciecha Kardasia, którzy okazali się być strzelcami dwóch bramek. Na 3:0 podwyższył ten pierwszy, spędzając na boisku zaledwie kilkanaście sekund. Obrońcy Victorii zawiedli na całej linii: stanęli jak słupy, zapominając przykryć wchodzącego napastnika. A ten spłatał im figla, bo spokojnie przyjął prostopadłe zagranie z głębi pola, zdążył jeszcze objechać bramkarza i umieścić piłkę w siatce. Sporo ożywienia w szeregi gospodarzy wniósł także Kardaś, a jego rajdy na pełnej szybkości podziwiać mogli zgromadzeni kibice. W końcu po jednej z takich akcji strzałem w krótki róg nie dał żadnych szans bramkarzowi Victorii. Na 5:0 mógł podwyższyć inny rezerwowy - Łukasz Sosna, ale w sytuacji sam na sam kopnął wprost w golkipera gości. W ostatniej minucie meczu honorową bramkę mogła strzelić Victoria, ale refleksem popisał się Marek Maleszewski, broniąc strzał rywala z pięciu metrów.
Autor: kom