Z reguły w tym miejscu opisywałem mecze wygrane, czasami remisy z wyżej notowanymi przeciwnikami, jednak tym razem zrobię wyjątek. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Pierwszym moim meczem na Piłsudskiego było spotkanie rozegrane jesienią 1993 roku z GKS-em Bełchatów, pisałem o tym na starcie tego cyklu. Wspomniałem tez o kumplu, kibicu Stomilu, który namówił mnie by pojechać do Olsztyna (pochodzę z Mrągowa) zobaczyć wielką piłkę. Siedem lat później, ciągle byłem kibicem, a kolega przeżywał pierwszoligowe mecze Stomilu z innej perspektywy – piłkarza.
17 września 2000 w ramach ósmej kolejki ekstraklasy odbyło się spotkanie pomiędzy Stomilem , a Wisłą Kraków. Goście trenowani przez Oresta Lenczyka przyjechali do Olsztyna w kiepskich nastrojach, gdyż trzy dni wcześniej w ramach rozgrywek Pucharu UEFA przegrali 1:4 z Realem Saragossa. Pucharowe niepowodzenie wiślacy chcieli powetować sobie w Olsztynie.
Gospodarze do spotkanie z Wisłą nie przegrali 25 kolejnych spotkań na własnym boisku i przedłużenia tej passy oczekiwali olsztyńscy kibice. Wiarę w sukces podsycił wynik poprzedniej kolejki w którym "Biało-niebiescy" wygrali w Płocku z drużyna nazywaną w tamtym sezonie Orlen. W meczu tym na pierwszoligowych boiskach zadebiutował wspomniany na wstępie kolega – Łukasz Kościuczuk.
W spotkaniu z Wisłą, Kościuczuk otrzymał szansę premierowego występu przed własną publicznością. Spotkanie jeszcze się dobrze nie zaczęło, a już przegrywaliśmy 0:1. W 8 minucie bramkę dla gości strzelił Grzegorz Niciński. W drużynie Wisły nie było widać pucharowego zmęczenia i to goście kontrolowali grę. Olsztynianie nie byli w stanie w pierwszej połowie zagrozić bramce strzeżonej przez Artura Sarnata. Po zmianie stron, gospodarze w końcu zaczęli grać aktywniej, jednak nie przyniosło to efektu bramkowego. Gdy w 64 minucie drugą bramkę dla Wisły zdobył Marek Zając, nadzieję na korzystny rezultat były coraz mniejsze. Biało-niebiescy postawili wszystko na jedną kartę, jednak tego dnia nie byli w stanie nawiązać równorzędnej walki z Wisłą. Gdy w 81 minucie Tomasz Frankowski podwyższył na trzy do zera, stało się jasne, że passa 25 meczów bez porażki w Olsztynie, się zakończy, Więcej bramek tego dnia już nie zobaczyliśmy.
Porażka tego dnia bolała mnie mimo wszystko mniej niż zwykle, bo wiedziałem, że tego dnia ktoś spełnił swoje dziecięce marzenie. Zagrał na stadionie na którym kiedyś oklaskiwał Czereszewskiego, Sokołowskiego, czy Talika.
Cdn.
Łukasz Żukowski
17.11.14 23:15 malczewskim90
Co ciekawe była to pierwsza porażka u siebie po 24 meczach jeśli dobrze kojarzę. Tygodnik Piłka Nożna pisał "Twierdza Olsztyn zdobyta". Wrzucam bramki, bo opis lekko ogólnikowy ;) (i nie znajdziecie tego na youtubie) http://wrzucacz.pl/file/2981416261923