Wiosną 2002 analizując miejsce w tabeli Stomilu, ciężko było znaleźć pozytywy. Chyba największym z nich był sam fakt, że OKS ciągle miał szanse na utrzymanie w Ekstraklasie.
Niestety nasi piłkarze zawdzięczali to nie swojej grze, a reformie rozgrywek. Po fatalnej zasadniczej części sezonu, "Biało-niebiescy" trafili do grupy spadkowej pierwszej ligi. Jedynym plusem takiej sytuacji był fakt, że dorobek punktowy poszczególnych drużyn, został pomniejszony o połowę i strata Stomilu do miejsca gwarantującego udział w barażach wynosiła zaledwie punkt.
Jeszcze jesienią rozegrano dwie pierwsze kolejki, w których nasi ulubieńcy uzyskali remisy. Przerwa zimowa miała zostać wykorzystana na wzmocnienie kadry, jednak te zadanie nie do końca udało się działaczom. Nie udało się przedłużyć wypożyczenia Dariusza Jackiewicza, także Piotr Tyszkiewicz, po rozegraniu zaledwie dwóch ligowych spotkań odszedł z klubu. Drużynę opuścili również Krzysztof Kowalczyk, Paweł Holc, Rafał Szwed. Olsztyńskich fanów szczególnie martwiła strata pierwszego z wymienionych. Wśród zawodników, którzy trafili w ich miejsce do Olsztyna, największe nadzieje budziła osoba Macieja Terleckiego. Młody, ale doświadczony już pomocnik, szykowany był do roli lidera Stomilu. Ja z kolei najwięcej obiecywałem sobie po Nigeryjczyku Kelechim Icheanacho.
Obserwowałem go w kilku przedsezonowych sparingach i uważałem, że ten transfer musi wypalić. Pierwszym wiosennym przeciwnikiem było Zagłebie Lubin. Drużyna dysponująca chyba, najsilniejszym składem personalnym w grupie spadkowej. Mimo siły przeciwnika, olsztyńscy fani oczekiwali trzech punktów, niezbędnych do skutecznej walki o utrzymanie. Oczekiwania kibiców szybko zostały negatywnie zweryfikowane, bo już w 11 minucie bramkę dla gości strzelił Grzegorz Niciński. Gdy w 24 minucie Ireneusz Kowalski podwyższył na dwa do zera, przedmeczowy optymizm kompletnie uleciał. Gospodarze zaskoczeni przebiegiem wypadków, nie byli w stanie poważniej zagrozić bramce Zagłębia i do końca pierwszej części meczu wynik już nie uległ zmianie.
W drugiej połowie oglądaliśmy zupełnie inny Stomil, tuż po wznowieniu gry bliski uzyskania gola kontaktowego był Dariusz Preis. Olsztynianie przejęli inicjatywę na boisku i zmiana niekorzystnego wyniku była kwestią czasu. Próby gospodarzy dały efekt w 65 minucie, po dośrodkowaniu Marka Kwiatkowskiego zrzutu rożnego, piłkę w siatce umieścił Abel Salami. Cztery minuty później było już 2:2. Pięknym uderzeniem popisał się Preis i Robert Mioduszewski musiał wyciągnąć piłkę z bramki. Biało-niebiescy dążyli do strzelenia kolejnych bramek, jednak to goście mieli do tego lepszą sytuację. W 85 minucie za faul Łukasza Kościuczuka na Zbigniewie Grzybowskim sędzia podyktował jedenastkę, na szczęście faulowany zawodnik przegrał pojedynek z Sylwestrem Wyłupskim.
Mimo ataków z obu stron spotkanie zakończyło się wynikiem 2-2, takim samym jak podczas premierowego meczu Stomilu w Ekstraklasie, 8 lat wcześniej. Punkt zdobyty w takich okolicznościach musiał cieszyć, tak jak gra w drugiej połowie. Jednak do utrzymanie w lidze, niestety się nie zbliżyliśmy.
Cdn
Łukasz Żukowski
27.12.14 14:07 whs
To był mój pierwszy mecz na Stomilu, karny strzelany na bramkę pod zegarem, właśnie za nią siedziałem z bratem,hehe, ale myślałem że drugą bramkę strzelił Terlecki i to juz pod koniec meczu, ale widocznię słabo pamiętam (lub mylę z innym meczem). A i jeszcze pamiętam że młyn krzyczał Tomaszewski, co? Ty k....! i tekst jednego ze starszych kibiców jak Salami zagrał piętką niedokładnie- "kolor skóry dobry ale nie ta technika"hehe. Historia ta tak długo trwa...!!!
23.12.14 00:25 malczewskim90
W tym spotkaniu taki transparent był na krytej:) http://oi61.tinypic.com/10eomrk.jpg
22.12.14 16:47 zukinio
do artykułu zapomniałem dodać, jednego ważnego zdania. Wesołych Świąt wszystkim Stomilowcom