Jeden zdobyty punkt (a może dwa stracone?) przybliżyły Olsztyński Klub Sportowy do strefy spadkowej. Kolejny raz na własnym boisku podopieczni Zbigniewa Kieżuna spisali się słabo, czego efektem jest tylko remis ze Startem Otwock.
Mecz dla gospodarzy rozpoczął się wyśmienicie. Po ładnym rozegraniu piłki w środku pola przez Roberta Tunkiewicza, lewym skrzydłem popędził Radosław Stefanowicz, który zagrał futbolówkę do wychodzącego na wolne pole Bogdana Miłkowskiego, a ten umieścił ją w długim rogu bramki Startu, obok bezradnego Kamila Olsztyńskiego. Zawodnicy OKS-u 1945 zaczęli bronić dostępu do własnej połowy. Przez to olsztynianie z prowadzenia cieszyli się zaledwie 16 minut. Dośrodkowania raz z lewej, raz z prawej strony boiska co chwilę przecinały pole karne OKS-u, aż wreszcie Adam Warszawski umieścił piłkę w siatce. W międzyczasie dobrą interwencją popisał się Daniel Iwanowski, który przerzucił futbolówkę nad poprzeczką po mocnym uderzeniu rywala z rzutu wolnego. Szansę na bramkę miał również Mateusz Różowicz, ale nie dał rady wykorzystać swojej szybkości na grząskiej murawie i został zablokowany.
W drugiej połowie obie drużyny nie popisały się zagraniami w ofensywie. Błyszczał powracający po kontuzji Daniel Michałowski, który decydował się na dryblingi i niekonwencjonalne zagrania, ale jego partnerzy z zespołu nie byli w optymalnej dyspozycji. Trzy punkty OKS-owi mógł załatwić Miłkowski, ale kilka minut przed końcem spotkania w sytuacji sam na sam z kilku metrów posłał piłkę wysoko nad bramką.
Autor: kom